Pielęgniarki POZ też dostaną podwyżki. Bo tak
Realizacja wynegocjowanego w 2015 r. przez OZZPiP z ministrem zdrowia wzrostu wynagrodzeń, budzi kontrowersje wśród części pielęgniarek.
- Najwięcej szumu robią koleżanki, które nie należą do związku - twierdzi Halina Peplińska, rzeczniczka prasowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Przypomina, że od początku było wiadomo, iż podpisane we wrześniu ub.r. porozumienie (sygnował je ówczesny minister zdrowia Marian Zembala - przyp. red.) nie dotyczy wszystkich pielęgniarek i położnych. Chodzi m.in. o osoby zatrudnione w jednostkach, które nie mają kontraktu z NFZ, oraz te, które wykonują świadczenia kontraktowane przez NFZ, ale nie bezpośrednio, tylko jako podwykonawcy.
- Poza tym pielęgniarki, które pracują w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej miały dostać podwyżki dopiero od stycznia 2016 roku - dodaje Peplińska.
Od lat słyszymy, że już niedługo w Polsce pielęgniarek będzie jak na lekarstwo. Niestety, rzeczywistość pokazuje, że nikt się tymi ostrzeżeniami nie przejmuje.
Stąd pomysł kampanii społecznej „Ostatni dyżur”, zainicjowanej w 2015 r. przez samorząd pielęgniarek i położnych.
Na specjalnym portalu możemy przeczytać, że: liczba pielęgniarek na 1000 mieszkańców wynosi w Polsce 5,4 (to jeden z najniższych wskaźników w Europie);średnia wieku to 48 lat, a już w 2022 r. osiągnie średnią 50 lat; za 7 lat liczba pielęgniarek i położnych w Polsce zmniejszy się o 54 tys.
Wielkimi problemem pozostają bardzo niskie wynagrodzenia oraz ucieczka młodych i dobrze wykształconych absolwentek studiów pielęgniarskich za granicę (co jest konsekwencją kiepskich zarobków).
Niestety, w ostatniej dekadzie pielęgniarkom nie udało się osiągnąć żadnych satysfakcjonujących zmian płacowych, mimo strajków (np. „białe miasteczko w 2007 r.).
Wyrazem wielkiej determinacji środowiska w walce o poprawę warunków pracy i płacy był ogólnopolski protest w Warszawie (10 września 2015 r.), podobno największy w historii Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek. Po tej manifestacji strony - związek i ministerstwo zdrowia - usiadło do rozmów.
W efekcie 23 września 2015 doszło do podpisania porozumienia. Związek wywalczył wzrost średniego miesięcznego wynagrodzenia dla pielęgniarek i położnych w wysokości 400 zł.
- Podwyżka obowiązuje od września ubiegłego roku. W grudniu dostaliśmy spłatę. Faktycznie z kwoty 400 zł (brutto) zrobiło się około 250 zł - mówi Halina Peplińska.
Zgodnie z porozumieniem podwyżka została rozłożona na raty; od września tego roku do sierpnia 2017 r. pensje pielęgniarek i położnych wzrosnąć mają o 800 zł. W kolejnym roku kwota ta ulegnie podwyższeniu do 1,2 tys. zł, by wreszcie - od września 2018 do połowy 2019 r. - wynieść 1,6 zł.
Jesienią 2015 r. resort zdrowia zapewniał, że podwyżki obejmą nie tylko pielęgniarki i położne zatrudnione w szpitalach. Z nowym rokiem (2016) wzrostem płac miały być objęte także pielęgniarki i położne zatrudnione w przychodniach realizujących świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej.
Wątpliwości co do tego, że ubiegłoroczne umowy mogą krzywdzić część pielęgniarek i położnych rozwiewa Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca OZZPiP.
- System jest zbyt skomplikowany, żeby wszystkie pielęgniarki potraktować jednakowo, ale nigdy nie było naszej zgody na to, aby jakąkolwiek grupę wydzielić i pominąć w podwyżkach - mówi portalowi rynekzdrowia.pl szefowa OZZPiP.
Wydaje się, że sprawę rozwiązuje zarządzenie prezesa NFZ z 12 stycznia o podniesieniu stawki kapitacyjnej w poradniach POZ (całość dostępna na stronach Funduszu).
Mowa w nim o przekazaniu pieniędzy na zwiększenie finansowania świadczeń udzielanych przez pielęgniarki i położne POZ, pielęgniarki lub higienistki szkolne.
Dla części pielęgniarek alarm wszczęty przez niektóre środowiska jest niewytłumaczalny, bo - jak utrzymują - w placówkach POZ już na początku 2015 r. personel pielęgiarsko-położniczy dostał wyższe pensje.
- Niektóre POZ podniosły płace o 500 zł - słyszymy nieoficjalnie.