Był to najlepszy sezon w mojej karierze. Miałem szybkie motory, byłem szybki; taki, jaki chciałem być. Dawałem z siebie 100 procent. Rekordy torów w Krośnie i Rzeszowie znikąd się nie wzięły – twierdzi Patryk Wojdyło, który był czołową postacią Wilków Krosno.
Wszyscy cię chwalą. Jak słyszysz opinie, że Patryk Wojdyło był rewelacją rozgrywek w 2 lidze, to jak na to reagujesz? Rumienisz się, uśmiechasz, mówisz – nie przesadzajcie, stać mnie było na więcej, czy myślisz sobie i szepczesz pod nosem - ja wam jeszcze pokażę?...
Pewnie, że się cieszę, bo jak do tej pory był to mój najlepszy sezon. Przejechałem wszystkie mecze na dobrym poziomie. Mam naprawdę satysfakcję ze swojej postawy i wyników, a przed wszystkim z wyniku naszej drużyny. Zrealizowaliśmy cel, Wilki Krosno awansowały do 1 ligi. O to przecież nam wszystkim chodziło. Nie można jednak się zachwycać, bo w każdej chwili noga może się podwinąć. A jest wielu ludzi, pewnie pół Rzeszowa, którzy tylko czekają na to, żeby mi nie wychodziło. W Krośnie, w odbudowaniu się pomógł mi trener Janusz Ślączka.
Pogoda pod psem, ciągle pada. Trudno będzie jeszcze w tym roku o jakąś porządną jazdę, dobry turniej. Masz jakieś plany?
Oczywiście, czekam na zawody w Rzeszowie o Puchar Marszałka. Mocna stawka chłopaków, będzie fajne ściganie. Mam nadzieję, że się uda. Czekam na ten turniej, a dopiero potem będziemy świętować udany sezon.
Odjechałeś najlepszy sezon akurat w ostatnim roku bycia młodzieżowcem. Szkoda, że wydarzył ci się tak późno?
Dokładnie, szkoda, szkoda, ale lepiej późno niż wcale. Oczywiście, patrząc z tej perspektywy, że kończę już w tym roku starty jako młodzieżowiec, to trochę żal, bo mogłem trochę więcej powojować w tej kategorii wiekowej. Zrobiłem jednak duży postęp, czuję to zresztą i mam nadzieję, że będę go robił z roku na rok. O cofaniu się nawet nie myślę…
Wierzyłeś, miałeś nadzieję, że po przenosinach do Krosna, tak wystrzelisz z formą?
O jej. To jest zawsze niewiadoma, ale z tyłu głowy nie dawała mi spokoju myśl, że jak nie teraz, to już chyba nigdy. Udało się.
Przed sezonem nie brakowało ci rozterek; spróbować jeszcze coś zdziałać na żużlu, czy może dać już sobie z tym speedwayem spokój, iść do normalnej roboty i tak zarabiać na życie?
Pracowałem już zagranicą, ale prezes Wilków Grzegorz Leśniak zadzwonił i namówił mnie żebym nie rezygnował, bo widzi mnie w składzie krośnieńskiej drużyny. Spróbowaliśmy i wyszło, jak powinno.
Co spowodowało to, że wyszło? Dobry sprzęt, świetna atmosfera w zespole, że jeździłeś w każdym meczu i czułeś się pewnie, odpowiadały ci klub i tor?...
Myślę, było to wszystko, co zostało wymienione. Trzeba przyznać, że miałem szybkie motory, byłem szybki, czyli taki, jaki chciałem być. Dawałem z siebie 100 procent. Rekordy torów w Krośnie i Rzeszowie same się nie wzięły?
Te rekordy dają ci zapewne dodatkową satysfakcja?...
Tak, były to dla mnie i pozostały nadal ważne wydarzenia. Rekord w Rzeszowie z wiadomych względów cenię sobie szczególnie, bo tu zaczynałem swoją przygodę z żużlem. Ale jak pozostanę nadal w Krośnie, to osiągnięcie na ulicy Legionów będzie ważniejsze, bo Rzeszów to raczej zakończony już temat.
A słyszałem w Rzeszowie opinie, że może jednak wrócisz tu?...
Nic o tym nie wiem, ale co będzie, to zobaczymy. Nigdy nie mówię nie. Ciekaw jestem, jakie Rzeszów postawi sobie cele na 2021 rok. Nie skreślam go.
Najlepszy kumpel w zespole z Krosna?
Ciężko powiedzieć. Ze wszystkimi się lubiłem i myślę, że oni też mnie lubili.
Było tak, że każde kolejne zwycięstwo was nakręcało?
Tak, chcieliśmy trzymać poziom od pierwszego do ostatniego meczu.
Kibice z Krosna uważają cię już za swojego chłopaka i dopytują – Patryk będzie jeździł u nas czy nie będzie?...
Nie mogę jeszcze odpowiedzieć na to pytanie, bo sam nie wiem, ale myślę, że będą pozytywnie zaskoczeni.
Jesteś zawodnikiem Sparty Wrocław. Co będzie, że ten klub będzie chciał cię zostawić u siebie?
Kontrakt ze Spartą kończy mi się pod koniec tego miesiąca, a więc już raczej już nie będą mnie chcieli we Wrocławiu. To ja będę decydował, w jakim klubie wystartuję. Wszystko będzie zależało od warunków; na pierwszą ligę trzeba mieć konkretny team i zaplecze sprzętowe i sponsorskie. Muszę się jak najlepiej przygotować na następny sezon i przede wszystkim uzbierać budżet. Dziękuje firmie Trans - Jarom za wsparcie w tym sezonie.
Kończysz w tym roku wiek juniora. To dla wielu zawodników taka magiczna granica. Niektórzy
wśród seniorów nie potrafią tak dobrze jeździć, jak jako młodzieżowcy? Wierzysz, że pojedziesz na pełnym gazie także w przyszłym roku?
Nie zastanawiam się nad tym, nie przejmuje się. Jako junior wygrywałem z seniorami dlaczego nie ma być tak samo. Jak wyjdzie, czas pokaże.
Ludzie w Jankowicach koło Jarosławia gratulowali ci po sumie, że idzie ci tam dobrze?
Ci którzy byli w temacie, to tak, ale nie wszyscy są i byli.
Co cię poza żużlem jeszcze kręci?
Motoryzacja. Lubię szybką jazdę.
Na torze w Krośnie liczą się starty?
Tak, wygrywałem starty. Było parę sytuacji, że miałem problem po starcie, ale dałem radę.
Kto jest twoim sportowym idolem?
Wszystkim zawodnikom się przyglądam, z każdego coś wyciągam, ale najbardziej z Bartka Zmarzlika.
Coś szczególnego, poza awansem z Wilkami, przydarzyło ci się jeszcze w Krośnie? Może poznałeś fajną dziewczynę?
Mam już swoją i nie oglądam się za innymi.