PiS przeciwny unijnym podziałom uchodźców
W tym tygodniu posłowie przyjmą stanowisko w sprawie reformy unijnej polityki azylowej.
Sejmowa komisja ds. UE przygotowała odpowiedź na zaproponowaną przez KE korektę mechanizmu alokacji uchodźców z Bliskiego Wschodu. Projekt uchwały zakłada kategoryczny sprzeciw wobec jakichkolwiek prób ustanawiania stałych kwot i zasad.
To już druga taka uchwała. Pierwszą - jako stanowisko w sprawie wyznaczenia tzw. kwot uchodźców, które każde państwo musi przyjąć - Sejm podjął w kwietniu. W maju jednak Komisja Europejska zaproponowała reformę polityki azylowej. Celem ma być bardziej sprawiedliwy i solidarny podział napływu uchodźców. Korekta ma polegać na tym, że jeśli państwo przyjmie o połowę więcej osób niż wyznaczona kwota, kolejne z automatu trafią do innych państw Unii.
Prezydent Duda zapewniał, że nie ma zgody na kwoty i przymusowe przesiedlanie uchodźców
(Źródło: TVN24/X-News)
Dodatkowo, każdy kraj może na rok zawiesić swój udział w relokacji. Ale w zamian musi zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmie. Rząd zdecydowanie się tym pomysłom sprzeciwia (patrz: rozmowa). W projekcie uchwały czytamy m.in. że rozporządzenie PE narusza zasadę pomocniczości, zaś jego przyjęcie byłoby pogwałceniem kompetencji państw członkowskich.
- Niestety, w Europie widać coraz większy brak solidarności i empatii, państwa - choć w 2015 r. zgodziły się na relokację - coraz częściej odbierają uchodźców jako możliwych sprawców kolejnych zamachów terrorystycznych - uważa Tomasz Nowak, poseł PO. - Na bazie tego strachu PiS doszło do władzy. A tylko solidarność europejska pozwoli nam rozwiązać problem. Poza tym, relokacja nie jest na zawsze, to tymczasowe przeniesienie i pomoc.
Europosłanka Krystyna Łybacka z SLD dodaje, że postawa polskiego rządu jest w Unii znana, więc uchwała nie zaskakuje. - Tyle że to rozdmuchiwanie tematu, który w Polsce nie istnieje, bo uchodźcy do nas nie przyjeżdżają - mówi. - Próba wywołania niechęci do nich jest niehumanitarna i sprzeczna z wartościami chrześcijańskimi, do których rząd PiS często się odwołuje - dodaje.
Rozmowa z Szymonem Szynkowskim vel Sękiem, posłem PiS z Poznania.
W kwietniu Sejm - głosami PiS i Kukiz’15 - przyjął uchwałę w sprawie polityki imigracyjnej. Po co teraz kolejny projekt?
Komisja Europejska przygotowała dokument wprowadzający korektę systemu relokacji uchodźców, więc sejmowa komisja ds. Unii Europejskiej musiała się do niego odnieść. W większości nie zgadzamy się na nowe propozycje KE, stąd projekt uchwały o takiej treści.
Co nie odpowiada PiS w zaproponowanej korekcie?
Poza wcześniej wyznaczonymi dla każdego państwa członkowskiego tzw. kwotami uchodźców, proponowana korekta zakłada, że jeśli do jednego państwa przybędzie za dużo - 150 procent kwoty - uchodźców, to automatycznie nastąpi podział z tymi krajami, które nie osiągnęły 100 procent progu. To jeszcze groźniejszy pomysł niż wcześniejsze, bo oznaczają usystematyzowanie stałego mechanizmu. Nie zgadzamy się na to. A już kompletnym nieporozumieniem jest pomysł kar finansowych za każdego nieprzyjętego uchodźcę. Założenie, że państwa członkowie w ogóle coś muszą jest absurdalne. Mamy swoją autonomię, suwerenność i ostateczna decyzja należy do nas. Nie jesteśmy jedynym krajem, który uważa, że propozycja KE jest kontrowersyjna.
W uchwale zapisaliście, że Sejm sprzeciwia się jakimkolwiek próbom ustanowienia stałych mechanizmów alokacji uchodźców. Czyli nie zaakceptujecie żadnej propozycji?
Żadnej z odgórnie wyznaczonymi kwotami. To błędna droga. I nieskuteczna, skoro do zeszłego miesiąca wykonanie we wszystkich państwach było na poziomie trzech procent.
PiS w ogóle jest przeciwne przyjmowaniu uchodźców?
Nie. Należy przyjmować uchodźców, co Polska od lat robi, ale według własnych kryteriów. To do państwa musi należeć ostateczna decyzja. A jako Unia powinniśmy przede wszystkim skupić się na pomocy na miejscu - w krajach ogarniętych wojną i sąsiadujących. Być może należy się zastanowić nad utworzeniem unijnego funduszu na działania humanitarne, a nie - obowiązkowego mechanizmu podziału.