Pielgrzymka - dlaczego warto wyruszyć w drogę?
Na pielgrzymce okazuje się, że niewiele potrzeba nam do życia. Zabieramy ze sobą tylko to, co rzeczywiście jest niezbędne.
Od początków chrześcijaństwa pielgrzymowanie kształtowało życie codzienne, kulturę i historię Europy. Pielgrzymowaniem z Dobrą Nowiną były przecież wędrówki świętych, którzy dla wiary w Jezusa Chrystusa i dla zbawienia dusz ludzkich docierali do najdalszych krańców naszego kontynentu. Także dziś wielu pielgrzymów udaje się na wędrówkę z modlitwą.
Popularność tej formy religijności, ale także wypoczynku, jak się okazuje, rośnie. I co najważniejsze, zawsze wnosi w życie pielgrzymów owoce wędrówki, wyrzeczeń, modlitwy czy medytacji. Poniżej lista kilku powodów, dla których warto ruszyć na pielgrzymi szlak.
1. Ucieczka od codzienności
Pielgrzymka to czas zmiany naszego funkcjonowania. Nieważne czy to 4 dni, tydzień czy kilka miesięcy w wersji ekstremalnej, to zawsze oderwanie się od codziennych obowiązków, znajomych miejsc. Ruszając na pielgrzymkę, zmieniamy rytm naszego życia i dodatkowo zmierzamy do określonego celu. Można się zastanowić, czy to nie taka „droga życia” w wersji mini. To czas, w którym mamy szansę odpocząć - paradoks, mimo wysiłku - szczególnie psychicznie i uporządkować wiele spraw w głowie. To także dobra okazja do rozpoczęcia pracy nad zmianą w naszym życiu. Możemy zmienić wiele nawyków na lepsze, na co w codziennym rytmie życia nie mielibyśmy czasu - możemy rzucić palenie, przestać pić, zostać wegetarianinem, wydzielić w ciągu dnia czas na modlitwę, rozważanie, znaleźć czas na lekturę. To szansa na reset w tych obszarach naszego życia, które tego wymagają. Bycie w drodze oznacza zmianę rytmu życia i konieczność dostosowania do zmiennych warunków. Podsumowując, pielgrzymka nie jest jednak ucieczką. Powinna być powrotem do codzienności z trwałymi owocami zmiany - te, po powrocie, wcielamy w nasze życie.
2. Czas zdrowych przemyśleń
Będąc w drodze, zyskujemy zupełnie nową perspektywę spojrzenia na wiele spraw. Nabieramy dystansu, który w innych warunkach jest nieosiągalny. Taka sytuacja pozwala nam oczyścić umysł z „toksyn” - uprzedzeń i schematów myślowych. Mamy też okazję, by w sposób systemowy przeanalizować problemy, sytuacje trudne, wysnuć wnioski i przygotować rozwiązania. Dzieje się tak nie tylko ze względu na czas, który posiadamy i gospodarujemy nim w sposób niespotykany w codzienności. Tu do głosu dochodzi także biologia. Długotrwały wysiłek korzystnie wpływa na utlenienie mózgu, w efekcie czego pracuje on lepiej. Taki sam wpływ ma radykalne ograniczenie stresu w czasie wędrówki.
3. Cierpliwość, pokora i zaradność
Nasza cierpliwość w czasie pielgrzymki jest testowana na wielu płaszczyznach. Dzieje się to codziennie i w perspektywie całej trasy. Wiąże się to z naszą percepcją. Na początku drogi wiemy, że do celu jeszcze bardzo daleko, a kilometry ubywają wolno. Później zauważamy, że przeszliśmy już sporo, ale przed nami wciąż jeszcze znaczna odległość do pokonania. Na końcu, gdy cel jest coraz bliżej, droga jeszcze bardziej się wydłuża - wówczas jest to jeszcze kilka kilometrów, jeszcze jeden zakręt, jeszcze jedna miejscowość... Tak droga i my wędrowcy uczymy się cierpliwości, choć wyruszaliśmy z planem wędrówki. Z wyznaczonymi na dany dzień kilometrami do pokonania. Jednak zbyt wiele zmiennych, które mają wpływ na naszą drogę, weryfikuje nasz plan. Z różnych powodów docieramy do poszczególnych miejsc później niż planowaliśmy.
Nie dajmy się zwieść chęci przyspieszenia w celu nadrobienia strat na trasie. Zaczniemy się frustrować, wpędzać w uczucie zwątpienia, wreszcie w nerwowość. To zmieni naszą pielgrzymkę w walkę z samym sobą i wyścig z czasem. Te momenty, w których przychodzi zaburzenie rytmu, to dobry czas na pracę nad swoją cierpliwością oraz ćwiczenie się w pokorze. To dobry czas na włączenie modlitwy. Nie tylko nogami.
Droga uczy zaradności. Nagle potrafimy przygotować sobie jedzenie, wysuszyć ubranie po deszczu czy naprawić rower. Znaleźć właściwą drogę, mieć zapas wody, dogadać się z miejscowym, który nie zna żadnego ze znanych ci języków.
4. Minimalizm
Na pielgrzymce okazuje się, że niewiele potrzeba nam do życia. Zabieramy ze sobą tylko to, co rzeczywiście jest potrzebne. Dlaczego? Bo każdy przedmiot, rzecz ma swoją wagę. Kiedy niesiemy nasz dobytek na plecach lub wieziemy w rowerowych sakwach, każdy gram obciążenia ma znaczenie. Wiele osób już na trasie, po przejściu kilku pierwszych dni czy kilometrów, potrafi pozbywać się swego dobytku. Najśmieszniejsze, że po dojściu do celu stwierdzamy, że wszystko, czego nie wzięliśmy, w zasadzie w ogóle by nam się nie przydało. I tak zyskujemy nową perspektywę, która pozwala inaczej spojrzeć na dobra materialne. Dzięki pielgrzymowaniu możemy zredukować przywiązanie do przedmiotów, a to może być korzystne w codziennym życiu.
5. Ciekawy świat
Przy okazji pielgrzymowania można zwiedzić wiele ciekawych miejsc, nawet niekoniecznie związanych z religią. W drodze do Częstochowy można zobaczyć pół Polski. W drodze do Rzymu czy Santiago de Compostela - pół Europy. Inne krajobrazy, przyroda, wsie, miejscowości, ze swoją specyfiką, architekturą, mieszkańcami. Do tego możliwość poznania lokalnej kuchni, zwyczajów, kultury. Idąc lub jadąc na rowerze, pokonując trasę, zwiedzamy świat, poszerzamy horyzonty i dostrzegamy piękno otaczającego nas świata. Poszerzanie horyzontów ma wiele odcieni, ale dla chrześcijanina to także możliwość poznania lokalnego Kościoła w innych miejscach, różnych zwyczajów i tradycji oraz dzieł kultury. Pielgrzymka daje możliwość poznania lokalnego kultu świętych.
6. Zdrowie
Bez wątpienia na pielgrzymowaniu zyskuje nie tylko psyche, ale też physis. Pielgrzymka wiąże się z systematycznym wysiłkiem fizycznym, co oznacza poprawę krążenia, rozbudowę masy mięśniowej, zrzucenie zbędnych kilogramów. To także zdrowy sen, regularny metabolizm i wszystkie inne wartości zdrowego stylu życia, o które często walczymy w życiu codziennym. Dla pielgrzyma to jednak li tylko „skutek uboczny”.
7. Bóg tu działa
Pielgrzymka daje człowiekowi możliwość zauważenia, że Bóg działa w naszym życiu na co dzień. Dopiero w czasie pielgrzymki, gdy „wyłączymy” wszelkie zewnętrzne wzmacniacze życia, dodatki, gdy pozbędziemy się szumu w głowie i zewnętrznego jazgotu, dopiero wtedy zwrócimy na to uwagę. Mamy wtedy więcej czasu, żeby się nad tym na spokojnie zastanowić. Miarowy i może nawet monotonny rytm pielgrzymkowych dni daje ku temu spore możliwości.
Kiedy otworzymy oczy - fizyczne i duchowe - możemy dostrzec palec Boży właściwie w każdej chwili wędrówki. W pięknych miejscach i krajobrazach. W zmęczeniu i traconych siłach, które pomimo wszystko, w czasem cudowny sposób niosą nas dalej przez kolejne kilometry szlaku. W trudnościach i ich niespodziewanych rozwiązaniach. We wszystkich lekcjach pokory na trasie. W szczęśliwych zbiegach okoliczności, które nieoczekiwanie ułatwiają dalszą drogę. W intuicji podpowiadającej najbardziej odpowiedni wariant trasy. W pomocy napotkanych ludzi. W życzliwości, której doświadczamy po drodze. I w Jego obecności, która jest łagodnym powiewem na trasie...