Pilnie poszukiwany „sikawkowy” do wygaszenia podejrzeń i gorących emocji
Sołtysowi puściły nerwy? Poszło o przyjęcie komunijne w remizie strażackiej i o... przewagę mundurowego nad cywilem. Podobno, bo policjant, którego sprawa dotyczy, twierdzi, że nigdy nie wykorzystał munduru do celów prywatnych.
Stugębna plotka zasiała wśród mieszkańców Podwieska niepokój. Chcą wiedzieć, dlaczego ich sołtys złożył rezygnację i czy to prawda, że próbował targnąć się na życie. Od kilku tygodni proszą lokalne media o zainteresowanie się tą sprawą.
„Wy też się boicie, bo chodzi o policjanta? Pozwolicie, by tę sprawę zamieciono pod dywan? To gdzie my, cywile, mamy się zwracać o pomoc, skoro mundurowy, który ma nas bronić, wykorzystuje swoją władzę w prywatnym interesie?” - to fragment ostatniego, drugiego już listu, który trafił do naszej redakcji. Na tyle niepokojącego, że postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie, która, według naszych informatorów, miała wyglądać tak, jak w cytowanej wypowiedzi poniżej:
„Poszło o przyjęcie komunijne w naszej świetlicy przy remizie strażackiej. Sołtys zapisał dwie rodziny na ten sam termin. Zgodnie z naszym statutem, pierwszeństwo wynajmu przysługuje miejscowym, ale stało się inaczej. Choć rodzina A. z Podwieska zarezerwowała świetlicę już 2 lata temu, została na lodzie, bo ostatecznie salę wynajęto rodzinie policjanta z innej miejscowości. Mówi się, że sołtys działał pod presją, bo kiedy powiedział policjantowi, że musi poszukać innego lokalu na przyjęcie, ten się wściekł. Zagroził sołtysowi, że jak nie odkręci sprawy, to go „na drodze dojedzie”, bo przecież pracuje w drogówce i będzie jemu oraz jego rodzinie uprzykrzał życie.”
Nadawcy listu twierdzą, że sołtys bardzo się tym przejął. Do tego stopnia, że próbował targnąć się na życie. „Wyszedł z domu z linką, a żona sołtysa tak się przeraziła, że zadzwoniła do tego policjanta, prosząc, by przyjechał i pomógł jej szukać męża. Znaleźli go w jakiejś jamie czy bunkrze. Nic sobie nie zrobił, ale był w tak złym stanie psychicznym, że trafił do szpitala na obserwację. Na miejscu pojawili się też miejscowi policjanci, spisali notatkę. A potem sprawa ucichła, bo podobno rodzinę sołtysa zastraszono i boi się mówić”, czytamy w liście do redakcji. Jedziemy do Podwieska, by sprawdzić
ile w tym prawdy.
Nowe Dobra, Górne Wymiary, Dolne Wymiary... Te miejscowości dzielą Podwiesk od Chełmna. U wjazdu do wioski stoi pięknie wyremontowana remiza. Sołtys Tomasz N. jest prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Podwiesku. Zastajemy go w miejscowej szkole, gdzie jego firma przeprowadza remont. Pytamy, czy informacje, przekazane nam w liście od mieszkańców, są prawdziwe.
- Ja sobie wszystko przemyślałem i nie będę tej sprawy komentował - oświadcza Tomasz N., a żona sołtysa dodaje: - To wszystko nieprawda! Nikt nam nie groził i nikt nas nie zastraszał. I nie wierzę, że te listy piszą mieszkańcy. Podejrzewam, że ktoś chce temu policjantowi zaszkodzić.
W efekcie oba przyjęcia komunijne odbyły się w Podwiesku - córki policjanta w remizie, zaś syna państwa A. w sali miejscowego gimnazjum.
W domu państwa A. zastajemy babcię chłopca, który miał komunijne przyjęcie. - To przykra sprawa - mówi. - Sołtys to nasz krewny. Był tu i płakał. Proponował nam uroczystość komunijną w świetlicy w Łęgu, ale my się na to nie zgodziliśmy. Zamawialiśmy salę w naszej remizie dwa lata temu i, zgodnie ze statutem gminy, to my, jako mieszkańcy, mieliśmy pierwszeństwo, bo policjant T. mieszka w powiecie grudziądzkim - tłumaczy kobieta.
Twierdzi, że żona policjanta telefonowała do jej córki. - Powiedziała jej, że ma szukać innej sali na komunijną uroczystość, a córka jej oznajmiła, że szukać nie musi, bo jako miejscowa ma, zgodnie z gminnym statutem, pierwszeństwo wynajmu świetlicy w Podwiesku. Wtedy usłyszała, że to się jeszcze okaże, no i się okazało - relacjonuje kobieta. I twierdzi, że informację o tym, iż przyjęcie chłopca odbędzie się w sali gimnazjum, a nie w remizie, wnuczek przyniósł ze szkoły. - Córka policjanta T. jest w jednej klasie z moim wnukiem, a dzieciaki żyły tym wydarzeniem - tłumaczy i dodaje: - A jak ten policjant przeniósł dzieci do naszej szkoły, to nawet trasę szkolnego autobusu wydłużono do jego miejscowości.
Miejscowi, z którymi rozmawiamy, tyle wiedzą o sprawie, ile my z listu, ale stugębna plotka wykrzywia rzeczywistość, bo każdy coś od siebie dodaje. - Chcemy wiedzieć, jak było naprawdę, może na najbliższym zebraniu wiejskim sołtys się otworzy - dywagują. - Szkoda chłopa. Sołtys wiele dla naszej wsi zrobił, a jak był plebiscyt na najlepszego strażaka, to wszyscy na niego głosowali - mówią. Najwięcej rozmawia się o tej sprawie w miejscowej knajpce. - Spytajcie w komendzie, czy już wyjaśnili tę sprawę. Przecież przysłali tu patrol, gdy załamany sołtys wyszedł z domu z linką - podpowiadają. Zdaniem rzeczniczki policji
sprawy właściwie nie ma,
bo ani sołtys nie domaga się ścigania funkcjonariusza drogówki za rzekome nadużycie władzy i groźby, ani w notatce chełmińskich policjantów, których dyżurny komendy skierował ( 27 kwietnia br.) do Podwieska do poszukiwań Tomasza N., nie było nic niepokojącego.
Owszem, problem z salą na przyjęcie komunijne był, ale wedle wiedzy przełożonych policjanta T., miał on pisemną umowę na jej wynajem. Policja potwierdza, że to właśnie T. zatelefonował do dyżurnego komendy. Tuż po tym, jak przyjechał do Podwieska po telefonie żony sołtysa. Wezwała go, bo zaniepokoił ją stan męża, który wybiegł z domu ze sznurkiem. Obawiała się, że coś złego sobie zrobi. Policjant miał jej pomóc go szukać. Według rzeczniczki policji, powodem psychicznego rozedrgania sołtysa była rozmowa z wójtem. Pytamy Krzysztofa Wypija, wójta gminy Chełmno, czy spotkał się tego lub poprzedniego dnia z sołtysem Podwieska.
- Ależ skąd. Był u mnie znacznie wcześniej. Mówił, że ma problem, bo dwa przyjęcia komunijne w świetlicy wiejskiej przy remizie zarezerwował na ten sam termin i nie wie, jak z tego wybrnąć. Z tego, co wiem, tego samego dnia, gdy N. próbował targnąć się na życie, odbyło się posiedzenie rady sołeckiej z udziałem zainteresowanych wynajęciem sali. Wiem, że nie mogli się dogadać i sołtys wyszedł z tego zebrania mocno zdenerwowany - mówi wójt. Zaprzecza, jakoby to on miał doprowadzić Tomasza N. do desperacji. - Ja jestem po to, by pomóc rozwiązać problem, a nie po to, by sołtysa denerwować - zauważa.
W oświadczeniu, które sołtys Podwieska wysłał do wójta i rady sołeckiej, czytamy: „Byłem przekonany, że komunia dziecka pana T. odbędzie się w kościele w Szynychu, bo do tej parafii należy wieś, w której T. mieszka. Nigdy nie odbywała się ta ceremonia w tym samym terminie, co w parafii Wielkie Łunawy. Pan T. zamówił salę dwa lata temu w wyniku umowy ustnej. Pani A. zarezerwowała salę także dwa lata temu, jednak byłem przekonany, że to będzie zupełnie inny termin, ponieważ komunia dziecka pani A. odbywa się w gminie Wielkie Łunawy”.
Sołtys nie wiedział,
że dojdzie do zmiany parafii i komunia córki pana T. też odbędzie się w Wielkich Łunawach. Zaproponował rodzinie A. przyjęcie w świetlicy w Łęgu. Chciał nawet osobiście pokryć koszty wynajmu sali, ale A. nie wyrazili zgody. Państwu T. komunijnej uroczystości w Łęgu nie proponował, bo ich goście (ok. 70) nie zmieściliby się w niewielkiej świetlicy.
22 maja sołtys złożył rezygnację ze stanowiska wójta. Jego żona tłumaczy, że musi odpocząć od nadmiaru społecznych obowiązków, które wziął na swoje barki i chce mieć więcej czasu dla siebie i rodziny. On sam mówi, że już niejeden raz składał na ręce wójta rezygnację, a potem ją wycofywał, ale teraz tego nie zrobi.
Policjant T. stanowczo dementuje informacje, przekazywane w listach do redakcji, ale... - Nie mogę się na ten temat wypowiadać oficjalnie w mediach, bo komendant mi zabronił - tłumaczy.