Pierwszy raz w kajaku - na Drwęcy
Czy na krótkim spływie można nauczyć człowieka panowania nad kajakiem? O tak, a do tego podstaw ratownictwa.
Przekonali się o tym uczestnicy spływu Drwęcą z osady Karbówko do Elgiszewa, a to tylko 5 kilometrów.
To pracownicy pewnej ogólnopolskiej firmy energetycznej. Takich imprez, podczas których łączy się kajakarstwo z innymi dyscyplinami wymagającymi sprawności fizycznej i umiejętności technicznych (np. z jazdą quadami czy paintballem) odbywa się coraz więcej. W luźnej atmosferze ludzie bawią się doskonale, przy okazji lepiej poznają, a czasem łapią przysłowiowego bakcyla.
Ilu uczestników złapie go po krótkim spływie, tego nie wiadomo. Można przypuszczać, że z 70 uczestników przynajmniej kilku, bo wszystkim się podobało. Wszyscy zrobili pierwszy krok i otrzymali legitymacje Polskiego Systemu Kwalifikacji Kajakowych (PSKK) w kategorii kajakarstwa nizinnego. Niektórzy otrzymali legitymacje drugiego stopnia, bo zdecydowali się wsiąść do kajaka górskiego i zjechać pod opieką instruktorów kajakarstwa pochylnią z brzegu do rzeki. Po kilku ruchach wiosłem, ustabilizowaniu bardziej chybotliwej łódki niż dwuosobowy kajak nizinny, mogli o sobie powiedzieć, że naprawdę są kajakarzami.
- Potrzebny jest oczywiście kolejny kajakowy szlif, doskonalenie wiosłowania, poznanie technik ratowniczych - wyjaśnia Krzysztof Dybowski, instruktor PSKK, pod okiem którego uczestnicy zrobili swój pierwszy kajakarski krok na Drwęcy. Imprezę zorganizował Adam Luks, szef Agencji Kajakowej „Zwinka” w Toruniu.
Świeżo upieczeni kajakarze poznali już podstawowe techniki ratownicze, obserwując pokaz instruktorów i ratowników z bezpiecznego brzegu. Najskuteczniejszą metodą ratowniczą po wywrotce jest podanie kajakarzowi liny (tzw. rzutki) rzuconej z brzegu i sholowanie go na płytką wodę. Ta metoda sprawdza się najlepiej i jest najbezpieczniejsza dla ratownika po wywrotce za progiem wodnym, gdzie tworzy się cofka (spieniony, silny, powracający ku progowi prąd). Ale człowiek w kajaku wyposażonym w fartuch (zapobiega wtargnięciu wody do środka) może wyratować się po wywrotce sam, stawiając kajak do pionu. Trzeba jednak opanować tzw. eskimoskę. Łatwiej postawić kajak do pionu z pomocą kolegi, który szybko podpłynie stukając dziobem o burtę wywróconego kajaka. Wtedy wystarczy chwycić za dziób i podnieść się. Są też techniki wylewania wody z przewróconego kajaka na otwartej wodzie, co także zademonstrowali instruktorzy.
PSKK podzielony jest na trzy rodzaje: nizinny, górski i morski, a każdy posiada pięć stopni. Najwyższy zarezerwowany jest dla wszechstronnych kajakarzy, który doskonale radzą sobie, czy to na rzekach czy na morzu i potrafią bezpiecznie poprowadzić spływ lub grupę wyprawową.
System powstał w roku 2009 roku. Jest inicjatywą grupy doświadczonych kajakarzy i szkoleniowców.
Własne systemy szkolenia instruktorów mają Polski Związek Kajakowy i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze oraz inne podmioty, które po spełnieniu określonych warunków, otrzymały zgodę od ministra właściwego do spraw kultury fizycznej na prowadzenie kursów. Tu obowiązuje ustawa o sporcie z roku 2010.
Zwykłym kajakarzem może zostać każdy. Nie potrzebuje nawet karty pływackiej.