PKB rośnie, ale w Wielkopolsce przybywa bankructw [ROZMOWA]
PKB rośnie, ale przybywa bankructw. Choć wielkopolskie firmy solidnie regulują rachunki, długo czekają na zapłatę od innych. Rozmowa z Tomaszem Starusem - członkiem zarządu Euler Hermes o jasnych i ciemnych stronach gospodarki.
Kiedy spotkaliśmy się rok temu w gospodarce panował stan wyczekiwania. Firmy miały pieniądze, ale wstrzymywały się z inwestycjami. Jaka jest sytuacja dziś?
Tomasz Starus: Wydaje się, że przedsiębiorcy nadal czekają. W Wielkopolsce sytuacja jest nieco lepsza, bo działa tu sporo firm z sektora agro i ten sektor faktycznie inwestuje, ale w pozostałych częściach kraju inwestycje są rozczarowujące. Rośnie liczba niewypłacalnych firm. W tym roku w maju było ich o 25 proc. więcej niż 12 miesięcy temu.
Co sprawia, że tak się dzieje?
Generalnie sytuacja jest bardzo dynamiczna. Właściciele firm raz po raz są zaskakiwani nowymi regulacjami, ostatnio musiała się z nimi zmierzyć branża transportowa. Oczywiście najwięksi sobie poradzą, ale dla mniejszych firm większe obciążenia związane z nowymi przepisami mogą okazać się problemem. Na pewno firmy transportowe, które świadczą przewozy zagraniczne nie mogą sobie pozwolić na puste przebiegi. Idealnie jest, gdy mają stałych kontrahentów na trasy tam i z powrotem. Gdy na stałe współpracują z firmą tylko po jednej stronie, biorą kontrakty na transport w drugą stronę z giełdy. A to są bardzo szkodowe kontrakty. Często zdarza się, że ktoś im nie zapłaci. I to na większą skalę może okazać się dla firmy groźne.
Jedną z branż, o których kłopotach mówi się głośno jest budownictwo.
Budownictwo wcale nie jest branżą najbardziej problemową, choć faktycznie problemy tej branży widać bardzo wyraźnie. Z jednej strony mamy do czynienia z klęską urodzaju, a co za tym idzie brakiem ludzi. Mówi się, że na polskich budowach brakuje od 90 do 150 tys. pracowników. To już poważny kłopot. Poza tym firmom odbijają się czkawką lata 2015 – 2016, kiedy podpisywały kontrakty z bardzo małymi marżami. Teraz, kiedy sektor prywatny czeka z inwestycjami, te w sektorze publicznym też są wstrzymane, bo na przykład przedłuża się proces decyzyjny i firmy są w trudnej sytuacji. W takim momencie odejście załogi oznacza już wyrok śmierci.
Nieco lepsza sytuacja jest na torach. Wynika to ze sposobu, w jaki PKP podpisuje kontrakty. Firma, która ma realizować inwestycję kolejową może liczyć na zaliczkę do 30 proc. wartości kontraktu. Ponadto wykonawca może odsprzedać PKP do 90 proc. materiałów kupionych na przeprowadzenie zaplanowanych prac (jest to tzw. zapłata za materiały na placu budowy), resztę ich wartości otrzymując po ich użyciu. To zdecydowanie poprawia płynność finansową firm.
W dalszej części artykułu:
- Jakie są główne problemy firm w Wielkopolsce?
- Co przyniesie przyszłość w gospodarce?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień