Społecznicy walczą o rewitalizację pięknego pałacu w Bojadłach. Pomimo olbrzymiej pracy nie otrzymali żadnej dotacji. Twierdzą, że urzędnicy wolą premiować podległe im instytucje kultury. Czy tak to powinno wyglądać? - pytają.
Historia Pałacu w Bojadłach jest bardzo bogata. W przeszłości posiadłość stanowiła część majątku rodziny Kottwitzów, która ufundowała cały zespół budynków. Składał się on z pałacu, parku, dwóch kordegard i dwóch oficyn. Przez wieki obiekt znajdował nowych właścicieli. Zmieniał też swoje funkcje: był instytucją edukacyjną, izbą porodową, ale także miejscem letnich kolonii. Przez ostatnie dziesięciolecia niestety również niszczał. Ten interesujący kompleks od 2014 roku ma nowego właściciela. Obecnie opiekuje się nim Fundacja Pałac Bojadła.
- W 2016 roku staraliśmy się dofinansowanie na remont i rozwój pałacu. Napisaliśmy projekt do urzędu marszałkowskiego wnioskując o środki unijne. Były to fundusze operacyjne przeznaczone na „zasoby kultury i dziedzictwa kulturowego”, czyli na zabytki oraz instytucje kultury. Urząd miał do rozdysponowania w puli ok. 30 mln zł - tłumaczy Aneta Kamińska, prezes Fundacji Pałac Bojadła. - Powiedziano nam, że to będzie jedyny taki konkurs, dlatego przygotowaliśmy się do niego bardzo solidnie. Zrobiliśmy szczegółową dokumentację techniczną, przeprowadziliśmy badania konserwatorskie, uzyskaliśmy pozwolenie na budowę a nawet rozpisaliśmy z podziałem na kwartały imprezy i spotkania kulturalne, jakie odbędą się w pałacu w Bojadłach. To była olbrzymia praca, ale także kosztowna, bowiem pochłonęła 200 tys. zł - przekonuje A. Kamińska.
Aby pokryć wydatki związane z przygotowaniami, Arkadiusz Michoński, właściciel pałacu i założyciel fundacji, sprzedał własne mieszkanie.
- Wystąpiliśmy o dotacje, która opiewała na kwotę ok. 9 mln zł. Pomimo, że ostatecznie w konkursie otrzymaliśmy 62 pkt, które zapewniały nam zdobycie dofinansowania, to jednak nie otrzymaliśmy ani złotówki - twierdzi prezes Kamińska.
Jak to się stało? Podczas analizy projektu jeden z recenzentów zakwestionował sensowność całej inwestycji zaniżając jej ocenę - projekt fundacji otrzymał mniej punktów. Organizacja odwołała się od tej oceny i urzędnicy zweryfikowali punktację. Ale w międzyczasie pieniądze zostały już przekazane na inne inwestycje. - Lwią część z tej puli wzięło Regionalne Centrum Animacji Kultury w Zielonej Górze, które miało tyle samo punktów, co my. Dla nas nie został nawet grosik - twierdzi Kamińska.
Przedstawiciele fundacji odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wlkp., skarżąc się na procedurę konkursową. Sąd nie dopatrzył się jednak złamania prawa i odrzucił skargę. - Skarga na samą procedurę była błędem, źle sformułowaliśmy zarzut. W odwołaniu do Naczelnego Sądu Administracyjnego fundacja zamierzała podnieść kwestię łamania zasady równości w traktowaniu podmiotów w procedurze konkursowej. Zabrakło jednak pieniędzy na koszty procesu - tłumaczy A. Michoński.
Na początku 2018 roku Fundacja Pałac Bojadła dowiedziała się, że urząd marszałkowski będzie jednak dysponował kolejną pulą pieniędzy (ok. 30 mln zł) na instytucje kultury i zabytki. - Zapowiedziano rozpisanie drugiego konkursu na kwiecień. Ale już w lutym pani marszałek Elżbieta Polak wystąpiła na konferencji prasowej informując media, że samorząd przyśpiesza realizację inwestycji w kulturę. Chodzi o projekty Teatru Osterwy w Gorzowie, Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze, Filharmonii Zielonogórskiej oraz Zagrody Młyńskiej w Bogdańcu. I co się okazało osiem miesięcy później? Że właśnie te inwestycje otrzymały dofinansowanie w ramach konkursu. My natomiast, pomimo zdobycia świetnej punktacji w pierwszej puli i obniżenia kwoty dofinansowania do ok. 2,3 mln zł (projekt został okrojony), znowu przegraliśmy - mówi Aneta Kamińska. Jak podkreślają przedstawiciele fundacji stało się tak, bowiem między konkursami zmodyfikowano zasady przyznawania punktów.
- Powstał dokument Program Rozwoju Kultury, który stanowi podstawę udzielania funduszy unijnych na zabytki i kulturę. Napisano go na zamówienie zarządu województwa. Pomimo naszych starań nie zostaliśmy w nim uwzględnieni, co przełożyło się gorszą punktację. Ale instytucje podległe zarządowi nie miały tego problemu i zgarnęły dofinansowanie. Wygląda na to, że organizacje samorządowe nie mają szans w rywalizacji z instytucjami finansowanymi przez samorząd - tłumaczy Kamińska.
Fundacja Pałac Bojadła znów odwołała się od tej decyzji. Wniosek jest obecnie rozpatrywany przez urzędników. Rozstrzygnięcie w tej kwestii ma nastąpić w styczniu. Opiekunowie zabytku zwrócili się także do wojewody Władysława Dajczaka, aby zainteresować go problemem. Na razie pozostaje im czekać…
Jak cała sprawę komentuje urząd marszałkowski? - Przeprowadziliśmy obydwa postępowania konkursowe zgodnie z obowiązującymi przepisami. Potwierdził to także wyrok WSA - podkreśla Marek Kamiński, dyrektor departamentu programów regionalnych. - Zapewniam, że bardzo rzetelnie i uczciwe podchodzimy do całej procedury. Analizę danych projektów wykonują niezależni eksperci. Jednakże, całość jest tak skonstruowana, że faktycznie dofinansowanie jest rozdzielane po ogłoszeniu wyników. Nawet, jeśli ktoś się odwoła i ostatecznie uzyska więcej punktów, to jednak wtedy przysługują mu środki z tzw. puli rezerwowej - tłumaczy Kamiński. I jednocześnie odrzuca zarzuty, jakoby organizacje pozarządowe nie otrzymywały pieniędzy z konkursu.
- To nieprawda, niemal w każdym rozdaniu takie organizacje zdobywają dotacje - przekonuje. - Jeśli zaś chodzi o Program Rozwoju Kultury to ten dokument powstawał wiele miesięcy. Chciałbym podkreślić, że za jego przygotowanie nie odpowiadali pracownicy urzędu marszałkowskiego, ale specjalnie powołany zespół niezależnych ekspertów. Zarząd województwa kreuje rozwój regionu, dlatego niezbędne jest wyznaczenie strategicznych kierunków działania. To, że w konkursie doceniono filharmonie i dwa teatry nie powinno nikogo dziwić. Są to bowiem duże instytucje o masowym zasięgu kulturalnego oddziaływania - zaznacza Marek Kamiński.
Jak twierdzą przedstawiciele urzędu marszałkowskiego Fundacja Pałac Bojadła wciąż ma jednak szanse na zdobycie dofinansowania, bowiem w puli rezerwowej zabezpieczono 3,4 mln zł.
Do sprawy wrócimy.