Piją i szaleją za kółkiem tylko młodzi kierowcy? Ależ! Wiek naprawdę niektórych nie ogranicza. Przykładem nietrzeźwy 82-letni lekarz, który w centrum Torunia doprowadził do zderzenia 5 aut. "Mógł pozabijać kilka osób" - komentują ludzie.
W piątek 15 grudnia przy ul. Grudziądzkiej w Toruniu zderzyło się pięć aut. Sprawcą okazał się być 82-letni kierowca forda, który po kolizji z pierwszym autem uciekł i kawałek dalej doprowadził do zderzenia kilku kolejnych pojazdów.
Edmund W. usłyszał już zarzuty jazdy na podwójnym gazie. - Przyznał się do winy. Ale tłumaczył, że nie miał świadomości tego, w jakim stanie się znajduje - mówi prokurator rejonowy Marcin Licznerski.
Sprawa to tym dziwniejsza, że pan Edmund to emerytowany lekarz, z ogromnym doświadczeniem zawodowym. Czyżby nie miał świadomości tego, jak organizm metabolizuje alkohol?
[polecany]25810831[/polecany]
Mieszkańcy Torunia nie mają wątpliwości: "Cudem nie doszło do tragedii"
Do tych wydarzeń doszło po godzinie 8 rano, w centrum miasta, przy skrzyżowaniu Grudziądzkiej z Trasą Średnicową. To niezwykle ruchliwa część Torunia. O poranku wiele osób samochodami zmierza tędy do pracy lub z dziećmi do szkoły. Paradoksalnie - dobrze tym razem, że tworzą się tutaj korki, przestoje, trzeba zwolnić i zdjąć nogę z gazu.
W tej to zatem okolicy 82-letni kierowca forda, przy zmianie pasa, zderzył się z innym fordem. Nie zatrzymał się jednak, tylko ruszył dalej na północ. Kawałek dalej, przy skrzyżowaniu Grudziądzkiej z Kozacką, doprowadził do zderzenia z trzema innymi pojazdami.
- Sprawca tego zdarzenia został zabrany do szpitala. Po przeprowadzonym badaniu okazało się, że miał w organizmie blisko półtora promila alkoholu - przekazała policja. Postronni obserwatorzy natomiast do dziś podkreślają, że cudem nie doszło do tragedii. "Mógł pozabijać kilka osób" - komentują.
Co dalej z tym 82-letnim kierowcą? W jakim stanie jest dziś? Jakie karne konsekwencje go czekają? Dochodzenie w tej sprawie prowadzą policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód. Oto, co dotąd ustalono.
[polecany]25822181[/polecany]
Znany i lubiany lekarz. "Ważne, kiedy pił i czy mógł przewidzieć skutki"
Sprawca tej kolizji to Edmund W. - znany w toruńskim środowisku lekarz; teraz już na emeryturze. Prywatnie - człowiek bardzo rodzinny i towarzyski, nie stroniący od korzystania z uroków życia. Nic w tym zdrożnego. Pytanie tylko, czy doświadczony medyk nie zdaje się sobie sprawy z tego, w jaki sposób organizm metabolizuje alkohol i jaki wpływ na te procesy ma wiek?
-Edmund W. usłyszał już zarzuty prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości (art. 178 a par. 1 Kodeksu karnego). Przyznał się do winy. Tłumaczył jednak, że tego dnia rano czuł się dobrze siadając za kierownicą i że nie był świadomym tego, iż ma alkohol w organizmie - mówi prokurator rejonowy Marcin Licznerski.
Alkohol u pana doktora był "w fazie eliminacji", jak określają to śledczy. To znaczy, że jego poziom spadał - organizm eliminował to, co przyjął jakiś czas temu. Wskazują na to pomiary, które policjanci wykonali zaraz po kolizji. Pierwszy wynik "dmuchania" zbliżał się do 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a drugi - wykonany po dwudziestu minutach - był już niższy.
Gdyby senior wypił alkohol rano i po tym siadł za kierownicą, poziom alkoholu by rósł. Kiedy zatem pił? Wieczorem? W nocy? -Oczekujemy teraz na wyniki badań pobranej od Edmunda W. krwi i liczymy na to, że badanie retrospektywne pozwoli określić, kiedy dokładnie spożywał alkohol - przekazuje prokurator.
To ważne, bo w przyszłości sąd inaczej najprawdopodobniej oceni kogoś, kto "wypija i jedzie", niż tego, który np. wypił wieczorem i był przekonany, że rano może już prowadzić. Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że lekarz winien być jednak bardziej świadomym reakcji organizmu niż przeciętny zjadacz chleba.
Na razie Edmund W. ma czas do refleksji. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze poprowadzi swego forda. -Prawo jazdy od razu zatrzymała mu policja. Potem taką decyzję wydała też prokuratura. A zarzucany temu kierowcy czyn zagrożony jest nie tylko karą do trzech lat pozbawienia wolności, ale i obligatoryjnym zakazem kierowania: od roku do lat piętnastu. Niewątpliwie ten kierowca jechał w stanie nietrzeźwości. Wyjaśnić jednak trzeba, kiedy dokładnie pił alkohol i czy mógł przewidzieć tego skutki - podsumowuje prokurator Marcin Licznerski.
[polecany]25762265[/polecany]
Seniorzy na podwójnym gazie. Czasem tłumaczą się... lekami z etanolem
Wbrew pozorom, ta historia nie jest tak wyjątkowa, jak mogłaby się wydawać. Kierowcy w podeszłym wieku siali już strach np. w Wyszkowie czy Sokołowie Podlaskim, by wspomnieć tylko wydarzenia z minionego roku. Ba, zdarzali się nawet "napruci" 80-latkowie na motorowerach!
W Sokołowie Podlaskim 82-letni kierowca wpadł w ręce policji w czerwcu ub.r. O godzinie 6.00 rano ktoś zadzwonił na policję i doniósł, co podejrzewa. Nie mylił się, bo zatrzymany przy ul. Wolności senior miał o tej porze w organizmie, bagatela, 2 promile alkoholu. Zatrzymano go, nim doprowadził do potencjalnego wypadku.
W Wyszkowie nietrzeźwy senior ujęty został 1 maja zeszłego roku. Ten 80-letni delikwent na skuterze jechał sobie zygzakiem, mając we krwi ponad promil alkoholu. Nieco wyższym wynikiem mógł "pochwalić się" 80-letni kierowca, który wpadł na pijanej jeździe w Kutnie, w lutym 2021 roku. Ten kierowca osobówki doprowadził do zderzenia z... policyjnym radiowozem.
Jak takie sprawy kończą się w sądzie? Bardzo różnie. I wbrew pozorom, nie wszystkie rozstrzygane są błyskawicznie. Jedna z najdłuższych batalii sądowych dotyczyła Mirosława H., słynnego polskiego kosmonauty. Po skazującym pierwszym wyroku nakazowym do gry przystąpił jego obrońca i sprawa stała się przedmiotem nie krótkiego bynajmniej postępowania sądowego procesowego. Mirosław H. przekonywał, że nie pił alkoholu przed jazdą, tylko przyjmował lek zawierający etanol.
[polecany]25821761[/polecany]
Nie tylko miłość do trunków może zgubić seniora. "Oczy i refleks już nie takie jak kiedyś"
Nie jest tajemnicą, że zdecydowanie więcej niebezpiecznych kolizji i wypadków powodują młodzi kierowcy, a nie ci ze szronem na włosach. Od lat wskazują na to policyjne statystyki. To młodzi są bardziej skłonni do ryzykownych zachowań na drodze, dociskania gazu i mają przesadnie dobre wyobrażenie o swoich umiejętnościach.
Jeśli jednak chodzi o samo przecenianie swoich możliwości za kierownicą to najstarsze pokolenie kierowców też ma swoje grzechy. -Oczy już nie te. Refleks nie ten, co kiedyś. Wiem to, doświadczam tego na drodze i osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, by kierowców po 70-tce obowiązywały cykliczne badania lekarskie dopuszczające do dalszej jazdy. Dla własnego spokoju poddawałbym się takim - mówi pan Adam z Torunia, emerytowany nauczyciel mając 77 lat. - Ale wiem, że innych kierowców w moim wieku sam taki pomysł oburza jako dyskryminujący.
Ideę regularnego badania kierowców w takim starszym wieku popiera też wielu policjantów czy śledczych. Utwierdzają ich w tym zawodowe doświadczenia. -To moje prywatne zdanie, z którym nie każdy musi się zgodzić. Ale po 75. roku życia to już absolutnie kierowca powinien być regularnie badany i dopiero po pozytywnym wyniku mieć przedłużane prawo jazdy na kolejny okres, np. trzech-pięciu lat. Człowiek pracujący pod kontrolą lekarską zostaje choćby z uwagi na konieczność przechodzenia badań okresowych. Gdy z rynku pracy wypada, często wypada też np. spod kontroli okulisty, ignoruje problemy ze słuchem i tak dalej. A samochodem jeździ dalej - mówi jeden z toruńskich śledczych.
Czekając na finał sprawy Edmunda W. z Torunia
Kiedy i jak zakończy się sprawa 82-letniego lekarza z Torunia? Czas pokaże. Przyznanie się do winy na etapie dochodzenia nie musi być ostatecznym - przed sądem niejeden oskarżony zmieniał już postawę. A może oczekiwane przez prokuraturę "badanie retrospektywne" i jego wynik w łagodniejszym świetle postawią tego kierowcę?
Na razie, jak wspomnieliśmy, lekarz prawo jazdy ma zatrzymane i jeździć nie powinien. Kierowcy i pasażerowie, których auta zderzyły się z jego powodu w tamten grudniowy poranek, raczej nad tym nie boleją...
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: