Pies, czyli ręka i noga osoby niepełnosprawnej
Katowicka fundacja Dogiq na swoim koncie ma ponad 50 wyszkolonych psów asystentów. Od roku zajmuje się przygotowywaniem czworonogów, które pomagają niepełnosprawnym dzieciom. W obydwu przypadkach są pionierami w Polsce. Każdego miesiąca zgłasza się do nich kilkanaście osób, które chciałyby mieć przy sobie psa. Przez spory koszt przygotowania psów do asysty i problemy finansowe, z jakimi zmaga się fundacja, wiele z tych osób nigdy nie doczeka się czworonoga.
Wyszkolenie psa, który będzie prawą ręką osób niepełnosprawnych to długi i drogi proces. Trwa od dwóch do trzech lat. Dogiq zapewnia pieniądze na szkolenie, utrzymanie i opiekę nad psami, akcesoria, z jakich na co dzień korzystają niepełnosprawni oraz to, co najistotniejsze czyli zakup psa. Zdarza się, że hodowcy, w ramach podniesienia prestiżu hodowli darują Fundacji szczeniaka. Ale i bez tego koszty są ogromne - od 20 do 30 tys. zł. W Polsce dotowane są wyłącznie egzaminy, które psy muszą zdać na poszczególnych etapach nauki, by otrzymać certyfikat dopuszczający je do pracy. Tymczasem, w USA psy asystenci przepisywani są na receptę. Nie brakuje też pieniędzy na ich szkolenie.
- Jesteśmy fundacją non profit, która nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej, pieniądze na szkolenie psiaków uzyskujemy wyłącznie od darczyńców, otrzymujemy z 1 procenta, czasem trafi się sponsor, który zdecyduje się ufundować całe szkolenie dla psa, ale są to sporadyczne przypadki - wymienia Aneta Graboś, prezes fundacji i inicjatorka szkolenia psów asystentów w Polsce.
Zaznacza też, że fundacja nie decyduje się na rozpoczęcie szkolenia, jeśli nie ma zebranej całej sumy pieniędzy na ten cel. - Ryzyko jest zbyt duże, jeśli okaże się, że nie mamy dalszego finansowania szkolenia psa, on bardzo dużo na tym straci. Przez to na czworonożnego asystenta trzeba bardzo długo czekać. Nieraz po kilka lat. - Aczkolwiek dla nas jest to informacja, że komuś rzeczywiście zależy na otrzymaniu od nas psiaka - zauważa.
By psy opanowały podstawowe polecenia, musiało minąć sporo czasu. Psiaki trafiają do rodzin zastępczych, których zadaniem jest wychodzenie z nimi na spacery, odwiedzanie sklepów, przychodni, urzędów miast czy innych miejsc, przez które przewija się dużo osób. Następnie znajdują się pod opieką trenerów, którzy skupiają się na nauczaniu ich konkretnych umiejętności i wykonywaniu poleceń. Spotykają się też z osobami niepełnosprawnymi, z którymi mają później stworzyć duet. Wtedy też pies otrzymuje specjalną kamizelkę z napisem "w trakcie nauki, pies asystujący". To znak, że pies jest w pracy i nie wolno go głaskać.
- Musimy pamiętać, że fundacja przekazuje psy wyłącznie osobom, które są bardzo aktywne, pracują zawodowo, prowadzą własne firmy, uprawiają sport, prowadzą normalne życie - podkreśla Katarzyna Pytkowska, która jako wolontariuszka trenuje psy w Fundacji Dogiq. Pies asystujący towarzyszy im w każdej chwili, dlatego tak ważne jest, by był posłuszny. W miejscach publicznych pies musi być neutralny, niewidoczny dla otoczenia, nie wolno mu podchodzić do mijanych osób, reagować, gdy zobaczy innego psa, musi być obok właściciela.
Początki fundacji sięgają 2004 roku. Pierwszym wyszkolonym psem, którego wyszkolili była Gaja. Pies, pomagający osobie niepełnosprawnej na wózku. Na swoim koncie mają też inne wyjątkowe osiągnięcie - nagłośnione w mediach - wyszkolili pierwszego psa asystenta pomagającego osobie niesłyszącej. - Przez 11 lat udało nam się wyszkolić ponad 50 psów - wylicza Graboś. - Część z nich to psy asystujące, część to psy terapeutyczne. Do tego od ponad roku jako pierwsi w Polsce zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie szkolenia psów dla niepełnosprawnych dzieci. Efekty tej pracy są bardzo pozytywne - dodaje.
Sześcioletnia Aneczka Urban z Gliwic, która urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową oraz z zespołem Arnolda-Chiari, od urodzenia porusza się na wózku. Jest wesołym i uśmiechniętym przedszkolakiem, dla którego niepełnosprawność nie jest żadną barierą. Właśnie do takich osób, rozwijających się, chętnych do działania, Fundacja Dogiq przekazuje psy.
- Osoby, które chcą psa asystenta, muszą żyć normalnie i aktywnie - podkreśla pani Aneta. - Pies nie wyręczy ich w każdej czynności. Pomoże osiągnąć im cel, który muszą sobie postawić i do niego dążyć - podkreśla pani Aneta. W przypadku dzieci efekty pracy widać błyskawicznie. - Ważne jest, by przekazać psa w odpowiednim momencie, najlepiej do 8. roku życia. Jego obecność bardzo pozytywnie wpływa na cały rozwój dziecka, które nieraz traktowane jest jako inne przez co zamyka się w sobie. - Pies powoduje, że rówieśnicy zaczynają inaczej postrzegać chore dziecko. Staje się dla nich kolegą, który ma takiego fajnego psiaka - opowiada pani Aneta. Zaznacza też, że psy doskonale sprawdzają się również w trakcie niekomfortowej czy bolesnej rehabilitacji. Obecność czworonoga zmniejsza stres, nie tylko u dzieci ale i u rodziców, którzy każdą wolną chwilę poświęcają choremu dziecku - uzupełnia. Poza tym psy asystenci zastępują niepełnosprawnym ręce i nogi. Otwierają drzwi, przyciągają wózek, podają ubrania, ściągają buty, informują, że dzwoni telefon czy wzywają pomocy, kiedy ich właścicielowi dzieje się coś złego.
Bona trafiła do Aneczki w połowie ubiegłego roku. - Chciałam znaleźć sposób, by córka nie skupiała się na chorobie i miała jeszcze większy kontakt z rówieśnikami - opowiada Marzena Urban, mama dziewczynki. - Choć zaczęła chodzić do przedszkola, nieraz było tak, że dzieci biegały po całej sali, a Aneczka sama siedziała przy stoliku, aż żal było na nią patrzeć - wspomina. O czworonożnym przyjacielu dla córki myślała długo, w końcu znalazła informacje o katowickiej fundacji. Po wizycie pań z fundacji, na psa musiała czekać prawie dwa lata. - Ale opłacało się, Aneczka stała się weselszym dzieckiem, zresztą weselej jest w całym domu - przyznaje pani Marzena. Potwierdza też opinię pani Anety, że pies przyciąga ludzi co córki. - Na spacerze podchodzą do na obce osoby, przyglądają się jak Aneczka szkoli psa, jak wydaje mu polecenia a on je wykonuje - opowiada pani Marzena. - Pies pozwolił poczuć jej, że nie jest samotnym dzieckiem - uzupełnia mama Aneczki.
Katowicką fundację można wesprzeć przekazując jej 1 proc. podatku. W rozliczeniu podatkowym wystarczy wpisać numer KRS: 0000216156.