- Przemilczanie niewygodnych opinii nie przystoi historykowi - mówi Paweł F. Nowakowski z Akademii Ignatianum, autor książki „Biografia Matki Bożej”, współpracownik TVP Historia
Pisanie o Maryi jako o postaci historycznej to zadanie niełatwe. A gdyby pan, pisząc jej biografię, odkrył coś, co nie jest zgodne z wiarą katolicką?
Mniej obawiałem się takich odkryć jak tego, jak ja zareaguję, gdybym rzeczywiście na coś takiego natrafił. To byłoby fasynujące dla mnie jako historyka, ale jestem też teologiem. Nie znalazłem jednak żadnych wiarygodnych dokumentów, które by mnie przekonały, że jest inna, ukrywana dotąd prawda o życiu Maryi.
Biblia niewiele mówi o matce Jezusa.
Nawet mniej niż o św. Piotrze. W Nowym Testamencie nie ma nic o jej dzieciństwie, codziennym życiu. Można jednak wiele dowiedzieć się o jej relacjach z synem. Opisane są z wielką wiedzą o tym, jak skomplikowane mogą to być emocje. Na przykład, gdy dorosły syn chce iść własną drogą. W Kanie Galilejskiej Maryja mówi Jezusowi, że gościom zabrakło wina. On daje jej do zrozumienia, że nie zajmuje się takimi przyziemnymi sprawami, Mówi, według Biblii Tysiąclecia: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”. Zamienia jednak wodę w wino. Wyznacza pewne granice matce, ale z miłości czyni tak, jak ona tego oczekuje. Każdy chyba syn wie, o czym mówię.
Co, według Biblii, dzieje się z Maryją po stracie syna?
Jej postać znika z kart Pisma Świętego po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa. Maryja jest wtedy dojrzałą kobietą, ma około 50 lat.
Nie ma żadnych opisów, jak wyglądała?
Niestety. Jedyną wskazówką jest jej imię Miriam, ale jego sens jest jednak niejasny. Oznacza, że jego właścicielka jest piękna, ale też napawająca radością, ukochana. Piękna wewnętrznie. Nie ma opisów, jak Maryja wyglądała; może to znaczy, że ważne są zalety ducha człowieka, nie ciała.
Wiadomo jednak, że jej rodzicami byli Anna i Joachim. Biblia o nich wspomina?
Nie. Ale badacze korzystają także z apokryfów, czyli religijnych opowieści, spisanych o wiele później przez różnych autorów. Niektóre z tych pism są istotnie „bredzeniem apokryfów”, według określenia św. Hieronima. Dowodzą tylko jak piszący wyobrażali sobie życie Świętej Rodziny; to tak, jakby ktoś dzisiaj z całą pewnością pisał, co myślał król Jagiełło. Ale pewne apokryfy można traktować poważniej. W tym „Protoewangelię Jakuba”, bo pochodzi z wczesnych czasów, z II wieku. Dowiadujemy się z niej, kim byli rodzice Maryi, dziadkowie Jezusa. Okazuje się, że Joachim był zamożnym człowiekiem.
Ale jak to? Przecież Maryja była biedna. Śpiewamy: „Nie dała mu matusia sukienki, bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła, w który Dziecię uwinąwszy, siankiem je okryła”.
Znalazła się w trudnej sytuacji, gdy jechała z Józefem w sprawie spisu powszechnego, czy raczej spisu nieruchomości, które być może Józef miał w Betlejem. Można sobie wyobrazić, że urodzenie dziecka w grocie było wielkim przeżyciem dla młodziutkiej dziewczyny, wychowanej w świątyni. Skąd miała wiedzieć, co ją czeka. Nie ma jednak dowodów na to, że Maryja w domu cierpiała biedę. Miała też zamożnych krewnych. Elżbieta, siostra jej matki Anny, była majętna.
Kim był ojciec Maryi?
Joachim nie był już młody, gdy został ojcem. Hodował bydło w Nazarecie, posiadał liczne stada. Tradycja mówi, że gdy dowiedział się o tym, że będzie miał oczekiwane z ogromnym utęsknieniem dziecko, dał Bogu na ofiarę 10 jagniąt, kapłanom 12 cieląt, a ludowi 100 kóz. Dotąd z Anną przez 20 lat nie mieli dzieci, co wśród Izraelitów było uważane za nieszczęście i hańbę. Parę spotykały różne upokorzenia. Modlitwa Anny o dziecko, o wyzwolenie jej z „piętna niepłodności” jest bardzo wzruszająca. Liczyła około 45 lat, gdy urodziła córkę.
Rodzice się cieszyli, ale oddali 3-letnie dziecko do świątyni. A może był to rodzaj przedszkola? Maryja wracała na noc do domu?
Opuściła dom. Nie wolno jednak myśleć o tamtych czasach w sposób współczesny. Nauka przy świątyni była przywilejem, arystokracja angielska też przecież wysyła dzieci do dobrych szkół z internatem. Gdzie indziej izraelska dziewczynka mogła zdobyć ogładę, zaczerpnąć wiedzy, nauczyć się cennych umiejętności? Maryja tkała zasłonę dla świątyni, co było zaszczytem, umiała szyć. To były zalety. Uczyła się przez 9 lat.
Potem musiała wyjść za mąż.
Gdy pomocnice w świątyni dojrzewały fizycznie, kończyły naukę, bo bywały „nieczyste” raz w miesiącu. To sprawa żydowskiej tradycji, nie do dyskusji. Trzeba było wychowanicom zapewnić dobrą przyszłość, chodziło o zamążpójście.
Maryi przypadł starszy pan. „Maryja Panna, Maryja Panna, Dzieciątko piastuje, i Józef stary, i Józef stary, Ono pielęgnuje”.
Słyszałem, że niektórzy śpiewają „i święty Józef”. Właściwie nie wiadomo, ile Józef miał lat, gdy poślubił Maryję. Chyba wcale nie był stary. Bardzo mało o nim wiemy, ewangelie wspominają o nim skąpo, ale piszą jako o człowieku sprawiedliwym, rzemieślniku. Nie mieszkał z Maryją, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Nie oddalił jej, mimo że się nad tym zastanawiał, uznał dziecko, zapewnił mu opiekę. Józef pojawia się w ewangeliach w tym trudnym momencie życia Maryi, a ostatni raz, gdy Jezus ma 12 lat. Pod krzyżem go nie ma, nie pociesza Maryi. Możliwe, że już wtedy nie żył. Nie wiadomo jednak na pewno, co się z nim stało, bo Biblia milczy o jego dalszych losach.
Plotki jednak krążyły. Co kryje się za opinią, że prawdziwym ojcem Jezusa był rzymski żołnierz o imieniu Panthera?
Ogłosił to grecki filozof Celsus z II wieku n.e. w pismie „Prawdziwe słowo”. Jezusa nazywa tam magikiem z nieprawego łoża. O tym, że właśnie Panthera jest ojciem Jezusa, opowiedział mu rzekomo pewien stary Izraelita. Orygenes, chrześcijański filozof z tamtych czasów, wystąpił z ostrą polemiką o tytule „Przeciw Celsusowi”. Praca Celsusa zaginęła, ale Orygenesa przetrwała i dzięki temu wiemy, że pojawiły się pogłoski o Pantherze. Niewykluczone, że imię to powstało z przekręcenia greckiego słowa oznaczającego dziewicę, które brzmi „parthenos”.
A jednak znaleziono w XIX wieku nagrobek żołnierza o imieniu Panthera, który żył w stosownym czasie. Pochodził z Fenicji.
Nie ma żadnych dowodów na to, że chodzi o kogoś, kto mógł znać Maryję. Pogłoski pojawiły się już w starożytności i nigdy ich nie potwierdzono, chociaż przeciwnikom chrześcijaństwa na tym zależało.
Zwykłym ludziom trudno było uwierzyć w dziewictwo Maryi.
Tak. Był to stały powód różnych polemik, podobnie jak kwestia rodzeństwa, jakie rzekomo miał Jezus. Być może chodzi o to, że Józef był wdowcem z dziećmi, a może o kuzynów. Nie sądzę, żeby Jezus miał przyrodnich braci czy siostry. W godzinie śmierci powierza swoją matkę św. Janowi, a nie swojemu rodzeństwu.
Niektórzy autorzy długo kwestionowali nawet istnienie miejscowości Nazaret.
Nie wspomina o niej Stary Testament, ani żadne niechrześcijańskie źródła. Nazwa Nazaret pojawia się dopiero w źródłach chrześcijańskich w I wieku n.e., co stanowiło powód do podważania istnienia tego miejsca. To była mała miejscowość. Według Ewangelii Łukasza, w Nazarecie mieszkali Maryja i Józef, tu wychowywał się Jezus. Widocznie jednak, zdaniem ówczesnych kronikarzy, nic w osadzie się nie działo, nie było nic do zapisania. Ale niedawno archeolodzy odkryli tam domostwo z czasów Jezusa. Obecnie nie ulega wątpliwości, że Nazaret w czasach narodzenia Jezusa był zamieszkały.
Zbierał pan materiały do swojej książki w Ziemi Świętej?
Chciałem zobaczyć miejsca, o których pisałem, ale minęło 2 tysiące lat. Wiele tam nowych budynków, bazylika Zwiastowania w Nazarecie, pochodzi z XX w. Zrobiła na mnie duże wrażenie Ein Karem, dzielnica w Jerozolimie, gdzie mieszkała Elżbieta. Odwiedzała ją tutaj Maryja. U Elżbiety mieszkała przez trzy miesiące swojej ciąży, szukała spokoju.
To dzisiaj ziemia konfliktów.
W Koranie, który powstawał w VII w., Maryja jest otoczona wielką czcią, to jedna z najbardziej szanowanych kobiet w tej księdze. Islam uznaje jej dziewictwo i jej rolę wybranki Bożej, jest opowieść o zwiastowaniu. Matka Boża jest w Koranie przykładem kobiety posłusznej Bogu, która prowadzi sprawiedliwą, pobożną, pokorną egzystencję, godną największej chwały.
No tak, ale czy Maryja była szczęśliwa?
Nigdy chyba nie mogła być beztroska. Dzieciństwo miała surowe, pracowite, w świątyni. Przekonała się, że wszystko jest możliwe, że zadecydowano za nią. Została matką niezwykłego syna, wzorem macierzyństwa, ale jej duma wciąż była podszyta lękiem, nie zawsze Jezusa rozumiała, bała się o niego. I słusznie. Potem patrzyła na ukrzyżowanie, na zmartwychwstanie. Doznawała głębokich uczuć. W każdym razie przeżyła pełnię życia.