Antoni Piechniczek, były piłkarz Ruchu i pierwszy Ślązak na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski, w niedzielę odbierze tytuł honorowego obywatela Chorzowa. Oto wywiad z Antonim Piechniczkiem.
Honorowy obywatel Chorzowa to brzmi dumnie...
Od dawna mieszkam w Wiśle, ale bardzo mnie cieszy, że w Chorzowie ktoś sobie o Piechniczku przypomniał. Rada Miasta nadała mi to wyróżnienie jednogłośnie, co mnie bardzo wzrusza, a jednocześnie daje ogromną satysfakcję.
Piechniczek większości kibiców w Polsce kojarzy się przecież z Chorzowem.
Takie wyróżnienie zawdzięcza się pracy, którą się w życiu wykonało, a ja największe sukcesy piłkarskie odnosiłem właśnie w Chorzowie. Mistrzostwo Polski juniorów wywalczyłem ze Zrywem Chorzów, czyli słynną szkółką prof. Murgota, z której wyszło pięciu reprezentantów Polski. Po studiach w Warszawie i występach w Legii wróciłem do Chorzowa i w barwach Ruchu wywalczyłem mistrzostwo Polski. Żałuję tylko, że nie było nam dane zagrać w Pucharze Europy, bo był to rok inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację i zostaliśmy jako Ruch z tych rozgrywek wykluczeni. Jako szkoleniowiec byłem wprawdzie trenerem Niebieskich, ale nie rozegrałem z nimi żadnego meczu, bo zostałem selekcjonerem reprezentacji Polski. Dwa razy wywalczyłem z kadrą awans do finałów mistrzostw świata, a najważniejsze mecze eliminacyjne graliśmy na położonym w Chorzowie Stadionie Śląskim. Mam tę satysfakcję, że w roli selekcjonera to właśnie ja najczęściej prowadziłem drużynę narodową w naszym Kotle Czarownic. Do tego dodam, że moja żona przez wiele lat była nauczycielką w Chorzowie, moje dzieci robiły w tym mieście maturę, więc Piechniczek musi kojarzyć się z Chorzowem. Kocham to miasto, bo w nim się wychowałem i przeżyłem w nim naprawdę wiele pięknych chwil.
Dołączył pan do siedmiu innych osób wyróżnionych tytułem honorowego obywatela Chorzowa: Jerzego Buz-ka, Gerarda Cieślika, Floriana Lesika, Damiana Zimonia, Krzysztofa Warzychy, Dariusza Miłkowskiego i Józefa Kupnego. Którego z nich ceni pan najbardziej?
Każdy z nich miał wspaniałe osiągnięcia, choć odnoszone w różnych dziedzinach życia. Najlepiej znam się na piłce, więc skupię się na piłkarzach i powiem, że Gerard Cieślik był największą legendą Chorzowa. Dwie bramki strzelone Związkowi Radzieckiemu na Stadionie Śląskim w określonej sytuacji politycznej zapewniło mu miejsce w historii. On może nie zrobił światowej kariery, ale stało się tak nie z jego winy. Po prostu urodził się za wcześnie i nie pojechał na mistrzostwa świata ani nie grał na Zachodzie.
Tytuł honorowego obywatela Chorzowa i symboliczny klucz do miasta odbierze pan nie jak inni laureaci w sali sesyjnej Urzędu Miasta, ale na pięknie odnowionym Rynku podczas Wieczoru Niebieskich Gwiazd.
To też ma symboliczne znaczenie. Ta impreza organizowana jest z okazji 30 i 40-lecia zdobycia przez Ruch dwóch ostatnich tytułów mistrza Polski. Za rok będziemy obchodzić jubileusz 100-lecia Niebieskich i nikt nie przypuszczał, że będziemy świętować go w III lidze. To nie jest czas, żeby wytykać kardynalne błędy popełnione w ostatnich latach w tym klubie. Takie rzeczy w tak zasłużonym dla polskiej piłki klubie nie powinny mieć miejsca, ale w związku z tym trzeba jeszcze głośniej przypominać o odnoszonych przez chorzowian wcześniej sukcesach i robić wszystko, by Ruch wrócił na należne mu w naszej piłce miejsce.
To nie jest pana pierwsze honorowe obywatelstwo miasta.
Przed rokiem takim tytułem uhonorowano mnie w Opolu, a pierwszy taki laur dostałem w Świętochłowicach. Wszystko dlatego, że swoją karierę seniorską zaczynałem w Naprzodzie Lipiny. Zawsze z sentymentem wspominam tę zapomnianą przez Boga dzielnicę Świętochłowic. Mieszkańców truły Zakłady Cynkowe, a pracę dawała kopalnia Matylda. Piłka była tam jedyną rozrywką, a my w tym Naprzodzie biliśmy się o awans do I ligi, choć wielu nie wiedziało, gdzie to w ogóle jest. Sędziowie strasznie nas kręcili, więc działacze pojechali na skargę do PZPN i usłyszeli w Warszawie następujące słowa: „Po co wy się pchacie do I ligi jak wy nawet dworca kolejowego nie macie”. Tak jakby to dworzec decydował o sile klubu (śmiech).
Wieczór Niebieskich Gwiazd odbędzie się w niedzielę o godz. 17. Po wspólnym zdjęciu przy pomniku Gerarda Cieślika mistrzowie Polski z 1989 i 1979 r. przejdą na Rynek w Chorzowie na jubileuszową imprezę, którą prowadzi Bogdan Kalus.