Papież to nie rewolucjonista, ale ciekawy człowiek
O zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży, ich temacie i roli opowiada nam ksiądz Mariusz Dudka - diecezjalny duszpasterz rodzin.
Czego możemy się spodziewać po Światowych Dniach Młodzieży?
Papież, jeszcze przed przyjazdem młodych ludzi do Krakowa, zaprasza ich na tydzień misyjny. To czas, w którym młodzież spotyka się w miastach i przeżywa spotkanie z kulturą, tradycją, z państwem. Papież podkreśla często, że wiara powinna być wydarzeniem. Spotkanie z Osobą i papież używa tutaj Osoby, w znaczeniu Jezusa Chrystusa. Dla młodzieży przygotowane są też rozmaite wydarzenia: od wydarzeń kulturalnych, spotkań z dziedzictwem narodu oraz tych, w których nie może zabraknąć elementu duchowego. Spotkań modlitewnych, które mają się odbywać w wymiarze wspólnotowym. Na pewno możemy się spodziewać spotkania na poziomie entuzjazmu i poruszenia serca. Kościół nie lubi odczytów, lubi coś z serca. Tu nie ma być ładnie, tu ma być owocnie i chyba w tym jest klucz spotkań z papieżem, że mają być spontaniczne
Ale ważna jest ta część misyjna w lubuskich miastach, np. w Zielonej Górze.
W moim przekonaniu ona może być nawet ważniejsza. Dlatego, że trzeba sobie zadać pytanie, kto jedzie do Krakowa. Ktoś, kto tam jedzie jest już przebudzony, to w jakiś sposób są perły, które chcą się podszlifować. Ale jest też grono osób, które być może nawet w telewizji nie będzie tego oglądać, bo są już znudzeni, są na obrzeżach wiary. Kiedy Papież na początku pontyfikatu powiedział, że Kościół ma przyjąć postawę misyjna, to to jest właśnie ten moment. Może młodzi ludzie, którzy nie jadą do Krakowa mają różne pojęcie Kościoła: skostniałego. Trzeba pokazać młodym ludziom, że Kościół to nie tylko pojedyncza parafia. To przede wszystkim wspólnota wspólnot.
W jaki sposób parafia mogła przyjąć pielgrzymów?
Do końca czerwca nie wiedzieliśmy, ile pielgrzymów przyjedzie do Zielonej Góry, więc poprosiliśmy wszystkie parafie o gotowość. W ten sposób ludzie jadą do konkretnego miejsca, człowieka, nie boją się bariery językowej. Rodziny pytają nas: jak się z nimi porozumiemy? Ja mówię: miłosierdziem. Są gesty uniwersalne. Gościnność, życzliwość może tu pomóc i pozostanie na lata.
Czy papież Franciszek, swym pontyfikatem, kontynuuje myśl swoich poprzedników?
Był moment Jana Pawła II, kiedy widzieliśmy entuzjazm, zapoczątkowano dni młodzieży, wyjście z Watykanu. Następnie pontyfikat Benedykta XVI, który szedł tą drogą, u niego widzieliśmy tendencję człowieka nauki, który pokazywał pewien mistycyzm w liturgii. Natomiast papież Franciszek pokazuje nam trochę podobieństwo do JPII, jeśli chodzi o uśmiech, radość, spontaniczność. To człowiek z Argentyny. Trzeba zobaczyć, że swą historię życia przeżywa jako uchodźca, jego świat nie jest światem pozamykanych granic. Papież pokazuje otwartość na Ducha, pokazuje, że to Duch ma nas jednoczyć. Nie nazwałbym Papieża rewolucjonistą, ale ciekawym człowiekiem. Franciszek nas inspiruje do własnych przemyśleń. Mówi, że nie da nam gotowych odpowiedzi, że zamknie nas w gotowych systemach, które będą ważniejsze niż człowiek.