Pedofil z wyrokami zaatakował

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Marcin Koziestański

Pedofil z wyrokami zaatakował

Marcin Koziestański

Zboczeniec zwabił dziewczynkę do mieszkania. Tam obmacywał ją i całował.

Rafał M. miał na swoim koncie już dwa wyroki za molestowanie małych dzieci. Mimo tego, po odsiadce kolejnej kary wyszedł na wolność. I ponownie zaatakował dziewczynkę.

Do zdarzenia doszło w zeszłą sobotę w Biłgoraju. Z ustaleń śledczych wynika, że 32-latek zwabił 7-letnią dziewczynkę i siłą wciągnął ją do swojego mieszkania. Tam zaczął ją dotykać w miejsca intymne i całować.

Po kilku minutach zaczął sam się rozbierać. Wtedy dziewczynka wyrwała się z rąk zboczeńca i uciekła. O wszystkim od razu opowiedziała rodzicom.

Tego samego dnia Rafał M. został zatrzymany przez policję. Okazało się, że w chwili zdarzenia był kompletnie pijany - miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie. Biłgorajski sąd w poniedziałek zdecydował, że 32-latek najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie tymczasowym.

Sprawą zajęła się prokuratura. - Przejęliśmy sprawę od śledczych z Biłgoraja - wyjaśnia Jerzy Ziarkiewicz, szef Prokuratury Okręgowej w Zamościu. I potwierdza, że Rafałowi M. przedstawiono zarzut doprowadzenia małoletniej poniżej 15. roku życia do innej czynności seksualnej. Mężczyzna przyznał się do winy. - Rafał M. działał w warunkach recydywy - wyjawił nam prokurator Ziarkiewicz. - W przeszłości miał na koncie podobne przestępstwa z udziałem dzieci. Dlatego teraz grozi mu surowa kara, nawet do 15 lat więzienia - precyzuje szef zamojskiej prokuratury.

Okazuje się, że Rafał M. zaledwie dwa lata temu wyszedł z zakładu karnego, gdzie odbywał karę 3 lat pozbawienia wolności również za molestowanie 7-letniej dziewczynki.

- To był jego drugi wyrok za pedofilię, a w sumie już czwarty, ponieważ dwukrotnie był skazywany za kradzieże i włamania - tłumaczy nam Marzena Chmiel, zastępca przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Biłgoraju.

Jak to się stało, że pedofil po dwóch wyrokach mógł spokojnie chodzić po ulicach do momentu, aż zaatakował kolejne bezbronne dziecko? W podobnym przypadku Wiesław M., pedofil z lubelskiego Czechowa, po opuszczeniu więzienia dostał stałą obstawę policjantów, którzy pilnują go w dzień i w nocy, by ponownie nie zaatakował.

- W tym przypadku biegli lekarze zaopiniowali, że Rafał M. powinien udać się na leczenie, jednak może się to odbywać w warunkach wolnościowych - wyjaśnia Chmiel.

Czy wyleczenie pedofilii jest w ogóle możliwe? - Część osób nawet po leczeniu wraca na drogę przestępstwa, ale części udaje się potem normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Leczenie nie polega jedynie na zażywaniu leków. Potrzebne są różne zajęcia psychoterapeutyczne. Samo wyleczenie zależne jest przede wszystkim od zaangażowania chorego - uważa Filip Kościuszko z Centrum Zdrowia Psychicznego w Zamościu.

Jak udało się nam ustalić, Rafał M. nie uczęszczał na zajęcia psychoterapii. - Przyznał, że jego leczenie polegało jedynie na stosowaniu popularnych tabletek do ssania, które tylko łagodzą objawy choroby nerwicowej - wyjaśnia Chmiel i dodaje, że w podobnych sprawach policja czy sąd nie mają obowiązku, by pilnować, czy ktoś się leczy.

- Taka osoba musiałaby zostać ubezwłasnowolniona, by przymusowo doprowadzać ją na terapię. W tym przypadku większą rolę powinna odegrać rodzina, która przecież musi dbać o leczenie swojego bliskiego - uważa sędzia Chmiel.

O tym, że sądowy obowiązek leczenia jest trudny do wyegzekwowania, przekonuje także Kościuszko. - Potrzebne jest indywidualne i bardziej szczegółowe podejście do każdego pedofila. Być może w tym konkretnym przypadku lepszym rozwiązeniem byłaby dalsza izolacja - mówi psychiatra.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.