Planszówki z lamusa. Przeżywają drugą młodość
Gra w nie coraz więcej osób w różnym wieku. Dla dorosłych to powrót do przeszłości. Dla dzieci i młodzieży znającej tylko komputery – zupełna nowość.
Chińczyk, monopol, backgammon, warcaby, domino... Graliście? Bo my tak. Z rodziną, ze znajomymi, w domu, u przyjaciół. To były czasy! A później nastała era gier komputerowych, które na kilka dobrych lat odwróciły uwagę wielu z nas od swoich planszowych poprzedniczek. Dziś gry bez prądu przeżywają swoją drugą młodość, a na sklepowych półkach znajdziemy też te zupełnie nowe, zarówno planszowe, jak i karciane, proste i mocno rozbudowane. Słowem, do wyboru, do koloru.
- Dziś rzeczywiście panuje moda na takie gry. Trwa ona od kilku lat - przyznaje Piotr Cebularz, asystent ds. marketingu internetowego sklepu Bard, który ma też swoje punkty w galeriach handlowych w Krakowie i Częstochowie. - Powolny powrót do planszówek rozpoczął się około pięć lat temu, a od dwóch lat biją one rekordy popularności - podkreśla. W Bardzie najlepiej sprzedają się m.in. gra „Wsiąść do pociągu Europa” i „Carcassone”.
Gry bez prądu dzielą się na różne rodzaje, ale - co trzeba przyznać - sam podział jest dość płynny i w jednej planszówce mogą przenikać się różne typy gier.
Są więc gry rywalizacyjne, czyli każdy przeciwko każdemu (albo drużyna przeciw innym drużynom), lub planszówki kooperacyjne - gracze współpracują ze sobą, by osiągnąć jakiś cel. Ale może się zdarzyć w takiej drużynie również zdrajca. Kolejny rodzaj to tzw. semi coop, czyli gry, w których gracze grają wspólnie przeciwko mistrzowi gry.
Jest też podział na eurogry i gry w stylu amerykańskim, czyli tzw. ameritrash. Te pierwsze to np. „Osadnicy z Catanu” czy „Carcassone”.
Liczy się w nich strategia i zarządzanie zasobami. Nie ma zbyt dużej dozy losowości. Z kolei w grach w stylu amerykańskim („Talizman” czy „Battlestar Galactica”) bardzo ważna jest tematyka i pewna zawarta w nich historia, a graczami rządzi w dużej mierze los. To jednak nie koniec kategorii. Bo gry można też podzielić na familijne, imprezowe, strategie, wojenne i przygodowe. Czym się wyróżniają? Na przykład w grach strategicznych, jak w tradycyjnych szachach, liczą się logika i spryt.
Jednym słowem, trzeba ruszyć głową
Z kolei gry rodzinne i imprezowe są międzypokoleniowe, łatwe i przyjemne. I mało skomplikowane. Natomiast w planszówkach wojennych - jak wskazuje nazwa - należy pokonać przeciwnika w bitwie. Kto z kim walczy? To zależy. Bo albo gra dotyczy historycznej potyczki, albo świata fantasy, gdzie np. trzeba pokonać hordę zombie albo orków.
Jarosław Ring z Mysłowic uwielbia gry logiczne, familijne i karciane. Lubi rywalizację i to, że za każdym razem może rozegrać kolejną partię inaczej niż poprzednią.
Gra od 10. roku życia. Najpierw były scrabble. - Zachęcił mnie do nich mój tata, z którym grywałem wieczorami. Dziś lubię grać w dwuosobówki, jak „Król i Zabójcy” czy „Abalone”. Ciekawe są też gry rodzinne typu „Carcassone” lub „Rummikub”. Ale nie mam swojego ulubionego tytułu. Każda gra cieszy mnie na swój sposób i pozwala miło spędzić czas w gronie najbliższych - podkreśla. Tą pasją zaraził znajomych i narzeczoną, a obecnie żonę. Co prawda, pani Krystyna od zawsze lubiła grać, ale nieco inaczej.
- Już wcześniej grywałam w podobne do scrabble literaki. Działo się to jednak za pośrednictwem internetu. Zwykle moim przeciwnikiem był wtedy jakiś nieznany mi osobiście internauta. Nasz kontakt był więc ograniczony - zaznacza pani Krysia. Grywają często, we dwoje lub ze znajomymi.
Na całego czuje się wciągnięty także Radosław Kałuża z Jaworzna
Gra od 25 lat. Zaczynał od „Grzybobrania” i „Pułapki na Myszy”. Grał też w klasyki: karty, chińczyk, warcaby czy Eurobiznes. Z biegiem lat sięgał po poważniejsze tytuły, od gier fabularnych po „Magic The Gathering”. Dziś jego ulubioną grą jest „Talizman: Magia i Miecz”. - Ciężko jest powiedzieć, że dana gra jest najlepsza dla wszystkich. Każdy ma swój wysublimowany gust. Niektórzy będą chcieli zagłębić się w świat fantastyki, inni w II wojnę światową, jedni wolą karty i kości, a kolejni budowanie planszy czy uczestniczenie w sesjach gier fabularnych. Ważne jest, aby nie ograniczać się do jednego gatunku i mechaniki gry - podkreśla.
Do planszówek swoich podopiecznych namawia też Beata Ślęczka z Przedszkola Miejskiego nr 57 w Sosnowcu. Nauczycielka prowadzi tam zajęcia koła gier planszowych dla 5- i 6-latków. - Powstało na podstawie obserwacji dzieci, ich zabaw i opowiadań, głównie o postaciach gier komputerowych - wyjaśnia.
Miłością do planszówek zaraża innych także Robert Gaca ze sklepu „Morigal”. To z jego inicjatywy w Jaworznie i u sąsiadów odbywają się cykliczne festiwale gier planszowych.
Dr Teresa Sikora, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego, zaznacza, że powrót do gier bez prądu potwierdza ważną zasadę psychologii społecznej. - Człowiek jest istotą społeczną. I choć cywilizacja nauczyła nas być indywidualistami, to przychodzi czas na zaspokojenie społecznej potrzeby bycia z innymi, kontaktowania z ludźmi wszystkimi zmysłami, a nie tylko za pomocą samego wzroku czy słuchu. Gry planszowe uczą nas m.in. reagowania na zachowania innych osób, sztuki negocjacji, dogadywania się czy współpracy - mówi psycholożka.