PiS zdecydowanie wygrał wybory do Parlamentu Europejskiego. Ale wybory parlamentarne w Polsce może wygrać jeszcze wyżej
Tak wysokiego zwycięstwa PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego nikt się nie spodziewał. Jego konsekwencją może być jeszcze wyższe zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w Polsce jesienią
Kilka wymizerowanych koni postawionych obok siebie nie zamieni się w jednego konia wyścigowego. Tym bardziej gdy jeźdźcy zajęci są udowadnianiem, który powinien dostać wygodniejsze siodło. Dlatego wygrał jeden koń, może nie jakiś superwierzchowiec, ale jednak silniejszy i prowadzony pewniejszą ręką.
Tak w skrócie można podsumować wynik wyborów do Europarlamentu (o chabetach nie wspominamy). Jest to zarazem odpowiedź na pytanie, jakie błędy popełniła Koalicja Europejska, tak wysoko przegrywając z PiS, i co sprawiło, że PiS osiągnęło tak zdumiewający wynik. Koalicja Europejska nie popełniła błędów. Po prostu ugrupowania ją tworzące przez ostatnie lata nie zdołały przebić notowań PiS, niczym nie zdołały porwać wyborców, więc czemu miałoby to nastąpić teraz?
Post factum wszyscy są mądrzy, więc łatwo wymienić składniki wysokiego zwycięstwa PiS: kolejne transfery socjalne (trzynasta emerytura, 500 plus na każde dziecko), sprawna pacyfikacja strajku nauczycieli, wreszcie nieustająca koniunktura gospodarcza (występująca w całej Unii) skutkująca bardzo niskim bezrobociem. To wszystko pozwala ludziom z optymizmem patrzeć w przyszłość. Tego optymizmu nie zaburza obchodzenie konstytucji, majstrowanie przy wymiarze sprawiedliwości ani też obawa, że zarządzone dziś wypłaty różnych świadczeń trzeba będzie kontynuować także w czasach kryzysu i prędzej czy później na coś pieniędzy zabraknie. „Użyjmy dziś żywota, wszak żyjem tylko raz”.
Zatem skoro teraz jest tak dobrze, to po co to zmieniać? Ale jest coś jeszcze. PiS to rzecznik głębokiej obecności państwa w każdej sferze życia. Przejawia się to także w powracających komisariatach i posterunkach policji czy placówkach pocztowych, kiedyś likwidowanych z przyczyn finansowych. Być może większość Polaków przedkłada bliską obecność państwa i poczucie bezpieczeństwa nad obawy, że państwo skrojone według modelu PiS posunie się za daleko.
To wszystko spycha gdzieś w cień nieprzyjemny zapaszek związany z wieżami Kaczyńskiego, aferę byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego czy wcześniej nagrody dla ministrów.
Najważniejszy przekaz z wyborów do Parlamentu Europejskiego ma jednak wymiar sondażowy. Niemal 46 procent głosów to bardzo mocna trampolina przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, które odbędą się jesienią. Tu nie chodzi o zwykłe zwycięstwo PiS, ale o jego skalę, która partii Kaczyńskiego może dać większość umożliwiającą zmianę konstytucji. Konstytucja zawsze jest odbiciem ducha czasów, w jakich powstaje, a teraz duch, jaki jest, każdy widzi.
Wszystko wskazuje na to, że zmierzamy w stronę radykalnej zmiany ustrojowej, z rządami silnej ręki, kto wie, czy na dłuższy czas nieskupionymi właśnie w jednej ręce.