Park rośnie, las ginie?
Lubuski Park Przemysłowo-Technologiczny w Zielonej Górze ma się poszerzyć o 32 ha. Ale trzeba wyciąć las. - Zostawcie jednak dęby - apeluje radny.
Jak bumerang powraca temat: wycinać las czy nie? Tym razem chodzi o poszerzenie o 32 hektary Lubuskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego w Nowym Kisielinie. - Pewnie, ciąć - mówią jedni. - Przecież chodzi o nowe miejsca pracy! - Tam są stare dęby! Zostawmy je - słychać przeciwne głosy.
Sprawa wyszła na nadzwyczajnej sesji. Bo by poszerzyć Park, najpierw trzeba zmienić plan zagospodarowania przestrzennego. Radni przyjęli uchwałę, dotyczącą przystąpienia do tych zmian. Procedura ruszyła, ale wątpliwości pozostały.
Wspomniane 32 hektary leżą przy linii kolejowej. Większość terenu należy do Lasów Państwowych, które miasto chce przejąć. Pozostałą część ziemi odkupi od Uniwersytetu Zielonogórskiego. To zresztą zostało już ustalone kilka miesięcy temu. - Łatwo będzie teren uzbroić, bo wszystkie sieci są tuż obok - mówi wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk.
Radny Kazimierz Łatwiński (PiS) uważa, że owszem nowe miejsca pracy są bardzo potrzebne, ale ważne są też na rosnące w tam stare drzewa. - Las dębowy zajmuje jedną piątą tego obszaru. Zachowajmy go! - przekonywał. - Jest on też ważny dla mieszkańców sołectwa.
- To niech eksperci ocenią, czy te drzewa są tak ważne. Jeśli okaże się, że tak, to je zostawimy - mówi prezydent Janusz Kubicki. I wywołuje do tablicy Mariusza Rosika, radnego PO z dzielnicy Nowe Miasto, który jest leśnikiem. - Co nie powiem, będzie źle. Niech fachowcy przyjdą, zbadają, ocenią. Uważam, że takich dębów jak tam jest dużo. Pozostały teren to nieużytki i sosny - tłumaczy. - Musimy wycinać drzewa, żeby sadzić nowe. A praca jest ważna.
To niech eksperci ocenią, czy te drzewa są tak ważne. Jeśli okaże się, że tak, to je zostawimy
K. Łatwiński przekonywał, że teren z takim lasem to atut. Inwestorzy nie szukają placów pełnych już innych hal. Ważne są miejsca odpoczynku. - W Dolinie Krzemowej nie ma dębów, a fachowcy tam przyjeżdżają. Przedsiębiorcy przyjeżdżają do stref pracować, a nie odpoczywać - mówił M. Rosik.
- Panie Kazimierzu, broni pan tej zieleni, a dlaczego nikt nie przeciwstawi się wycinaniu Puszczy Białowieskiej? - pyta prezydent. - To że chcieliście wycinać lasy wokół Trasy Północnej to też fakt. To ja postanowiłem jednak znaleźć tereny w Nowym Kisielinie.
Eleonora Szymkowiak (PiS): - Ręce opadają... Mirosław Bukiewicz (PO) apeluje, by nie dolewać oliwy do ognia. Trzeba sprawę zbadać, a jej wyniki przedstawić na następnej sesji rady. Prezydent obiecał, że jeśli drzewa okażą się cenne, las dębowy pozostanie.
Znów więc wycinka budzi emocje. W trwających dyskusjach pojawiają się argumenty, że nie ma rozwoju miasta bez karczowania lasów, bo one są wszędzie w Zielonej Górze. Że nie mielibyśmy basenu i hali, gdybyśmy wcześniej nie wycięli lasu. Nie byłoby drogi przez Park Piastowski... Ale też i takich, że Zielona Góra staje się Łysą Górą. Że wycinamy gdzie się da. Najwięcej pozwoleń na wycinki drzew w Polsce wydano właśnie w Zielonej Górze. Że nie dbamy należycie o zieleń, przede wszystkim w centrum miasta.
- Te lasy, które zajmują większą powierzchnię miasta, są naszym przekleństwem - uważa Grzegorz Jaczewski.
- Bzdura. To nasz skarb! - ripostuje Karolina Mol.