Pistolet wypalił za trzecim razem. Czyli kilka historii z falstartem w tle
Aż trzy razy musiał pociągnąć za cyngiel kasztelan zamku Chojnik, by wśród gór i lasów rozległ się huk wystrzału. Klasyczny falstart. Gdy zaciekawiony zapytałem, jaka jest przyczyna tej awarii sprzętu, od razu przyznał „nie było dobrego krzesiwa i nie poszła iskra na proch”.
W takich to dramatycznych okolicznościach nastąpiło otwarcie ważnego punktu programu Dymarek Kaczawskiech w Leszczynie koło Złotoryi. A punktem tym było pasowanie kilku gwarków na generała górnictwa leszczyńskiego skansenu. Falstart ostatecznie nie przeszkodził, by uhonorować kogo trzeba generalskim tytułem i wznieść toasty piwne na chwałę polskiego, a zwłaszcza dolnośląskiego górnictwa, które było, jest i będzie.
My tu gadu gadu o niewypale z zabytkowego pistoletu, a tymczasem życie przynosi falstarty znacznie poważniejszego kalibru. Jak choćby prywatyzacja szpitala w Środzie Śląskiej. Miało być lepiej dla pacjentów i lekarzy, nowocześniej i w ogóle po europejsku. Ale szybko okazało się, że to lipa. Nie myślę, bo nie mam takiej wiedzy, że ktoś specjalnie doprowadził do upadku szpitala przejętego od starostwa przez prywatną spółkę. Ale efekt jest widoczny, okrutny i przykry dla wszystkich w Środzie Śląskiej. Liczący ponad pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców powiat nie ma już swojego szpitala. Właśnie w tych dniach zamknięto jego ostatni oddział - pediatrię oraz funkcjonującą w tym budynku pomoc nocną i świąteczną. A przecież jeszcze nie tak dawno, bo w czasach rządów AWS, gdy na nowo rysowano mapę Polski, szpital miał być jednym z filarów powiatu - obok komendy policji, sądu i prokuratury. Potem okazało się, jak to w życiu, że są wyjątki. Bo na przykład Polkowice są powiatem jak się patrzy, a szpitala u nich jak nie było tak nie ma.
Nie o formalne kryteria mi jednak idzie, ale o najsłabszych, potrzebujących wsparcia. Czyli o dzieci i ludzi starszych. Bo to oni na pewno potrzebują szpitala powiatowego, blisko rodziny i swojego domu. Takiego, do którego nie jedzie się godzinami, a można wyskoczyć z pracy czy z domu i po chwili być przy swoim bliskim. Po nieudanej średzkiej prywatyzacji pozostał zamknięty budynek i doświadczenia oraz polityczna zawierucha. Czy ten prywatyzacyjny falstart zablokuje w ogóle prywatyzację publicznych szpitali?
Dla porządku - falstart zaliczyli też inwestorzy zakładu serwisowania silników samolotowych pod Środą Śląską, którzy zapowiadali wbicie pierwszej łopaty na budowie na marzec. Nikt tej łopaty jeszcze nie widział, co odwrotnie niż w przypadku szpitala przynajmniej części mieszkańców tak bardzo nie martwi.
Falstart zaliczyły także wakacje. A to przez pogodę. W tym tygodniu wariowało ciśnienie, nad Polską ganiały się fronty atmosferyczne, a ludzie ganiali do bram, uciekając przed deszczem. W efekcie na ulicach codziennie pogoda organizowała nam festiwal miss mokrego podkoszulka. Czyżby znów rację mieli amerykańscy synoptycy, którzy już parę miesięcy temu zapowiadali gorący, upalny czerwiec oraz kapryśny lipiec i sierpień?
W Legnicy ludzie obgadują i lustrują po swojemu znajomych, którzy mają teczki. O czym teraz doniósł IPN. Aż się zdziwiłem emocjom. Jeżeli to miało być rozliczenie, to jest raczej falstart. Bo minęło 28 lat od upadku PRL. Ważni uciekli w biznes, na emeryturę. Albo pod zupełnie inny sąd.