Pani Danuta: Edek ratuj, palimy się!
-Gdyby nie nasi strażacy tego domu już by nie było- mówi Edward Kowalów, sąsiad Danuty Poźniak z Wymiarek
- Sąsiadka przybiegła do mnie ok. 19.00 Krzyczała, że się pali, rzeczywiście z daleka widać było gęsty dym nad jej komórkami- opowiada Edward Kowalów z Wymiarek. - Znalazłem jakieś wiadro, wodą ze studni próbowałem ugasić ogień, ale po kilku wylanych wiaderkach wiedziałem, że to nic nie da. Płomienie były coraz większe. Wcale się nie dziwię, że kobieta wpadła w panikę.
- Najgorszemu wrogowi tego nie życzę, człowiek stoi na podwórku , dachówki lecą z dachu i wie, że nic nie może zrobić, tylko patrzeć jak żywioł niszczy dorobek życia - opowiada Danuta Poźniak, mieszkanka Wymiarek, u której we wtorek wieczorem spaliły się pomieszczenia gospodarcze. Gdyby nie strażacy, dziś pewnie już byśmy nie mieli domu. Oglądaliśmy z synem wiadomości, gdy zgasł telewizor. Michał wyszedł na podwórko i zobaczył jak palą się komórki. Pobiegłam do sąsiada i krzyczę: Edek, palimy się!
Pani Danuta mieszka w budynku praktycznie tylko z synem. Lokatorzy z drugiej części domu po śmierci krewnych wyprowadzili się na Śląsk.
Pan Edward wraz z innymi sąsiadami pomógł kobiecie wyprowadzić jej samochód, przechowywany w jednym z pomieszczeń.
- Wiedzieliśmy, że w sąsiednich pomieszczeniach znajdują się kosiarki , rowery i sprzęt ogrodowy innych właścicieli mieszkań tego domu. Dopiero jak przyjechali nasi strażacy i otworzyli drzwi mogliśmy je wyprowadzić na zewnątrz.
Ochotnicy z OSP Wymiarki byli na miejscu już po 10 minutach. W tym czasie ogień zajął już praktycznie cały dach.
- Rząd palących się komórek dzieliło od budynku mieszkalnego zaledwie 5 metrów- tłumaczy Piotr Kowalski, prezes miejscowej jednostki OSP i zawodowy strażak. - Priorytetem była obrona domu. Dlatego gdy część zastępu gasiła płonący dach, część rozpyliła środek pianotwórczy na budynek mieszkalny. W akcji nie pomagał nam wiatr, który kładł ogień z komórek na dach domu. To była walka z czasem.
Okazało się, że wewnątrz pomieszczeń są pojemniki z ropą, co groziło wybuchem. W tym czasie na miejsce dotarły kolejne jednostki gaśnicze OSP Gozdnica, Konin Żagański, Iłowa, jednostki zawodowe z Żagania i Szprotawy. Ponad 30 strażaków walczyło z ogniem, a potem z dogaszaniem ponad trzy godziny.
- Straty oszacowano na 45 tys. zł. Dzięki szybkiej akcji, w domu mieszkalnym, mimo wysokiej temperatury nie pękła nawet szyba - dodaje kpt. Paweł Grzymała, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Żaganiu. Uratowano mienie warte ponad 50 tys. zł.
O pełnym profesjonalizmie strażaków a zwłaszcza ochotników z OSP Wymiarki, którzy jako pierwsi podjęli walkę z pożarem mówi E. Kowalów. - Widziałem z jakim poświęceniem ratują ten dom- nadmienia mężczyzna. Budynek stoi dzięki nim. Nie rozumiem czemu nasi urzędnicy toczą przeciwko nim taką wojnę. To chore. Było tak gorąco, ogień szybko się rozprzestrzeniał, a oni bezinteresownie ratowali komuś dorobek życia