Paraliż w hotelach, knajpach, salonach kosmetycznych. Koronawirus uderza niemal w każdą branżę
- Towar, który zalega nam w chłodniach jest wart 30-200 tys. zł. W przyszłym tygodniu trzeba będzie spakować to w kontenery i odesłać na kompost - mówi w imieniu sprzedawców kwiatów z rzeszowskiego centrum hurtowego AgroHurt jeden z przedsiębiorców.
Paraliż, katastrofa, totalny zastój - tak przedstawiciele branż, w które pandemia koronawirusa uderza bezpośrednio określają to, co się teraz dzieje z ich biznesami. A w tej grupie znajdują się dziś dosłownie wszyscy: hotelarze, właściciele restauracji, pubów, biur podróży, salony kosmetyczne i fryzjerskie, a nawet floryści. Hurtownicy rwą włosy z głowy, bo towar, którym handlują ma bardzo krótką żywotność. Zalegające w chłodniach kwiaty warte są kilkadziesiąt a nawet kilkaset tys. zł. I nie ma ich komu sprzedać.
- Kwiaciarnie są pozamykane albo pracują na zamówienia telefoniczne, których teraz praktycznie nie ma. A kwiaty cięte to nie buty ubrania albo nawet spożywka z jakimiś terminami ważności
- pisze nam w rozpaczliwym e-mailu hurtownik z rzeszowskiego AgroHurtu.
- 2 tygodnie dla kwiatów to czas, po którym nadają się tylko na wyrzucenie do kosza. A co mają zrobić ogrodnicy, producenci? Kwiaty rosną i nie da się tego zatrzymać - mówi załamany.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus. Podkarpackie schroniska dla zwierząt zamknięte dla odwiedzających
Zysku rozpaczliwie poszukują właściciele restauracji, oferując dania na dowóz lub odbiór osobisty. Ale niektórym i to się nie opłaca, bo po kilku dniach takiej działalności jednak decydują się całkowicie zamknąć lokale.
- Prawdziwą zmorą właścicieli rzeszowskich knajp są koszty dzierżawy lokali. 95 proc. z nich nie jest właścicielami, tylko najemcami, a koszty najmu to miesięcznie nawet kilkanaście tys. zł. - tłumaczy Krzysztof Zieliński, znany rzeszowski smakosz i bloger kulinarny. - Kiedy spotkałem ostatnio właściciela dwóch restauracji w centrum Rzeszowa był blady jak ściana, mówił, że na razie sięga po oszczędności, ale jak długo tak pociągnie, sam nie wie - opowiada Zieliński.
To jak dramatyczna jest sytuacja branży turystycznej widać niemal gołym okiem. W hotelach jest po prostu pusto. Największy na Podkarpaciu Hotel Arłamów do 28 marca zawiesił swoją działalność.
- My pracujemy, ale gości jest jak na lekarstwo. Rezerwacje klientów indywidualnych w większości zostały odwołane. Nie tylko na marzec, ale i na kwiecień. Podobnie z weselami i imprezami zorganizowanymi, nawet tymi liczącymi poniżej 50 osób. A do tego w tygodniu nie ma też klientów biznesowych, bo firmy wstrzymały podróże służbowe, przedstawiciele handlowi też nie wyruszają w teren, bo sprzedaż jest ograniczona. Tak źle nie było nigdy - mówi Ryszard Skotniczny, właściciel dworu Kombornia.
- Na tym wszystkim cierpią nie tylko nasi pracownicy, ale wszystkie powiązane z turystyką branże. Jeżeli nie ma turysty, straty notuje lokalny transport, lokalny cukiernik będzie miał mniej zmówień, przewodnik nie oprowadzi nigdzie grupy itd.
- dodaje.
To dlatego cierpią też ci, którzy między innymi w takich obiektach pracują a zatrudniani są na umowy śmieciowe. To nie tylko kelnerzy i barmani, ale też sprzątaczki, pracownicy ochrony. Zarówno oni jak i przedsiębiorcy jak manny z nieba oczekują na konkretne działania ze strony rządu, które pomogą im przetrwać ten czas. Póki co, jedyną czasową ulgę w spłacaniu należności zaproponował prowadzącym działalność ZUS.
Zgodnie z najnowszym zarządzeniem ZUS, przedsiębiorcy będą mogli skorzystać z uproszczonego wniosku o odroczenie o 3 miesiące terminu płatności składek oraz zawieszenie lub wydłużenie spłaty należności w układach ratalnych. Odroczenie terminu płatności w uproszczonym trybie dotyczy wyłącznie składek za okres od lutego do kwietnia 2020 r. (dotyczy również składek, których termin płatności już upłynął) oraz zawartych już układów ratalnych i odroczeń z terminami płatności od marca do maja 2020 r. Przedsiębiorca, który skorzysta z odroczenia terminu płatności może liczyć na wstrzymanie wdrażania postępowania przedegzekucyjnego, egzekucyjnego oraz stosowania sankcji.
Do Oddziałów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Rzeszowie i Jaśle trafiły już pierwsze wnioski od przedsiębiorców,
którzy mają problemy z płaceniem bieżących składek lub należności z powodu stanu epidemicznego.
- Dotychczas złożone zostały 42 wnioski w trybie uproszczonym o odroczenie terminu płatności składek – w całym kraju ponad 2,1 tys.
- mówi Wojciech Dyląg, rzecznik prasowy ZUS w Rzeszowie.