Po wycofaniu się PKS Bytów z kupna PKS Szczecinek starostwo ma nadzieję, że znajdą się inni chętni Spora część załogi nie jest aż takimi optymistami.
Jak już informowaliśmy, zarząd powiatu bytowskiego - właściciel tamtejszego PKS - uznał, że kupno PKS Szczecinek jest zbyt ryzykowne finansowo. I wycofał ofertę na kupno spółki od szczecineckiego starostwa. Sytuacja wróciła więc do punktu wyjścia, z tą różnicą, że minęły kolejne miesiące i powiat musi teraz firmę zasilić kolejną, 800-tysięczną pożyczką.
Będą próbować nadal
W miniony wtorek starosta Krzysztof Lis znowu spotkał się załogą PKS, aby jej przedstawić dalszy plan działania. - Chcemy uruchomić drugą procedurę przetargową - mówił starosta. - Intencja jest taka, aby przeprowadzić ją jeszcze w marcu.
Starosta zdradził również, że dwa podmioty wyraziły wstępne zainteresowanie nabyciem udziałów spółki PKS Szczecinek: - W czwartek spotykam się z jednym z zainteresowanych podmiotów, natomiast 14 marca z drugim - zapewniał Krzysztof Lis dodając, że proponował także koledze z Bytowa przeprowadzenie fuzji obu firm i „stworzenie jednego silnego przedsiębiorstwa”. Powiat bytowski na to nie przystał.
Załoga rozgoryczona
- Wcale się nie dziwię - mówi gorzko jeden z uczestników spotkania krytykując nie tyle starania właścicieli, co zarządzanie PKS. - Starosta z jednej strony mówi nam żebyśmy zaciskali pasa, że robi co może, że robił już wszystko i nie wie co dalej. A z drugiej strony przyjęli właśnie do pracy nowego pana na kierownicze stanowisko.
Do listy uwag nasz rozmówca dorzuca: - Jeździmy starym taborem, a nowy MAN jeździ tylko na liniach do Koszalina i Sporego, bo nie ma na niego załatwionych wycieczek. Nie ma pieniędzy na podwyżki dla mechaników, czego głośno się domagają, a są na system GPS śledzący trasy autobusów. Właśnie przyszedł rachunek na 200 tys. zł za korzystanie z dróg w Niemczech. Dwa kanały na warsztacie przeznaczono na auta osobowe, od pół roku nie ma mechanika czy elektryka. Ludzie się zwalniają, bo zarabiają po 1,8 tys. złotych.
- Starosta mówi, że firma generuje 100 tys. zł start miesięcznie i sami się zastanawiamy, do czego to wszystko zmierza - mówi pracownik PKS.