W 2019 r. PiS chce mieć 1,6 tys. członków. Dziś składki płaci 417. To mniej niż w PO.
– Notujemy stały przyrost nowych członków. W tej chwili mamy ich około 1,2 tys. Ale przybywa ich od 50 do 100 rocznie – mówi nam Marek Ast, szef lubuskiego PiS-u. Wskazuje też tendencję wzrostową. – Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi w 2011 r. było nas 800. Myślę, że w 2019 r., gdy będą kolejne wybory, może być nas już 1,6 tys. osób. Nie wykluczam, że gdy popularność PiS-u będzie rosła, to i liczba członków może być większa – mówi przewodniczący Ast. Uczciwie jednak zaznacza, że tych, którzy mają opłacone składki, na dziś jest 417.
W PO, która od ponad pół roku jest w opozycji, wielkiego odpływu ludzi nie widać.
– Po przegranych wyborach były jedynie sporadyczne odejścia. Teraz mamy 992 członków, którzy płacą składki. Przez ostatnie dwa miesiące napłynęły jeszcze wnioski od 32 kandydatów do partii – mówi z kolei Waldemar Sługocki, szef regionalnej Platformy. Liczba członków w lubuskiej PO utrzymuje się na zbliżonym poziomie od kilku lat. – Jedynie w czasie „pompowania” kół w Gorzowie Wlkp. sześć lat temu było to 1,1 tys. nazwisk. Wiadomo jednak, że to były dane zawyżone i nierzeczywiste – mówi Bożenna Bukiewicz, była szefowa lubuskiej PO. Z pozostałych partii najliczniejsze szeregi ma PSL, które „właśnie się liczy” i wychodzi mu, że do partii należy około 2 tys. osób.
- W czasie, gdy byliśmy w opozycji, odeszło od nas 30-40 osób. To osoby, które były koniunkturalistami i zobaczyły, że nie mają szans na stanowiska. Ale cały czas notujemy stały wzrost liczby członków. W 2011 r. było to około 800 osób, teraz jest około 1,2 tys. członków. Przybywa ich od 50 do 100 rocznie. I nie jest to czasowe zainteresowanie partią. Same wygrane wybory parlamentarne nie spowodowały znaczącego wzrostu członków - mówi nam Marek Ast, przewodniczący PiS-u w Lubuskiem. Jednym z warunków, aby zapisać się do partii, jest złożenie oświadczenia lustracyjnego. Dotyczy to jednak tych, którzy w dorosłość wkroczyli przed 1989 r.
W ostatnich wyborach do Sejmu partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła w województwie 28,27 proc. poparcia i była najlepsza spośród dziewięciu komitetów wyborczych.
Spokój PO porażce
Jeśli spoglądać na liczbę najbardziej aktywnych, czyli tych, którzy opłacają składki, to na dziś w PiS-ie jest 417 osób. To o ponad połowę mniej od stanu posiadania PO. - Teraz mamy 992 członków. Jeśli więc dodać do tego 32 osoby, które czekają na przyjęcie, to jest nas ponad tysiąc - mówi Waldemar Sługocki, przewodniczący lubuskich struktur Platformy (28,21 proc. w Lubuskiem w październikowych wyborach do Sejmu). Wydaje się, że kryzys kadrowy partia ma już dawno za sobą. Jeszcze przed wyborami z PO odeszli ówcześni senatorowie Stanisław Iwan i Helena Hatka. Jak mówi nam Sługocki, po wyborach odejścia były sporadyczne i nie były to znane nazwiska. On sam cieszy się z tych, którzy do partii przychodzą teraz. - Najbardziej szczere kandydatury są wtedy, gdy partia jest w opozycji - mówi szef Platformy w regionie. Jeśli chodzi o liczbę członków, nie stawia sobie żadnego celu, bo „liczy się jakość, a nie ilość”.
Podobna liczba członków jest w SLD (10,02 proc. w Lubuskiem). - Jeszcze dziesięć lat temu było nas 1,5 tys. - 1,6 tys. osób. Teraz odsialiśmy tzw. martwe dusze, czyli tych, którzy nie płacą składek czy dawno nie byli aktywni i wyszło, że jest nas 1 tys. osób - mówi Bogusław Wontor, szef partii w regionie. Po wyborach, które dla Sojuszu zakończyły się wypadnięciem po wielu latach z Sejmu Wontor zauważał spadek motywacji wśród działaczy lewicy. Dziś jednak wszystko wróciło już do normy. - Na razie nie widać też, aby wynik wyborczy przekładał się na spadek liczebności partii - dodaje Wontor.
Powoli rozrasta się za to Nowoczesna (9,99 proc.), której lubuskie struktury powstają od stycznia (koła są we wszystkich powiatach za wyjątkiem zielonogórskiego i strzelecko-drezdeneckiego). Na początku roku w partii było w regionie 50 osób. Dziś - 170. - Przeważnie to osoby w wieku 30-40 lat z dorobkiem zawodowym w sztuce czy w nauce. Są też przedsiębiorcy. Zaskoczony jestem też tym, że zapisują się do nas 50-60-latkowie, którzy wcześniej nie należeli do żadnej partii - mówi Paweł Pudłowski, szef lubuskiej Nowoczesnej.
Najliczniej w PSL
- Właśnie się liczymy, bo przygotowujemy się do wyborów wewnątrz partii, ale jest nas około 2 tys. osób - mówi prezes lubuskiego PSL (5,12 proc.) Jolanta Fedak. Na koniec 2012 r. w PSL-u było jednak 2,8 tys. członków. Choć duża liczba członków nie przekłada się na wynik w wyborach parlamentarnych, to na pewno pomaga w wyborach samorządowych. - My nie mamy problemów z ułożeniem list we wszystkich powiatach, bo na to potrzeba około tysiąca osób. Poza tym, która inna partia ma siedmiu starostów? - pyta retorycznie prezes PSL.
Od kilku miesięcy partią jest też KORWiN (4,99 proc.). Jak mówi Eneasz Gasza z zarządu regionu, członków jest na razie ponad pół setki. To i tak więcej od partii Razem (3,99 proc.). - U nas aktywnych jest około 30 osób - mówi Dawid Kotlarek z Razem. Co ciekawe, to partia, która powiększyła się kilkukrotnie. Przed wyborami należało do niej w Lubuskiem zaledwie kilka osób.
Kukiz ’15 (8,75 proc.) w dalszym ciągu nie jest partią.