Paweł Małaszyński jest dzikim dzieckiem rock'n'rolla. Przynajmniej na scenie
Odrzucił propozycję występu w „Tańcu z gwiazdami”, bo nie pasowałoby to do wizerunku mrocznego rockmana. Jego największą pasją jest bowiem grupa Cochise. Nie przeszkadza mu to jednak być w domu czułym mężem i ojcem.
Już tej jesieni w życiu głównych bohaterek serialu „Przyjaciółki” pojawi się tajemniczy przystojniak, którego będzie grał Paweł Małaszyński. Popularny aktor wróci tym samym na małe ekrany po dłuższej nieobecności. Ostatnio widzieliśmy go bowiem w większej roli w serialu „Belle Epoque” trzy lata temu oraz w kilu odcinkach „Wojennych dziewczyn” w zeszłym roku. W międzyczasie skoncentrował się na teatrze i muzyce, unikając mediów jak ognia.
- Nie chcę nieustająco podtrzymywać swojej popularności. Podskakiwać z rączką uniesioną nad głową: „Uwaga jestem! Nie zapomnieliście mnie? Hello!”. Nie siądę na kanapie z żoną i nie pstryknę sobie paru zdjęć. To nie ja. Kiedy coś wybieram, robię to sercem. Idę na plan i robię swoją robotę, najlepiej, jak potrafię – deklaruje w „Gali”.
*
Urodził się w Szczecinku, wczesne dzieciństwo spędził w Koszalinie, a dorastał w Białymstoku. Stało się to za sprawą jego taty, który był wojskowym i musiał przenosić się z jednostki do jednostki. Pułkownik Małaszyński kontynuował żołnierskie tradycje rodzinne, ale nie przenosił żelaznej dyscypliny z pracy do domu – może dlatego, że kiedyś nosił długie włosy i grał w zespole big-bitowym.
- Mój ojciec starał się przekazać mi wszystko, co najlepsze. Nauczył mnie determinacji w osiąganiu wyznaczonych celów i tego, by nigdy nie poddawać się bez walki. Jestem mu bardzo wdzięczny za wsparcie, którego zawsze mi udzielał – podkreśla aktor w serwisie Kobieta.
To jednak mama zaczepiła Pawłowi miłość do muzyki. Mały chłopak słuchał z nią piosenek Czerwonych Gitar i Marka Grechuty. Potem sam zaczął wyłapywać z radia to, co mu się najbardziej podobało. Pierwszą płytą, jaką kupiła za własne pieniądze, był album grupy Queen, na który zarobił zbierając truskawki. Jako nastolatek słuchał już mocnego rocka, podobnie jak grono znajomych, z którymi tworzył zgraną paczkę.
- W rodzinnym Białymstoku wychowałem się w dość niezależnym i szczerym towarzystwie. To ukształtowało mnie na dalsze życie. Nauczyło mnie umiejętnego poruszania w środowisku kulturalno-medialnym, ale zachowując własną niezależność. Najgorsze, co mogłoby mi się przytrafić, to wstanie rano z łóżka, spojrzenie w lustro i naplucie na nie – tłumaczy w serwisie Nowiny 24.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień