W podziemiach katowickiej archikatedry powstanie Panteon Górnośląski. Jego celem będzie upamiętnienie najważniejszych postaci w regionalnej historii. Czy uda się skompletować je w drodze szerokiego śląskiego porozumienia? To jedno z pytań, które przy okazji tego przedsięwzięcia będziemy zadawać.
W poniedziałek list intencyjny w sprawie powołania nowej marszałkowskiej instytucji kultury podpisali w Warszawie minister kultury Piotr Gliński, marszałek województwa śląskiego Jakub Chełstowski, prezydent Katowic Marcin Krupa oraz inicjator powstania panteonu, metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Tak, panteon będzie nową, 20. instytucją kultury w portfelu marszałka, w tym przypadku współprowadzoną przez miasto Katowice i archidiecezję katowicką.
Sama budowa panteonu pochłonie ok. 40 mln zł i większa część tych pieniędzy będzie pochodzić od ministra kultury. Na co i ile konkretnie? Szczegóły powinniśmy poznać podczas dzisiejszej konferencji prasowej w urzędzie wojewódzkim.
Sens panteonu? - Nowa instytucja kultury będzie opowiadać o historii tej ziemi poprzez życiorysy jego mieszkańców: powstańców, społeczników, samorządowców, ofiar totalitaryzmów, artystów, naukowców, duchowieństwa - tak uzasadniał go arcybiskup metropolita katowicki Wiktor Skworc. Przypomnijmy, że to właśnie na łamach DZ, 4 lata temu, abp Skworc po raz pierwszy przedstawił koncepcję panteonu.
Panteon ma mieć formułę wystawy czy ścieżki edukacyjnej, ulokowanej w podziemiach archikatedry Chrystusa Króla. Minister Gliński zapowiadał w Warszawie, że otwarcie panteonu planowane jest na 2022 r., czyli na setną rocznicę przyłączenia części Górnego Śląska do Polski.
A bohaterowie do uczczenia? Tu doniesienia są nieprecyzyjne. Na przykład ministerstwo kultury pisze o „zasłużonych dla polskości tych ziem twórców, artystów, naukowców, polityków i żołnierzy”. To zrozumiałe, że Korfanty, Szramek czy Kilar, ale czy na pewno wszyscy twórcy panteonu będą rozumieć, że jeśli jest on górnośląski, to miejsce w nim należy się też np. poecie Eichendorffowi, noblistom Goeppert-Mayer czy Alderowi oraz Waxmanowi, kompozytorowi, laureatowi Oscara?
Najważniejszą decyzją dotyczącą Panteonu Górnośląskiego będzie być może krok do tyłu przedstawicieli rządu i takie porozumienie w regionie, które nie ściągnie na to przedsięwzięcie kolejnego śląsko-śląskiego czy śląsko-polskiego konfliktu. Panteon to w założeniu ważny tożsamościowo projekt i dobrze byłoby, gdyby swoją skalą faktycznie obejmował różne strefy górnośląskiego dziedzictwa. Sami przerabialiśmy to przed laty, podczas dyskusji na łamach DZ. Gdy idzie o śląską historię, a zwłaszcza tę wyrażoną konkretnymi życiorysami, temperatura sporu jest wysoka.
Panteon Górnośląski to tylko wystawa. Pierwsza na taką skalę, ale tylko wystawa. Dlatego właśnie tak istotne będzie nadanie jej wyjątkowej rangi, uzmysłowienia różnym środowiskom, że to coś większego niż doraźne podziały i sympatie polityczne. Sposób na to jest bardzo prosty. Po pierwsze - szerokie, reprezentatywne, najlepiej możliwie jak najmniej polityczne grono czuwające nad panteonem. Po drugie, niech ten panteon będzie procesem, a nie skończonym dziełem. To znaczy: na początek katalog np. 30-50 oczywistych nazwisk i życiorysów, a następnie coroczne wprowadzanie do galerii np. 5 nowych postaci. W uroczystych okolicznościach, np. z czasową wystawą poświęconą każdemu z kolejnych bohaterów. Można umówić się, że za każdą nominacją musi stać np. 5 współczesnych śląskich autorytetów.
Zachowując wszelkie proporcje i pamiętając, że mówimy o wielkich historycznych postaciach, a nie tylko gwiazdach popkultury, mniej więcej tak działa to w przypadku amerykańskich galerii sław: muzyki czy sportu. Każdy w USA wie, że Rock and Roll Hall of Fame w Cleveland czy Basketball Hall of Fame w Springfield to miejsca, w których znalezienie się jest ukoronowaniem kariery. Taki powinien być Panteon Górnośląski (tu kariera w cudzysłowie). Trzeba jednak budować nie tylko wystawę, ale też jej rangę i prestiż.