Pisał: „Będę pani diabłem”. Potem stalker oblał ją żrącym kwasem...
Robert W. - stalker, który gnębił łódzką projektantkę i oblał ją kwasem- trafi na 25 lat do więzienia. Jego ofiarę czekają kolejne operacje.
Ta historia zaczęła się dwanaście lat temu. Katarzyna wprowadziła się do jednego z bloków na łódzkich Dołach. Nawet nie wiedziała, że 51-letni dziś Robert był jej sąsiadem i że wzbudziła jego zainteresowanie. Zainteresowanie, które przerodziło się w obsesję. Dziś łódzka projektantka i była fotomodelka nie chce komentować surowego wyroku, który zapadł w środę na jej oprawcę.
- Początkowo nie miałam żadnych niepokojących sygnałów - mówiła łodzianka kilkanaście miesięcy po tragedii w wywiadzie dla telewizji TVN 24. - Nie byłam zaczepiana, nagabywana, mieszkało mi się spokojnie. Z czasem jednak zaczęłam dostawać dziwne wiadomości na Facebooku. Były to wyznania uczuć nieznajomego. Dziwne, niepokojące. Nawiązujące do krwi i przemocy. Wiadomości były wysyłane z różnych kont. Było w nich coraz więcej nienawiści. Nigdy nie odpowiadałam, od razu blokowałam takich rozmówców. Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że wysyła je ktoś, kto mnie obserwuje...
Nieznajomy wiedział coraz więcej o Katarzynie. Na przykład to, że nie mogła uruchomić stojącego przed blokiem samochodu. Zresztą podobnych sytuacji było więcej. Zaczął ją nękać SMS-ami.
- Wiem, gdzie pracujesz - mężczyzna pisał do swojej ofiary. Potem dodawał, że jest często blisko niej.
Kobieta zaczęła łączyć fakty, ciekawość zamieniała się w strach. Napisała nieznajomemu przez internet, że nie życzy sobie więcej takich kontaktów.
- Wtedy jednak nie zgłosiłam sprawy na policję, wydawało mi się, że moje jasne przedstawienie sprawy zakończy temat - tłumaczyła Katarzyna.
Jednak sprawa się nie zakończyła. W końcu nadszedł SMS, który niemal wszystko wyjaśnił.
- Zachorowałem. Chce wyzdrowieć z ciebie - napisał nieznajomy.
Katarzyna dalej nie wiedziała, kto ją prześladuje, nie była pewna, czy to jeden człowiek. Po pięciu latach z bloku na Dołach przeprowadziła się w inne miejsce, ale nękanie nie ustało. Nawet nasiliło się, gdy rozstała się ze swoim dotychczasowym partnerem.
- Zaczniesz mi odpowiadać czy mam pojawić się w twoich drzwiach z różą w zębach, żebyś umarła ze strachu? - groził prześladowca. Po tym postanowiła zgłosić sprawę na policję. Zaczął pisać, że nie boi się. Twierdził, że to raczej policja powinna się jego bać. Zaczął wysyłać wiadomości podpisane swoim nazwiskiem...
- Będę pani diabłem! - napisał na Facebooku.
Czy uda się jej zapomnieć o tym, co wydarzyło się kiedyś na korytarzu sądu? Czy Rober W. został uznany za poczytalnego? Jeśli chcesz poznać odpwiedzi te pytania, przeczytaj nasz reportaż
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień