Płacą zbyt mało, by chciało się pracować w komisjach wyborczych?
W minimalnych dopuszczalnych prawem składach pracować będą komisje wyborcze. Nie było zbyt wielu chętnych do pracy w komisjach. 450 złotych za dwa dni pracy to za mało, by przyciągnąć ludzi.
Niby stawka wynagrodzenia za pracę w komisjach wyborczych wydaje się atrakcyjna (minimum 300 złotych dla zwykłego członka komisji i połowa tego w przypadku drugiej tury), ale nie wystarczyło to do zapełnienia składów komisji wyborczych. Ludzie nie garną się do pracy w komisjach, a w tym roku potrzeba było ich wyjątkowo dużo.
- W czasie tych wyborów czeka nas sporo zmian. Przede wszystkim będą dwie komisje obwodowe, jedna do spraw przeprowadzenia wyborów i druga do spraw ustalenia ich wyników. Niestety, zanotowaliśmy spory niedobór chętnych do prac w obwodowych komisjach - przyznaje Agnieszka Jędrzejczak, pełnomocnik prezydenta ds. wyborów.
Minimum absolutne
- Formalnie kandydatów do pracy w komisjach mogło zgłaszać 13 komitetów, na jeden wypadałoby ponad 400 osób. Pierwszy etap naboru zakończył się niedoborem, więc ogłosiliśmy drugi. Odpowiedziały na niego tylko trzy komitety. Ogłosiliśmy więc etap trzeci, zgłaszać się do Urzędu Miasta Bydgoszczy mógł każdy, kto chciał pracować w komisji. Jednak w ten sposób mogliśmy organizować tylko nabór do minimalnej wymaganej liczby członków komisji.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień