Pedofilski gwałt „Rudego”
Łukasz W. seksualnie wykorzystał nastolatkę pod Krakowem. Wyrok: osiem i pół roku więzienia. Biegły ostrzega, że mężczyzna będzie stwarzał zagrożenie i powinien trafić do ośrodka w Gostyninie.
Życie nie rozpieszczało 24-letniego Łukasza W. Urodził się w Nowym Sączu, ale wychowywał w niedużej miejscowości pod Krakowem. Wychowywał to za dużo powiedziane, bo młodość spędził w domu dziecka. Ojciec w życiu Łukasza W. pojawiał się raz na rok lub rzadziej, a matka piła na umór i tylko rodziła kolejne dzieci. Same dziewczynki.
Kibol „Rudy”
Łukasz mógł się podobać: 180 cm wzrostu, 75 kg wagi, szczupły, przystojny. Pseudonimu „Rudy” dorobił się na kibolskich ustawkach, podczas których wyróżniał się agresją.
Bić się nauczył w domu dziecka. Po jego opuszczeniu znalazł sobie dziewczynę i odwiedzał ją, jak to określał, „by się uspokoić, kiedy dostawał nerwów”.
Trzęsło nim ze zdenerwowania zwłaszcza wtedy, gdy ktoś go posądził o coś, czego nie zrobił. Czasami także i wtedy, jak wypił trochę wódki, a alkohol sączył może co dwa, trzy tygodnie.
Podczas śledztwa i procesu przed Sądem Okręgowym w Krakowie przekonywał, że nie pamięta, aby był agresywny feralnego czerwcowego popołudnia. Nie potrafił wytłumaczyć tego, dlaczego zupełnie co innego twierdzi pokrzywdzona i liczni świadkowie.
Opis zdarzenia, którym zajmował się prokurator i sąd, będzie w innym miejscu. W tym warto zaznaczyć, że Łukasz W. chętnie kumplował się z miejscowymi małolatami. Lubił z nimi pogadać, powłóczyć się po okolicy, usiąść przy ognisku i wypić piwko. Oni też go lubili, bo był pełnoletni i kiedy go poprosili, to kupował im w sklepie alkohol. Sprzedawczyni nigdy nie pytała, ile ma lat i bez uwag wydawała butelki wódki, wina lub puszki piwa. Łukasz W. częstował wtedy małolatów. Bywało, że fundowali mu alkohol za jego przysługę i że był taki uczynny. Po prostu fajny gość.
Impreza przy ognisku
Podobnie było tamtego popołudnia. „Rudy” dołączył do trójki małolatów, wśród których była Beata. Kupił w sklepie flaszkę 0,7 wódki i karton soku. Usiedli nad rzeką i zrobili sobie drinki. W godzinkę butelka była pusta. Beata, 13-letnia uczennica I klasy gimnazjum, po raz pierwszy widziała Łukasza W. i jakoś nie przypadł jej do gustu starszy o 10 lat mężczyzna. Trzymała się od niego z daleka.
W tym samym czasie po drugiej stronie rzeki odbywała się konkurencyjna impreza innych małolatów, którzy także smakowali wódkę. Butelkę 0,7 litra kupił im wcześniej nie kto inny, jak Łukasz W. W końcu obie grupy postanowiły połączyć siły i wspólnie biesiadować. Trochę było przy tym dąsów, bo jak to bywa u małolatów, nie wszyscy się lubili. Jedna dziewczyna odbiła niedawno chłopaka innej; któryś z małolatów był chorobliwie zazdrosny, a kolejny po prostu nie chciał pić wódki.
Nagle pojawiła się matka, która szukała marnotrawnego syna i sprawdzała, czy nie podpija czegoś mocniejszego. Chłopak na swoje szczęście zdążył w porę uciec przed rodzicielką. Najmłodszej z dziewczyn mocny trunek poczynił duże spustoszenia w organizmie: bełkotała, zataczała się pijana i wymiotowała. Starsi kiwali głowami ze zrozumieniem: ech, ciężkie jest wchodzenie w dorosłe życie. Ktoś życzliwy zawiadomił ojca pijanej małolaty i pan szybko się zjawił, by odebrać pociechę. Wtedy towarzystwo grupkami powoli zaczęło się rozchodzić.
Gwałt na 13-latce
Jako ostatnia chciała odejść Beata. Wtedy niespodziewanie Łukasz W. pociągnął ją za rękę i uderzył pięścią w twarz. Oboje siedzieli na rurach ciepłowniczych i dziewczyna po otrzymaniu silnego ciosu straciła równowagę.
Upadła brzuchem na rury i w takiej pozycji nieporadnie chciała odepchnąć napastnika, ale on wtedy ściągnął jej spodnie i majtki. Dziewczyna była zaklinowana między dwiema rurami i w żaden sposób nie mogła się uwolnić.
Spożyty w nadmiarze alkohol utrudniał ofierze koordynację ruchów. Łukasz W. wykorzystał jej chwilową słabość i zgwałcił. Byli sami, dookoła żywego ducha. W pewnej chwili pojawiło się troje małolatów, którzy postanowili wrócić na miejsce imprezy. Z daleka zobaczyli, że Łukasz W. gwałci Beatę. Słyszeli, że dziewczyna wzywa pomocy, ale nie reagowali na jej krzyki.
Wiedzieli, że „Rudy” bywa agresywny po alkoholu i po prostu się bali. Pobiegli do domu Łukasza W. i rzucili członkom jego rodziny, że „gwałci Beatę”. Siostry pojawiły się zaraz na miejscu i widziały wyczyny brata. Pojawił się tam jeszcze jeden małolat i zwracał uwagę Łukaszowi W., że „Beata ma 13 lat i by ją zostawił w spokoju”. W sumie sześć osób obserwowało przebieg gwałtu, ale Łukasz W. nic sobie z tego nie robił.
- Idźcie stąd - rzucił jedynie. W końcu się ubrał i wrócił do domu z krewnymi. Beata wyglądała strasznie: zapłakana, roztrzęsiona, w szoku. Mówiła, że nie wie, gdzie mieszka, więc koledzy wskazali jej drogę, ale z nią nie poszli. Zadzwoniła do siostry po pomoc. Mówiła jej oględnie, co się stało. Wspomniała, że „Rudy” ją uderzył i że wszystko ją boli. Siostra zorientowała się, że Beata została zgwałcona i że jest mocno nietrzeźwa.
- Wypiłam tylko dwa kubki - usprawiedliwiała się 13-latka. Powiedziała siostrze, kto, gdzie i co jej zrobił oraz w jakich okolicznościach.
„Sama chciała”
Oskarżony nie przyznał się do winy. Wykluczył, aby odbył stosunek z Beatą. Zapewniał, że ma swoją dziewczynę pod Wieliczką, więc gdyby chciał, to do niej by poszedł.
Opowiadał najpierw, że to nastolatka przytulała się do niego w trakcie imprezy i chciała zbliżenia, ale nie był tym zainteresowany. Na sali rozpraw zmienił wersję. Wyjaśniał, że faktycznie było tak, że kiedy wszyscy odeszli z miejsca imprezy, to się całował z Beatą, ale nie umiał powiedzieć z czyjej to było inicjatywy. To dziewczyna miała pociągnąć go za spodenki tak, że się zsunęły. Położyła się na rurach, więc myślał, że to zachęta do zbliżenia i wówczas odbyli stosunek. Wszystko dobrowolnie, bez przemocy i przymusu.
Zaprzeczał, aby Beata się wyrywała i że ją uderzył. Zaklinał się, że nie wiedział, ile ona ma lat, bo przecież tamtego dnia dopiero się poznali.
Z relacji Beaty, a potem psychologów, którzy ją badali, wynikało, że to było traumatyczne przeżycie dla 13-latki. Matka na zdjęciach udokumentowała wygląd córki i potem fotografie trafiły do akt sądowych. Widać na nich siniaki, zadrapania i zaczerwienienia skóry dziewczyny.
Zdaniem sądu, relacja pokrzywdzonej Beaty była wiarygodna. Zauważył, że dokładnie zapamiętała wszystko, co się wtedy zdarzyło, ale z uwagi na szok precyzyjnie nie umiała o tym opowiedzieć. Pokazała również przebieg zdarzenia w trakcie wizji lokalnej na miejscu.
Skazujące wyroki
Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Łukasza W. na sześć i pół roku więzienia za gwałt i rozpijanie małoletnich. Z wyrokiem nie zgodziła się prokuratura. Chciała wyższej kary - nawet 10 lat więzienia dla oskarżonego. Argumenty miała poważne. Łukasz W. był już wcześniej karany za pobicie, a przestępstwo, którego się dopuścił na 13-letniej Beacie w nomenklaturze prawnej określa się słowem „zgwałcenie pedofilskie”. Był przy tym agresywny, brutalny i gwałcił pokrzywdzoną co najmniej kilka minut przy świadkach.
Upadła brzuchem na rury i w takiej pozycji nieporadnie chciała odepchnąć napastnika, ale on wtedy ściągnął jej spodnie i majtki. Dziewczyna była zaklinowana między dwiema rurami i w żaden sposób nie mogła się uwolnić.
Gwałt spowodował negatywne skutku u pokrzywdzonej, cały czas musi korzystać z terapii specjalisty. Co gorsze, zauważył prokurator, została w swoim środowisku napiętnowana przez rówieśników, którzy obarczyli ją winą za to, co się stało.
Biegły seksuolog wypowiedział się w opinii, że w przyszłości Łukasz W. może popełniać podobne przestępstwa natury seksualnej, powiązane z użyciem przemocy. Dlatego powinien odsiadywać wyrok w systemie terapeutycznym. Zdaniem specjalisty, należało by także zastosować wobec oskarżonego, po odbyciu kary więzienia, nadzór prewencyjny albo umieścić go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie - na podstawie ustawy z listopada 2013 roku, czyli tej samej, która spowodowała, że pedofil i zabójca Mariusz Trynkiewicz nie jest wolny (chociaż odsiedział 25 lat za kratkami za potrójne zabójstwo).
Łukasz W. ma na razie do odsiadki osiem i pół roku więzienia, bo Sąd Apelacyjny w Krakowie, zgodnie z sugestią prokuratury, podwyższył mu wymiar kary. Wyrok jest prawomocny.