Pijany kierowca wjechał w autobus. 5 osób rannych
Po wypadku autobusu „66” łódzkiego MPK i samochodu osobowego do szpitali odwieziono pięć osób, w tym 8-latkę z urazem głowy. Sprawca wypadku był pijany...
Do groźnego wypadku doszło w środę o godzinie 8.35 na ulicy Okólnej przy skrzyżowaniu z ulicą Przyklasztorze. Dwuosobowym samochodem Peugeot Partner jechały dwie osoby. Za kierownicą siedział 52-letni mężczyzna, a obok niego 50-letnia pasażerka.
Jechali ul. Okólną od Wycieczkowej w stronę Łagiewnickiej. W pewnym momencie kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem. Jego auto zjechało na lewą stronę jezdni i czołowo zderzyło się z autobusem MPK linii „66”.
Kierowca solarisa należącego do łódzkiego przewoźnika próbował w ostatniej chwili uniknąć zderzenia, ale na wąskiej jezdni nie miał na to szans.
Siła uderzenia i gwałtowne hamowanie doprowadziły do poważnych obrażeń u kilku pasażerów. Najbardziej ucierpiała ośmioletnia dziewczynka, która jechała z mamą z przodu autobusu. Bezpośrednio po zderzeniu gwałtownie uderzyła twarzą w szybę oddzielającą przestrzeń pasażerską od pierwszych drzwi wyjściowych. Siła uderzenia była tak duża, że szyba rozbiła się, a dziecko ze złamanym nosem i urazem głowy trzeba było odwieźć do szpitala.
Poważnych obrażeń doznały także dwie inne pasażerki autobusu. 66-letnią kobietę z urazem biodra i głowy oraz 60-latkę z połamanymi nogami zespoły ratownictwa medycznego odwiozły do szpitala wojewódzkiego w Zgierzu.
W wypadku mocno ucierpieli również podróżujący peugeotem. Ze wstępnych ustaleń wiadomo, że oboje nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Dlatego po zderzeniu samochodu z autobusem kierowca i pasażerka mocno uderzyli głowami w przednią szybę samochodu. Dodatkowo kierowca osobówki doznał w wyniku wypadku skomplikowanego złamania nóg.
Rannym w wypadku pierwszej pomocy medycznej udzielał jeden z policjantów, który niedaleko pełnił służbę i przyjechał na miejsce wypadku jeszcze przed karetkami pogotowia.
Po badaniu trzeźwości kierowców częściowo wyjaśniły się okoliczności wypadku. Okazało się, że kierowca peugeota jest pijany. Jeszcze na miejscu zdarzenia policjanci zatrzymali jego prawo jazdy. Z badania alkomatem wynika, że w jego organizmie było ponad 0,4 promila alkoholu.
- Została pobrana próbka krwi i na tej podstawie będziemy prowadzili dalsze czynności. Mężczyzna straci prawo jazdy, a zderzenie najpewniej będzie zakwalifikowane jako wypadek - mówi asp. Marzanna Boratyńska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Policjanci z drogówki zabezpieczyli też rozbity samochód, który prowadził 52-latek. Wszystko po to, aby biegły z zakresu wypadków komunikacyjnych mógł dokładnie określić np. prędkość z jaką jechał mężczyzna.
Konieczne jest również sprawdzenie czy pojazd bezpośrednio przed wypadkiem był w pełni sprawny technicznie i czy na przykład nie zawiodły hamulce w samochodzie.
Szczegółowo okoliczności tego wypadku będą wyjaśniać policjanci z Wydziału Wykroczeń i Przestępstw w Ruchu Drogowym Komendy Miejskiej Policji w Łodzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź Widzew.
W zależności od kwalifikacji prawnej, jaką przyjmie prokuratura kierowca peugeota może odpowiadać za spowodowanie wypadku lub nawet zagrożenia katastrofą w ruchu.
Dodatkowo też będzie odpowiadał za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Jeżeli badanie krwi potwierdzi stężenie alkoholu w organizmie kierowcy poniżej 0,5 promila, będzie on odpowiadał dodatkowo za wykroczenie. Straci wtedy prawo jazdy na co najmniej pół roku i będzie musiał zapłacić 5 tysięcy złotych grzywny.
Jeśli natomiast okaże się, że przekroczył barierę pół promila, będzie odpowiadał za przestępstwo, za które grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Za spowodowanie wypadku kara może sięgać dodatkowo trzech lat więzienia, przy czym u sprawców nietrzeźwych karę zwiększa się o połowę.