Parafia w Jurowcach. Cenny sztandar Solidarności w parafii (zdjęcia, wideo)
W 1981 roku sztandar ufundowali działacze „Solidarności”. W stanie wojennym był ukrywany. Niezwykłą pamiątkę księdzu z Jurowiec przekazała Dorota Ostrowska, która przez lata ją przechowywała.
Z wielkim wzruszeniem przyjąłem ten dar - pokazuje sztandar ks. Jerzy Sokołowski, proboszcz parafii pw. Chrystusa Dobrego Pasterza w Jurowcach.
Na przepięknie wyhaftowanym proporcu widnieją wizerunki Orła Białego w koronie, oraz Matki Boskiej. - Jest też specjalna metaloplastyka z trzema krzyżami nawiązującymi do tych w Gdańsku - prezentuje ks. Sokołowski.
Chce, by niezwykły sztandar wisiał w kościele, który jest w trakcie budowy. - Przygotujemy mu godne miejsce koło obrazu Matki Bożej - dodaje ksiądz.
Pamiątkę w czasie kolędy podarowała mu parafianka Dorota Ostrowska. Przez 27 lat była magazynierem w nieistniejących już Białostockich Zakładach Przemysłu Owocowo-Warzywnego. Pani Dorota działała też w NSZZ „Solidarność”. Przez ostatnie lata flagę na drzewcu przechowywała w swoim domu. - Gdy zaczęła się budowa kościoła w Jurowcach, pomyślałam, że mogę przekazać ją swojej parafii. Sztandar powinien być wyeksponowany, niech ludzie go widzą, a potomni pamiętają - mówi Dorota Ostrowska.
I wraca do wspomnień. Był 13 listopada 1980 roku. Działacze zakładowej „S” wpadli na pomysł, by ufundować sztandar. - Powstawał w wielkich bólach, bo były to trudne czasy. Siostra zakonna, która haftowała orła w koronie, robiła to z drżącymi rękoma. By nie daj Boże, komuniści nie dowiedzieli się - mówi kobieta.
30 sierpnia 1981 roku proporzec poświęcono. 13 grudnia 1981 roku ogłoszono w Polsce stan wojenny. Działacze „Solidarności” chcieli ukryć sztandar przed SB. - Schowaliśmy go w kościele farnym i za to nas potem ciągano - dodaje Dorota Ostrowska. - Nasz przewodniczący był internowany.
Sztandar doczekał upadku PRL i narodzin w Polsce demokracji. - Wyjeżdżaliśmy z nim wszędzie. Byliśmy też na odsłonięciu tablic w kopalni Wujek oraz w Paryżu, gdy księdzu Jerzemu Popiełuszce postawiono pomnik - wspomina pani Dorota.
Sztandar leżał w zakładzie. - Jak zaczęła się prywatyzacja, było mu ciasno. Ktoś musiał go zabrać - wzdycha kobieta.