Piotr Liroy-Marzec: „Nie udzielono pomocy umierającemu dziecku”
Dziecko w wyniku aborcji urodziło się żywe, płakało i męczyło się ponad godzinę, ale personel szpitala nie reagował. Prokuratura zbada sprawę.
W placówce medycznej im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego 25 w Warszawie przeprowadzono tzw. zabieg aborcji, którego celem było zabicie 24-tygodniowego dziecka. Telewizja Republika poinformowała, że dziecko przeżyło zabieg, ale zmarło, ponieważ lekarze nie udzielili mu pomocy.
Poseł Liroy-Marzec zlecił pracownikom swojego biura sprawdzenie informacji, która pojawiła się w mediach. Potwierdził ją rzecznik szpitala i poinformował, że „wszystko odbyło się zgodnie z procedurami”. Kiedy wiadomość się potwierdziła, polityk złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów o możliwości popełnienia przestępstwa w Szpitalu im. Świętej Rodziny.
„Pozostawienie samodzielnie oddychającego dziecka bez opieki w celu jego uśmiercenia stanowi zbrodnię zabójstwa” - napisał poseł Piotr Liroy-Marzec w piśmie przesłanym do prokuratury.
Swoje działanie polityk uzasadnił możliwością złamania prawa karnego, które chroni życie dzieci nienarodzonych, powołując się na opinię Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.
W ocenie przedstawiciela instytutu doszło do złamania zasad etyki lekarskiej. Zgodnie z kodeksem etyki lekarskiej dziecko przed narodzeniem jest pacjentem, a na lekarzu spoczywa obowiązek ratowania życia.
- Nie rozumiem, dlaczego chronimy wcześniaka, który rodzi się w 20. tygodniu ciąży, a nie chronimy innego dziecka, które jest zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki - komentował sprawę w TV Salve mecenas Bartosz Lewandowski z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.
Prawnik ocenił, że „lekarze wykazali się złamaniem prawa i mogą być sądzeni za zabójstwo”. O tym jednak, czy komuś w tej sprawie zostaną postawione zarzuty, zadecyduje śledztwo przeprowadzone przez prokuraturę.
Autor: Tomasz Plaskota