Piotr Woźny: Walka ze smogiem jest jednym z głównych zadań rządu
Smog jest demokratyczny, dotyczy zarówno małych, jak i dużych miast. Samorządy nie rozwiążą problemu - mówi Piotr Woźny, wiceminister odpowiedzialny za walkę ze smogiem.
Został Pan ministrem, który ma koordynować walkę ze smogiem. Zresztą, mówi się o tej walce od lat.
Tak, od dawna.
Od kiedy pamiętam.
To jest właśnie ciekawe, bo ta data jest trudna do ustalenia. Ja w takich momentach mówię, że Najwyższa Izba Kontroli już w raporcie z 2000 roku stwierdziła, że warunkiem niezbędnym do poprawy powietrza w Polsce jest wprowadzanie standardów emisyjnych dla kotłów na paliwa stałe i wprowadzenie norm jakościowych dla paliw stałych. Więc na radarze NIK temat smogu pojawiał się od 17, 18 lat. Ale myślę, że na poziomie Warszawy i władzy centralnej ten problem zaistniał w styczniu 2017 roku, kiedy mieliśmy dwa dni bardzo intensywnych przekroczeń w Warszawie. W efekcie tych zdarzeń Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów został zobowiązany do wypracowania rekomendacji, które zostały potem przyjęte przez Radę Ministrów, jako program Czyste Powietrze. Więc to wszystko na poziomie centralnym tak na poważnie zaczęło się rok temu.
Właśnie, mam wrażenie, że smogiem próbują radzić sobie samorządy, centralnie ten temat nie istniał. Dlaczego? Przecież zawsze smog był, o czym wiemy.
Nie da się ukryć, że to, co dzieje się w stolicy silniej rezonuje na życie publiczne w Polsce, niż to, co dzieje się w poszczególnych, nawet dużych, miastach.
Bo Kraków, Zakopane, to jednak spore miasta.
To prawda! Katowice, Kraków, Skawina, Zakopane - długo by wymieniać. Ja ten problem widzę w ten sposób: ze smogiem od lat mierzyli się reprezentanci społeczności lokalnych Śląska i Małopolski. Stamtąd przyszedł bardzo silny monit społeczny, że tą kwestią należy się zajmować. W 2015 roku została przyjęta ustawa, która dawała możliwość sejmikom wojewódzkim uchwalania uchwał antysmogowych - to jedna z pierwszych ustaw podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Na podstawie tej ustawy, najpierw woj. małopolskie, a potem woj. śląskie uchwaliło swoje uchwały antysmogowe. Więc to oni byli prekursorami wprowadzania nowych przepisów - pojawiły się w nich regulacje dotyczące właśnie konieczności stosowania klasowych kotłów na paliwo stałe, czy regulacje dotyczące stosowania takich, a nie innych paliw stałych. To zadziałało jak domino - i na Śląsku i w Małopolsce te uchwały zostały przyjęte jednogłośnie - niezależnie od barwy politycznej wszyscy byli za ich wprowadzeniem.
Chyba trudno się dziwić, trudno przypuszczać, żeby ktokolwiek chciał oddychać zanieczyszczonym powietrzem, zakładając, że nie jest samobójcą.
Jeśli nawet szef firmy Tauron Wydobycie jako radny sejmiku głosuje za przyjęciem takiej uchwały w Małopolsce - to myślę, że pokazuje to jak bardzo nam wszystkim zależy na czystym powietrzu. Od tamtego czasu siedem samorządów przyjęło uchwały antysmogowe, czyli na dzisiaj, na początek lutego 2018 roku 60 procent populacji w Polsce żyje na terenie województw objętych takimi uchwałami.
Ale skoro zdecydował się Pan przyjąć to stanowisko, to znaczy, że ma pomysł na taką centralna walkę ze smogiem.
Jestem absolutnie przekonany, że problemu smogu ani rząd ani samorządy nie rozwiążą same. Potrzebna jest tu mocna współpraca. Tych działań w obszarze walki o czyste powietrze jest całe mnóstwo, ale zawsze jest tak, że aby rozwiązać jakiś problem, nawet najtrudniejszy, trzeba postawić właściwą diagnozę. Jeśli nie postawiliśmy jej wcześniej, to nie można obawiać się zrobienia kilku kroków w tył żeby ją przeprowadzić. Z mojego punktu widzenia rzeczą najważniejszą, absolutnie podstawową jest wprowadzenie norm dla kotłów na paliwo stałe i norm jakościowych dla paliw stałych - takie wnioski można zresztą wyczytać w trzech raportach NIK. Te wytyczne NIK nie były realizowane przez kilkanaście długich lat. Dopiero rząd Zjednoczonej Prawicy zaczyna podejmować te kwestie. Ale nikt też nie zwraca uwagi na bardzo ważną sprawę, a mianowicie na to, że samorządy nie mają przeprowadzonej inwentaryzacji źródeł ciepła, które funkcjonują na ich terenie. Co zresztą regularnie było im wytykane w kolejnych raportach Najwyższej Izby Kontroli. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych wątpliwości, że główną przyczyną zanieczyszczonego powietrza w Polsce są dziurawe jak ser szwajcarski, niezaizolowane domy jednorodzinne ogrzewane kopciuchami, do których wkładane są niskiej jakości paliwa, a czasami wręcz śmieci. To podstawowy problem jaki mamy.
I jak z tym walczyć?
Żeby z tym walczyć, trzeba wiedzieć, jaki jest stan rzeczy, na czym konkretnie stoimy. Jeśli mamy 5,5 miliona budynków jednorodzinnych w Polsce i to budynki jednorodzinne generują największy problem, to trzeba zrobić centralną bazę, w której zbierzemy informacje o każdym z nich, o tym, co konkretnie emituje w powietrze.
Tylko ten pomysł wydaje się trudny do zrealizowania!
Wcale nie jest trudny do zrealizowania.
Monitorować 5,5 miliona domów!?
Nie monitorować, a wiedzieć, jaki kocioł, jakie źródło ciepła jest w każdym z tych domów. Możemy do nich wysłać kominiarzy. Mamy armię ponad trzech tysięcy kominiarzy w Polsce, którzy poza czyszczeniem kominów i roznoszeniem kalendarzy, mogliby spełniać też bardzo ważną funkcję polegającą na tym, że będą karmić naszą bazę danych informacjami o tym, jakie jest źródło ciepła w danym domu. Taka informacja ma bardzo duże znaczenie - smog w naszym kraju ma tyle twarzy, ile jest wiosek, miasteczek, miast dotkniętych tym problemem. Każde miasto ma inną infrastrukturę ciepłowniczą i gazową. I prawda jest taka, że aby wiedzieć, jak rozwiązać problem smogu w danej miejscowości, trzeba znać koszty poradzenia sobie z tą sprawą. Wiedzieć, czy lepiej w tych domach wymieniać kopciuchy na nowe kotły gazowe, czy lepiej te domy podpiąć do sieci gazowej - trzeba po prostu oszacować koszty takiej interwencji.
Wiem, że część spółdzielni mieszkaniowych zachęca swoich członków do wymiany pieców zwracając im część kosztów takiej wymiany. Samorządy też takie udogodnienia wprowadzają.
Żeby sobie z tym problemem poradzić, trzeba objąć działaniami kilka obszarów. Upieram się przy tym, że kwestia inwentaryzacji i wiedzy o tym, jakie jest źródło ciepła w danym domu, ile konkretne gospodarstwo emituje pyłu w powietrze itd., to rzecz absolutnie kluczowa. Nie tylko z punktu widzenia walki ze smogiem, ale z punktu widzenia obowiązków sprawozdawczych poszczególnych gmin. Mamy na przykład przepisy, które zobowiązują samorządy do uchwalania wojewódzkich planów poprawy jakości powietrza. Żeby uchwalić taki plan lokalne władze muszą mieć dane, ile i z czego te szkodliwe pyły są emitowane. Bo, póki co, to takie wróżenie z fusów.
I co jeśli już będziemy mieć taką bazę danych?
Ta baza danych umożliwia nam szacowanie kosztów interwencji, podpowie nam jak uzyskać najlepszy efekt najtańszym kosztem. To absolutnie niezbędne narzędzie w przypadku dysponowania ograniczonym z definicji budżetem środków publicznych. Kolejna sprawa - dofinansowanie, o którym pani wspomniała: brak współpracy rządu, samorządów, organizacji walczących ze smogiem powoduje, że na rynku pojawia się całą masa instrumentów finansowych związanych w takim dofinansowaniem. Więc trzeba zinwentaryzować wszystkie publiczne środki, które możemy przeznaczyć na poprawę jakości powietrza i zadbać o to, aby zostały wydane w sensowny sposób.
Tyle tylko, że walka ze smogiem może uderzyć w górnictwo, bo ludzie często palą w piecach złej jakości węglem z polskich kopalń.
Jeśli chodzi o wątek górnictwa, to bardzo ważny i złożony problem. Żeby na poziomie rządu wypracować pewne rozwiązania, trzeba pogodzić czasami sprzeczne interesy. Pracujemy nad tym z naszymi kolegami z Ministerstwa Energii i w mojej ocenie udaje nam się osiągać złożone, ale niezbędne dla nas wszystkich kompromisy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień