Firma w Bydgoszczy kasuje od kierowców 95 zł! Przy szpitalach w regionie jest albo drogo, albo ciasno.
Czy to możliwe, by za nieco ponad godzinę parkowania na parkingu przy szpitalu dostać rachunek na prawie 100 zł?
Taka „niespodzianka” może nas spotkać, kiedy zostawimy samochód w Bydgoszczy przy ul. Jurasza, obok Szpitala Uniwersyteckiego nr 1.
- Opłaciłam bilet. Wizyta u chorej siostry przedłużyła się; trafiłam akurat na jej badania i trochę to trwało - opowiada Karolina Markowska, nasza Czytelniczka. - Nie mogłam odjechać i wrócić następnego dnia, bo mieszkam daleko, w Wałczu. Wróciłam na parking dwadzieścia minut po czasie.
Pani Karolina za wycieraczką znalazła - jak mówi - „mandat”. - Naliczono mi do zapłaty 95 zł! Czy naprawdę moja wina była aż tak wielka? Nawet nie miałam komu zgłosić tej sytuacji. To zdzieranie pieniędzy. Co ciekawe, formalnie naliczono karę nie za przekroczenie czasu, ale za brak umieszczenia biletu w widocznym miejscu. Co było nieprawdą.
Miastu się nie opłaca?
Tym niewielkim parkingiem od ubiegłego roku zarządza „potentat” na skalę europejską. To firma Apcoa. Na całym kontynencie prowadzi prawie 8,5 tysiąca parkingów, w całej Polsce - 100, a w Bydgoszczy miejsc postojowych obsługiwanych przez tę firmę jest osiem.
W regulaminie parkingu Apcoa Sp. z o.o. przy Szpitalu im. Jurasza w Bydgoszczy nie ma słowa o karze za przekroczenie czasu parkowania. Tzw. opłata dodatkowa może zostać naliczona za brak biletu na podszybiu, zastawienie innego pojazdu oraz m.in. za parkowanie dłuższe niż 240 godzin.
Dlaczego dodatkowa opłata jest aż tak - jak uważa Czytelniczka - niewspółmiernie wysoka w porównaniu do opłaty (4 zł) za jedną godzinę parkowania? Czekamy na odpowiedź na to pytanie od firmy Apcoa.
Dlaczego na parkingu nie zarabia szpital? Ten teren należy do miasta. Został wydzielony po rozbudowie szpitala, która miała miejsce kilka lat temu. Krzysztof Kosiedowski, rzecznik bydgoskich drogowców, mówi o lokalnym uwarunkowaniu „historycznym” parkingu. - Miasto dzierżawiło ten teren zewnętrznym podmiotom już od lat - tłumaczy. - Z zarządcą wiąże nas umowa. Nie możemy jej zmienić, bo firma wypełnia warunki. Dba o teren, oświetla go. Brak powodu do zerwania kontraktu. Nie mamy również wpływu na wysokość opłat - mówi.
Brakuje podstaw do przejęcia zarządu terenu przez miasto, nawet już po wygaśnięciu 31 grudnia 2018 r. umowy dzierżawy. Miasto musiałoby zagospodarować ten teren, co w opinii urzędników mija się z celem - nie sięga tam płatna strefa parkowania.
Budują to nie zaparkujesz
Przy innych szpitalach w regionie problemy nie znikają. Jeśli nie obowiązują horrendalnie wysokie stawki za parkowanie, to dlatego, że… brakuje miejsc postojowych. Tak jest, na przykład, w Toruniu, gdzie przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na Bielanach, ze względu na prowadzoną rozbudowę lecznicy, zlikwidowano obecnie miejsca parkingowe. Pozostało jedynie kilka dla osób niepełnosprawnych.
Pacjenci są dowożeni pod budynek szpitala, ale potem trzeba parkować gdzie indziej. Samochody można zostawić na bezpłatnym parkingu, który znajduje się w pobliżu kościoła Redemptorystów przy ul. św. Józefa. Stąd trzeba jednak przejść kilkaset metrów. Na pobliskim, nieutwardzonym terenie przy SP nr 5 z kolei nie jest łatwo o wolne miejsce. W piątek ok. godz. 11.30 nie było tam ani jednego.
Sytuacja na terenie WSZZ przy ul. św. Józefa zmieni się pod koniec roku, kiedy powstanie 4-poziomowy parking. Jak informuje Janusz Mielcarek, rzecznik toruńskiej lecznicy, na razie nie została jeszcze podjęta decyzja, czy będzie to parking płatny. Lepiej jest przy Szpitalu Dziecięcym na Skarpie. Tam zaparkować może około 300 aut.
Najczęściej brak miejsca
W Szpitalu Zakaźnym przy ul. Krasińskiego, ze względu na jego lokalizację w ścisłym centrum miasta, nie ma miejsc parkingowych. Pacjenci i odwiedzający zostawiają auta na parkingach miejskich w pobliżu. Stawki wynoszą: 0,60 groszy za pierwsze pół godziny, 1,50 za pierwszą godzinę; 1,80 za drugą rozpoczętą godzinę.
W Inowrocławiu od kilku lat parking przed szpitalem jest bezpłatny, ale za to trudno znaleźć tam miejsce. Auta stoją na trawnikach i przy pobliskiej stacji paliw albo, mimo zakazu, na parkingu ogródków działkowych. To irytuje działkowców. Inaczej w Chełmnie, gdzie przed tamtejszym szpitalem znajdują się dwa parkingi. Jeden, miejski jest bezpłatny. Wjazd na drugi kosztuje 2 złote. - Niestety, ten parking jest niewielki. Z tytułu parkowania na nim wpływa rocznie do kasy szpitala około 15 tysięcy złotych - podkreśla Mariola Burc, dyrektor szpitala w Chełmnie. Pieniądze idą na utrzymanie obiektu.
Parkingu dla pacjentów brakuje przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku. Od kilku lat mogą na nim parkować tylko pracownicy. Inni muszą parkować w zatokach postojowych wzdłuż ulicy, przy której znajduje się szpital. Jest ich za mało. To loteria, nigdy nie wiadomo, czy będzie miejsce. Niektórzy parkują w pobliskim lesie.
W Grudziądzu zarabiają
W Chojnicach nie ma płatnego parkowania przy szpitalu. Pomysł, by wprowadzić opłatę, pojawił się kilka lat temu, ale wywołał wielkie kontrowersje. - Namawiam burmistrza, by zbudować parkingi w kierunku ulicy Czereśniowej - mówi Leszek Bonna, dyrektor szpitala.
W Grudziądzu przyszpitalne parkingi należą do lecznicy. Są płatne. - W 2016 roku przyniosły zysk około 460 tys. zł - mówi Marek Nowak, dyrektor szpitala. Dodaje, że lecznicy nie stać na darmowe postoje. - Powstały za pieniądze inwestycyjne, więc szpital czerpie z nich korzyści - dodaje. Pierwsze pół godziny kosztuje 2 zł.
Miejskich stref parkowania nie ma w Golubiu-Dobrzyniu i Rypinie. Przy szpitalach jest sporo miejsc parkingowych, bezpłatnych, ale już wjazd na teren golubskiego szpitala jest płatny.
W Aleksandrowie Kujawskim zaś Powiatowy szpital Sp. z o.o., ze 100-procentowym udziałem powiatu aleksandrowskiego, ma własny parking. Wjazd kosztuje 5 zł. Zwolnione z opłaty są taksówki i inni przywożący niepełnosprawnych lub przewlekle chorych.