Pielgrzymi z całego świata czekają na papieża i jedzą pierogi
Sylwetki. Na krakowskich ulicach przybywa młodych katolików, nawet z odległych krajów.
- Dla mnie Kraków to miasto wielkiej nadziei - mocno podkreśla Karla Milagros Chicata. 27-latka jest jedną z kilkudziesięciu wolontariuszek z Peru, które będą pomagać pielgrzymom podczas Światowych Dni Młodzieży.
Karla przyjechała do Krakowa, aby na własne oczy zobaczyć miasto Jana Pawła II, o którym wszyscy w jej ojczyźnie pamiętają. - Papież-Polak zawsze pomagał najbiedniejszym i potrzebującym - mówi z przekonaniem 27-latka. Peruwianka przyjechała na ŚDM sama. Jak tłumaczy, dzięki temu będzie mogła bardziej skupić się przeżyciach duchowych.
Autor: Joanna Urbaniec
Karla już po raz drugi zdecydowała się na udział w spotkaniu młodych z papieżem. - Przed trzema laty w Rio de Janerio było znacznie niebezpieczniej niż w Krakowie. Tutaj mogę swobodnie spacerować po ulicach i wyciągnąć z kieszeni telefon - mówi nam dziewczyna. Peruwianka dodaje, że w Krakowie nie wszyscy mieszkańcy patrzą na pielgrzymów przyjaznym okiem, ale ich reakcje w pełni rozumie. Karli, która w ojczyźnie pracuje jako tłumaczka, zasmakowały już polskie potrawy. - Szczególnie pierogi i zapiekanki - zdradza 27-latka.
- Na ulicach Krakowa wciąż nie czuję specjalnej atmosfery święta - mówi wprost Jorge Espinoza, który na ŚDM przyjechał również z Peru. 26-letni inżynier nie boi się ewentualnych zamachów terrorystycznych. - Myślę jednak o tym zagrożeniu i staram się być bardziej ostrożniejszy - podkreśla Jorge. Był on także na ostatniej edycji ŚDM w Brazylii. - W porównaniu do Rio, tutaj jest znacznie lepsza komunikacja i informacja na ulicach - wskazuje 26-latek.
W Krakowie można spotkać również pielgrzymów z Afryki. - Polska w mojej ojczyźnie jest postrzegana jako turystyczny kraj - opowiada Williams Boakye-Baafi z Ghany. Na ŚDM przyjechał za własne pieniądze. Nauczyciel, który pochodzi z miasta Kumasi na południu Ghany, podczas spotkania z papieżem Franciszkiem chcę pogłębić swoją wiarę i jednocześnie poznać ojczyznę Jana Pawła II.
Williams zanim rozpocznie pracę jako wolontariusz na ŚDM, zwiedza okolicę. - Swoich rodaków, którzy również są wolontariuszami, mogą policzyć na palcach jednej ręki - mówi z uśmiechem Williams. Wczoraj wraz z młodymi z całego świata pojechał do Muzeum Auschwitz. Wszyscy mieli obowiązkowo niebieskie plecaki, które rozdawane są wolontariuszom na ŚDM.
- Jestem optymistką, nie boję się zamachów, ponieważ cały czas czuwa nad nami Duch Święty - powiedziała nam Vincenzia-Marie Fuko z Tanzanii. 33-latka tłumaczy, że w jej ojczyźnie chrześcijanie żyją w pokoju z muzułmanami. Vincenzia-Marie jest prawdziwą weteranką spotkań młodych z papieżem. - Czwarty raz jestem na Światowych Dniach Młodzieży. Jednak nie lubię ich do siebie porównywać, bo każda z edycji była inna i zarazem wyjątkowa - przyznaje Vincenzia-Marie.
W swojej ojczyźnie pracuje jako prawniczka i m.in. pomaga dzienikarzom prześladowanym przez władze. - Repersje spotykają ich nawet za wpisy w serwisach społecznościowych - opowiada 33-latka.
Vincenzia-Marie jest także założycielką organizacji chrześcijańskiej „Rafiki Kristu Initiative” (w języku suahili oznacza to „Przyjaciel Chrystus”). Tanzanka, podobnie jak pielgrzymi z całego świata, wspomina Jana Pawła II oraz św. Faustynę Kowalską, którzy są szczególnie czczeni w jej ojczyźnie.
- Przyznanie się do bycia katolikiem wśród młodych londyńczyków nie jest w modzie - przyznaje z kolei Hazel Yuen. 21-latka pochodzi z Hong Kongu, ale na stałe mieszka w stolicy Wlk. Brytanii. Tam studiuje filologię angielską na jednym z uniwersytetów. Przed kilkoma dniami przyjechała do Krakowa, gdzie będzie wolontariuszką. Podczas ŚDM czekają na nią obowiązki w punkcie informacyjnym dla pielgrzymów. - W Krakowie czuje się bezpieczna, na ulicach jest wielu policjantów - podkreśla Hazel.
piotr.drabik@dziennik.krakow.pl