Pigułka gwałtu. "Byłam prezentem na urodziny"
W połowie lipca w Bydgoszczy młoda kobieta została brutalnie zgwałcona przez czterech mężczyzn. Śledczy podają, że wcześniej podano jej pigułkę gwałtu. W tym dramacie ważne jest to, że podejrzanych zatrzymano i aresztowano. Ilu innych uniknęło kary?
Wtorek, 14 lipca 2020 roku, Bydgoszcz. W samo południe miejscowy sąd rozpatruje wniosek o tymczasowe aresztowanie czterech młodych mężczyzn. Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ ma mocne argumenty. Podejrzani o zbiorowy gwałt mężczyźni trafiają na trzy miesiące za kraty. Na razie, bo prawdopodobnie szybko na wolność nie wyjdą...
Wiadomo, że ich ofiarą padła bardzo młoda kobieta, choć już pełnoletnia. Do gwałtu doszło w pewnym mieszkaniu, w bydgoskim Śródmieściu. Wcześniej cała piątka miała bawić się wspólnie w lokalu. Jak przekazują śledczy, sprawcy posłużyli się tzw. pigułką gwałtu. Tyle. Okoliczności, szczegóły sprawy - to wszystko musi pozostać tajemnicą, dla dobra pokrzywdzonej. Z pewnością jednak media wracać będą do tego dramatu, gdy śledztwo przyniesie swój finał w postaci oskarżenia. Jeśli czterech mężczyzn zostanie osądzonych, to - znów - w tajemnicy, za zamkniętymi drzwiami. Wyrok jednak, jak każdy, będzie jawny.
Joasia: "Byłam prezentem na urodziny"
O bydgoskim dramacie Joasia, torunianka, dowiaduje się z jednego z internetowych portali. Szuka kolejnych informacji w radiu, telewizji, gazetach. - Wiem, co ona przeżyła. Spotkało mnie to samo. Tyle, że ja nie zgłosiłam się na policję. Bałam się ich. Wstydziłam się - tłumaczy.
Ale pamięć tego, co spotkało ją kilka lat temu, nie daje spokoju. Od tamtego czasu w jej życiu zmieniło się wiele. Wyszła za mąż, urodziła córkę. - Mąż o niczym nie wie. Nie sądzę, bym szybko była gotowa mu o tym opowiedzieć. Wie lekarz; wie znajoma prawniczka - ciągnie torunianka. - Prześladuje mnie taka wizja, takie wyobrażenie, pełne nienawiści, że opowiadam o wszystkim ze szczegółami np. w jakimś telewizyjnym programie. Oni to oglądają i zaczynają się bać. I wstydzą się przed swoimi kobietami, matkami, dziećmi... To by była najlepsza odpłata za to, co mi zrobili.
Joasia jest przekonana, że została zgwałcona przez kilku młodych mężczyzn; że była prezentem na urodziny jednego z nich. Kilka lat temu była w górach na rekolekcjach dla samotnych rodziców, zorganizowanych przez ojców redemptorystów. Tam poznała jego - serdecznego, pociągającego. To jego zaproszenie przyjęła. Z nim poszła na urodziny kolegi. Impreza była jakaś skromna: w mieszkaniu pięciu młodych mężczyzn i ona. Pijąca alkohol okazjonalnie, więc ścięcie z nóg po jednym drinku mogłoby być uzasadnione. Ale nie na całą noc...
Obudziła się nazajutrz przy dworcu kolejowym, na ławce. Bolało ją całe ciało: mięśnie, kości, trochę głowa. Ale nie było ran, siniaków, krwawych wybroczyn. Niczego z nocy nie pamiętała. Po półtora miesiąca była już pewna, co się stało. - Lekarz mówił, że najpewniej podano mi tabletkę gwałtu i że powinnam iść na policję. Nie poszłam. Cudem jest dla mnie to, że po tym wszystkim zostałam matką - kończy Joasia.
Panowie jak marionetki
Tabletka gwałtu, która składać może się z różnych substancji (szczegóły w dalszej części tekstu) najpierw nazywana była narkotykowym randkowym. Przestrzegano przed nią nastolatki i kobiety w kontekście gwałtu. Obezwładniająca, trudna do wykrycia substancja, szybko jednak okazała się narzędziem perfidnie wykorzystywanym także wobec mężczyzn.
Człowieka, który już po pół godzinie zaczyna być bezwolny, daje się sterować oprawcy jak marionetka, wykorzystać można naprawdę rozmaicie. Znane są relacje mężczyzn, którzy po wizytach w nocnych klubach albo agencjach towarzyskich budzili się nazajutrz z pustymi kontami. Pieniądze przelewali sami, "dobrowolnie", kilkukrotnie w ciągu nocy.
Tak mężczyznę, jak i kobietę skłonić można tez do zachowań, których nigdy nie podjąłby się świadomie. I nagrać, a potem szantażować. Tak skutecznie, że ze wstydu, strachem przed rozwodem, utratą pracy czy dobrego imienia, zawodowego prestiżu, nigdy tego nie zgłosi. Tak zwana ciemna liczba przestępstw w przypadku tych popełnionych z użyciem pigułki gwałtu (czyli czynów faktycznych, ale wymykających się kryminalnym statystykom, bo niezgłoszonym) może być naprawdę duża.
Skład i działanie
Tak zwana pigułka gwałtu składać się może z różnych substancji. Najpopularniejsza to kwas gamma-hydrooksymasłowy (GHB). Występuje naturalnie w organizmie człowieka w stężeniu ok. 0,1 mg/l. Nie ma smaku, zapachu ani barwy. Do tego łatwo rozpuszcza się zarówno w wodzie, jak i w alkoholu. Gdy jego stężenie we krwi przekroczy naturalne wartości, człowiek zachowuje się jakby wypił zdecydowanie za dużo alkoholu. W klubie czy na na imprezie taki widok nie dziwi, więc mało kto podejrzewa, że winnym braku koordynacji ruchowej wcale nie jest drink czy piwo.
Po 8 godzinach nie ma śladów GHB we krwi, a w moczu po 12. Za to na efekty jego działania też nie trzeba długo czekać - wystarczy kwadrans, pół godziny po spożyciu. Wszystko to - z punktu widzenia przestępcy - niekwestionowane zalety substancji. Podobne właściwości wykazują inne substancje używane do produkcji pigułki gwałtu: flunitrazepam, ketamina, wodzian chloralu.
Po pigułce ofiara jest bezbronna. Daje się sterować, jak marionetka. Zdolna jest zrobić jest praktycznie wszystko, o co się ja poprosi czy co poleci. Nie potrzebne jest stosowanie w tym celu przemocy. Do tego - traci samokontrole, potem także świadomość. Większość pokrzywdzonych nie pamięta niczego z okresu nawet kilkunastu godzin.
Łatwy dostęp, a Polska na szlaku
Dostęp do opisywanych substancji jest łatwy, nie tylko w naszym kraju. Polska od dobrych lat jest jednak krajowym tranzytowym jeśli chodzi o przemyt. Wskazują na to powtarzające się doniesienia o przechwyconych partiach towaru.
Dość wspomnieć rok 2017 i udaremnioną próbę przewozu przez Polskę 16 tys. litrów kwasu gamma-hydroksymasłowego (GHB) o czarnorynkowej wartości 1,6 mln euro (śledztwo m.in. prokuratury szczecińskiej), czy rok ubiegły. W sierpniu funkcjonariusze CBŚ wraz z Krajową Administracją Skarbową i Prokuraturą Okręgową w Łodzi doprowadzili do likwidacji kanału przewozowego tej samej substancji, przechwytując jej 1,2 mln tony! Substancja była przesyłana z Chin na Litwę, a następnie przez Polskę do krajów Europy Zachodniej i Południowej oraz Wielkiej Brytanii. W sprawę zamieszani byli m.in. obywatele Polski, Holandii i Litwy.
Jak się bronić?
"Pilnuj drinka", "Szklanka pod kontrolą" - to przykłady licznych nazw akcji prewencyjnych od lat już organizowanych przez policję. Tutaj zalecenia są jasne: pilnuj swojej szklanki, nie pij z nieznajomymi, nigdy nie przyjmuj od nich drinków, nie zostawaj w klubie sam.
Jakimś zabezpieczeniem mogą być testery, które pozwalają wykryć obecność GHB i ketaminy. W skład pigułek gwałtu często wchodzą również inne substancje, na które testy są nieczułe. Zresztą, sam skład badanego drinka może zaburzać wynik pomiaru. Niestety, na rynku co jakiś czas pojawiają się też testy fałszywe - niczego praktycznie niebadające, za to przynoszące zyski (ze sprzedaży) ich producentom. Podsumowując: czujności i zdrowego rozsądku nic na razie nie zastąpi.
PS. Imię torunianki zostało w tekście zmienione.