Paweł Kaczmarek: Zwycięzcą jest ten, kto jest najlepszy na mecie
Na niespełna godzinę przed zakończeniem głosowania kajakarz AZS_AWF_Gorzów Paweł Kaczmarek był piąty. Ostatecznie to on wygrał!
Spodziewał się pan zwycięstwa?
To dla mnie kompletne zaskoczenie. Szczerze mówiąc, jestem w sporym szoku. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy wysłali na mnie SMS-y, rodzinie, znajomym oraz pogratulować pozostałym zawodnikom miejsca na podium.
Jak pan zareagował na tę pierwszą lokatę?
O tym, że zostałem najpopularniejszym sportowcem 2015 roku dowiedziałem się w trakcie treningu na zgrupowaniu kadry narodowej w Szklarskiej Porębie, na którym aktualnie przebywam. Koledzy od razu pogratulowali mi pierwszej pozycji. W końcu sami też na bieżąco śledzili przebieg głosowania.
Ten tytuł to dodatkowa mobilizacja?
Z całą pewnością jest, choć do ciężkich treningów nigdy nie muszę się ekstra motywować. Każde ćwiczenie zawsze wykonuje na sto procent, tym bardziej w roku olimpijskim
.
Start na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro 2016 byłby spełnieniem marzeń.
Oczywiście. Co prawda, pomimo tego że wywalczyłem na mistrzostwach świata kwalifikację olimpijską, to nie mam pewności, że polecę do Brazylii. O tym zadecyduje sztab szkoleniowy reprezentacji Polski. Wiem, że koledzy – zarówno ci, którzy są ze mną na obozie w górach, jak i ci, którzy zostali w domu – mocno się przygotowują. Nie będzie lekko, jednak głęboko wierzę, że w ostatecznym sprawdzianie przed igrzyskami to ja okażę się najlepszy.
Ta kwalifikacja olimpijska to spora sensacja.
Dla zdecydowanej większości niespodzianką było to, że pojadę na mistrzostwa świata seniorów, a co dopiero, że zajmę siódme miejsce w K-1 na 200 metrów i zdobędę na nich kwalifikację olimpijską, zwłaszcza że jestem najmłodszy w grupie. Sam start w Mediolanie był już zaszczytem.
To był dla pana najlepszy sezon w dotychczasowej karierze?
Tak, oprócz tego siódmego miejsca na mistrzostwach świata seniorów w K-1 na 200 metrów, byłem najlepszy w młodzieżowych mistrzostwach Europy w K-2 na 200 metrów. Niewiele też zabrakło do złotego medalu w K-1 na tym samym dystansie oraz na młodzieżowych mistrzostwach Europy w K-2 na 200 metrów. Na tej ostatniej imprezie przegraliśmy na końcowych metrach.
Odwrotnie niż w plebiscycie.
Można powiedzieć, że w kajakarstwie jest jak w tym plebiscycie: zwycięzca jest ten, kto będzie najszybszy na mecie, a nie jedynie na dystansie. Nieważne, jak sie zaczyna, najistotniejsze jest to, jak się kończy.
A wszystko zaczęło się w rodzinnym Człuchowie.
Może gdybym nie wybudował się z rodziną obok trenera kajakarzy Polstyra Ryszarda Jękota, to bym nie pływał. Kajakarstwo szybko mi się spodobało, choć początki były trudne. Niemniej niezmiernie wspierali mnie rodzice.
Dziś domem jest Gorzów.
To znakomite miejsce. Nie tylko ze względu na przystań, ale również i uczelnie. Co ciekawe, moją koleżanką z roku jest koszykarka KSSSE AZS_PWSZ_Gorzów Magdaleną Szajtauer. Aczkolwiek jestem cały czas w rozjazdach, ale nauczyciele akademiccy są dla mnie wyrozumiali. Jestem im za to wdzięczny. Dzięki temu mogę skupić się na sporcie.
Paweł Kaczmarek, specjalnie dla czytelników "Gazety Lubuskiej", przygotował nagranie wideo: