Panie Adamie, można! Jan Paweł II i jego fotograf
Wczoraj minęła 97. rocznica urodzin pierwszego papieża Polaka. Fotografik z Krakowa Adam Bujak - który od lat 60. fotografował Karola Wojtyłę, a po wyborze na papieża towarzyszył mu w jego licznych pielgrzymkach - postanowił pokazać nam kilka zdjęć, które są dla niego szczególne. Bujak, który od 1970 r. należy do Royal Photographic Society w Londynie, 3 maja tego roku otrzymał Order Orła Białego.
Adam Bujak fotografował Jana Pawła II przez 43 lata. Pamięta dokładnie, kiedy i gdzie zrobił mu pierwsze zdjęcie: 28 września 1958 roku, katedra na Wawelu. Karol Wojtyła przyjmował wówczas święcenia biskupie.
- Już wtedy czułem, że to jest wyjątkowy człowiek, biło z niego jakieś ciepło, dobro - opowiada Bujak. - Od początku, od święceń, mieliśmy jakąś jedność w spojrzeniu, poczucie pokrewieństwa dusz.
I właśnie przez to poczucie, że obcuje z wyjątkowym, a może i świętym człowiekiem, postanowił towarzyszyć mu z aparatem fotograficznym. Dziś zdjęcia Adama Bujaka, prezentujące czasem bardzo intymne chwile z życia Karola Wojtyły, a potem - Jana Pawła II, możemy oglądać w licznych albumach wydanych przez krakowskie wydawnictwo „Biały Kruk”.
Przyjacielskie rozmowy i kontemplacja w górach
Papież i kardynał Macharski siedzą w pomieszczeniu tatrzańskiego schroniska, pochyleni nad kubkami gorącej herbaty. Jest zima, 1997 rok. Rozmowa wygląda na bardzo osobistą.
- Bo tak było - tłumaczy Bujak. - To była rozmowa dwóch przyjaciół, poza błyskami fleszów, dziennikarzami. Chwila tylko dla nich, wszyscy czekali cierpliwie. I wtedy usłyszałem: „Panie Adamie, proszę przyjść” - wspomina fotografik.
Bujak opowiada, że tak właśnie wyglądała jego więź z papieżem: bliska, serdeczna. Wiadomo, że fotograf jest taką osobą, która czasem przeszkadza, kręci się pod nogami, może irytować.
Ale papież nie denerwował się nigdy. Zawsze odnosił się do Bujaka życzliwie, dopuszczał go z aparatem do kameralnych, prywatnych sytuacji. - Czasem nie miałem śmiałości, żeby w jakiejś sytuacji ciszy i kontemplacji wyciągać aparat. A on kiwał tylko do mnie głową na znak: panie Adamie, można - opowiada Bujak.
Kolejne zdjęcie, z tego samego dnia: papież stoi na tarasie widokowym na Kasprowym Wierchu, w prawej ręce trzyma laskę. Patrzy na swoje ukochane góry.- Zaskoczył nas wszystkich, wskazując tą laską: tu Świnica, tu Kościelec, tu Tatry Zachodnie - wspomina Bujak.
Obok jest jeszcze jedno zdjęcie z tej pięknej pielgrzymki papieskiej: papież stoi pod Wielką Krokwią - z tyłu tłum rozśpiewanych, rozemocjonowanych wiernych.
Sekunda specjalnie dla zaprzyjaźnionego fotografa
Na innym z ulubionych zdjęć Adama Bujaka papież siedzi i wskazuje prawą ręką na jakiś oddalony obiekt, a może osobę?
Ale niekoniecznie. Święty Jan Paweł II, ciągnie Bujak, często wyciągał rękę, robił jakiś gest, grymas specjalnie dla niego. Wiedział, że towarzyszący mu od lat fotografik czeka na najlepsze ujęcie, pomagał mu więc czasem, zapozował, ustawił się odpowiednio - to była sekunda dla Bujaka.
- Czasem ludzie nawet mogli tego nie dostrzec, bo to był moment. Ale my mieliśmy więź, dzięki której Jan Paweł II, wiem to na pewno, myślał w takich chwilach również o mnie - wspomina krakowski fotograf.
Ojcowski gest kardynała Macharskiego. Przyjaciela
W tym zestawie ulubionych zdjęć Adama Bujaka jest jeszcze jedno, zrobione w Mistrzejowicach (Nowa Huta), w 1983 roku. Papież konsekrował wówczas na nowym krakowskim osiedlu kościół.
- Pod polowym ołtarzem, na którym siedział papież, stała mała, kolorowo ubrana dziewczynka. Urocza. I tak zerkała na papieża. Zauważył to kardynał Macharski, więc wziął tę dziewczynkę na rękę i zaniósł ją do papieża. To był wzruszający gest; bardzo ciepły, ojcowski: kardynał Macharski zachował się jak dobry tata, który podnosi swoje dziecko na ręce i pokazuje z dumą wspaniałej osobie - opowiada tę sytuację Bujak.
Na jego zdjęciach często widać zresztą intymną, przyjacielską relację, która łączyła Jana Pawła II i kardynała Macharskiego. A zdjęcia, mówi Bujak, tłumaczą wszystko. Dlatego mu trudno o tych zdjęciach mówić. Bo przecież te emocje, więzi, reakcje tłumu wiernych - to wszystko na nich widać.
Dobry człowiek zmienia zwykłego człowieka
Czy relacja z Janem Pawłem II zmieniła jego życie? Adam Bujak nie ma wątpliwości. A czy zmieniła jego samego? Również.
- Dobry człowiek zmienia zwykłego człowieka. Wiadomo, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, więc czasem człowiek przeklnie, czasem się zdenerwuje, brzydko o kimś pomyśli - opowiada Bujak. - Ale papież był hamulcem zła. To znaczy ilekroć miałem pokusę - zresztą, tak jest do dzisiaj - żeby ulec złu, myślałem o tym, że miałem w życiu wielkie szczęście spotkać świętego człowieka. I wtedy przychodziła refleksja, że świętość trzeba starać się naśladować.
Bujak wspomina, że papież roztaczał wokół siebie aurę, którą trudno zdefiniować, opisać. Ludzie lgnęli do niego. A on darzył miłością ich wszystkich. Pamięta, jak kiedyś wspólnie odwiedzili szpital pełen chorych ludzi. Ochrona papieża już ledwo stała na nogach, bo papież nie mógł „odpuścić” wizyty u żadnego chorego. Każdego chciał pobłogosławić. Na sam koniec odwiedził umierającą kobietę. Była już praktycznie nieprzytomna, ale kiedy papież podszedł i ją pobłogosławił, stało się coś dziwnego: otworzyła na chwilę oczy, uśmiechnęła się, a potem odeszła.
Tak, mówi Bujak, znajomość z papieżem to był największy zaszczyt, jaki można sobie wymarzyć. Ostatnią wiadomość, jaką dostał od papieża, był list z podziękowaniami za ich współpracę.
Papież napisał go dokładnie trzy dni przed swoją śmiercią.