PCK potrzebuje maseczek, środków do dezynfekcji. Szuka też żywności oraz pracowników
PCK z Łodzi prosi o pomoc. Potrzebuje maseczek, żywności oraz ludzi do pracy. W dobie epidemii także czerwony krzyż potrzebuje darów.
Łódzki oddział PCK apeluje o wsparcie. Aby mógł świadczyć pomoc mieszkańcom regionu potrzebuje środków ochrony osobistej i żywności.
Jak tłumaczy Michał Siemiński, p.o. dyrektora łódzkiego oddziału PCK, większość pomocy od społeczeństwa trafia teraz do szpitali i różnych służb. A o PCK trochę zapomniano. Tymczasem opiekunki PCK też potrzebują maseczek i płynów do dezynfekcji rąk.
- Mieliśmy jakieś zapasy, ale niedługo się skończą. Dostaliśmy 100 maseczek wielokrotnego użytku. Ale to za mało - mówi Siemiński.
Opiekunowie PCK jeżdżą do osób wyznaczonych przez ośrodki pomocy społecznej z Łodzi i regionu, które nie mają bliskich. Robią im zakupy, myją, przebierają, zmieniają pozycję. Podopieczni są zwykle samotni i nie stanowią raczej źródła zakażenia koronawirusem. Ale opiekunowie jeżdżą do nich komunikacją miejską. Wiele z nich to panie w starszym wieku, dorabiające do emerytury. Dlatego część bojąc się zakażenia rezygnuje. Tylko na terenie Łodzi na 300 opiekunek z powodu epidemii zrezygnowało około dziesięciu.
- Jedna opiekunka zajmuje się dwiema, trzema osobami. Strata każdej osoby to dla nas duży problem - przyznaje Siemiński.
Jest też problem ze znalezieniem opiekunów dla nowych podopiecznych, którzy np. wypisywani są ze szpitali.
Dlatego łódzki oddział PCK szuka opiekunów. Oferuje umowę - zlecenie i najniższą stawkę czyli 17 zł brutto.
- Teraz gdy wielu pracowników hoteli czy restauracji nie ma pracy, mogą zatrudnić się u nas - mówi Siemiński.
PCK potrzebuje też żywności dla osób które nie mogą same robić sobie zakupów. Zapasy w magazynach PCK się kończą.
Maseczki, płyny do dezynfekcji i żywność można przynosić do biura PCK przy ul. Wysokiej 44 w Łodzi.