PiS przegrywa w sondażu, Platforma wygrywa, ale polityka nie stanie się wcale od tego lepsza
Najnowszy sondaż, w którym PiS po raz pierwszy przegrywa ze zjednoczoną opozycją, świadczy przede wszystkim o tym, że w polityce liczą się tanie chwyty, populizm i gra na najniższych emocjach.
W sondażu Kantar Public tak zwana zjednoczona opozycja, czyli PO i Nowoczesna, po raz pierwszy przebiły PiS z przystawkami w stosunku 32 do 29. PiS zwiera szeregi, opozycja się cieszy, ale tak naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Jeśli prawdą jest, że na sondażu zaważyły nagrody, które wypłacili sobie premier i ministrowie PiS oraz cała towarzysząca temu otoczka (Gowin, któremu nie starczało do pierwszego, Szydło, której się należało), to znaczy, że Polacy wystawiając oceny politykom, kierują się tymi samymi emocjami, co patrząc na sąsiada, który ma trochę lepszy rower i jeździ dalej na wakacje. Inni mu zazdroszczą, bo sami nigdy do tego nie dojdą, a do tego wydaje im się, że robotę ma lżejszą. Tak naprawdę, ministrowie i parlamentarzyści nie zarabiają przecież jakichś oszałamiających kwot w stosunku do przeciętnych wynagrodzeń. Wystarczy na chłodno policzyć, zestawić zarobki z zakresem odpowiedzialności.
Druga rzecz to sondażowy wzlot opozycji. Co właściwie takiego zrobiła Platforma z wiecznie roześmianym Schetyną i Nowoczesna z monotonną jak jazda tramwajem Lubnauer, co zasługiwałoby na nagrodzenie w sondażach? Nic. Wystarczy być. Nie mówimy tutaj o waleniu w PiS jak w bęben, ale o wyjście naprzód z realnymi propozycjami dla ludzi i państwa.
Rzecz trzecia. Rządząca partia szybuje wysoko w sondażach dopóki daje. Polacy już się przyzwyczaili do 500 plus, jak do ciepłej wody w kranie. Jest. Żeby dalej wysoko szybować, trzeba by znowu dać ludziom coś konkretnego i skutecznie postraszyć, że jak przyjdą ci drudzy, to wszystko zabiorą. Już nie wiadomo co gorsze: festiwal obietnic bez pokrycia, czy z pokryciem. Bo w ostatecznym rozrachunku i tak zapłacą ci, którzy tak się teraz cieszą z kolejnych prezentów.
Czwarta rzecz. Jak widać dobrą metodą na zyskanie sympatii Polaków jest czekanie, aż rządzący zaplątają się we własne nogi podczas zmiany spodni. Tak jak jak przydarzyło się to PiS na przełomie roku.
Rzecz piąta i ostatnia. Można się spodziewać, że dramatyczny spadek w sondażu ugrupowania rządzącego przywiązanego do bardzo dobrych wyników, może je pchnąć do kroków nieprzewidywalnych. Jakich? Tego możemy dowiedzieć się bardzo szybko. I nie będzie to miłe zaskoczenie.