Europejczykom często trudno jest zrozumieć Amerykanów. Może dlatego Stany Zjednoczone tak bardzo nas fascynują...
Stany Zjednoczone są potężnym mocarstwem i uważane są za strażnika światowego porządku. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że kraj ten, a także samo amerykańskie społeczeństwo, jest bardzo specyficzny. Przykłady można mnożyć.
W Dzień Niepodległości w USA popularne są konkursy na zjedzenie jak największej hot dogów. Rekord wynosi 73 sztuki
Nie prowadź owcy na tory
To, co w USA jest naprawdę kuriozalne to dziwaczne prawa obowiązujące w poszczególnych stanach. W Arizonie osły nie mogą więc spać w wannach, a w Kolorado nie można jeździć konno pod wpływem alkoholu. W Georgii nie można w niedzielę wkładać loda w rożku do kieszeni koszuli, z kolei na Florydzie jeśli zostawi się na parkingu słonia, trzeba pobrać za niego kwit w parkometrze, tak samo jak za samochód. Na Hawajach nie można wkładać monet do uszu, a w stanie Iowa jednoręczni pianiści muszą zgodnie z prawem występować za darmo. W Luizjanie można zapłacić karę w wysokości 500 dolarów, jeśli zamówi się pizzę do czyjegoś domu bez wiedzy domownika, a w Mississippi przeklinanie w miejscu publicznym może kosztować delikwenta nawet 100 dolarów.
W Maryland trzeba za to zapłacić 10 dolarów grzywny za chodzenie po parku w bluzce bez rękawów, szokuje też prawo w Michigan, który nie pozwala kobietom obciąć włosów bez wiedzy męża. W Minnesocie nie można przekroczyć granicy stanu z kaczką na głowie, w Nevadzie zakazana jest jazda autostradą na wielbłądzie, w stanie Nowy Jork nie można nosić kapci po godzinie 22, a w Północnej Dakocie nie wolno położyć się w kapciach do łóżka. Warto też wspomnieć o zakazach: siłowania się z niedźwiedziem w Oklahomie; pytania wróżki w Pensylwanii, gdzie zakopany jest ukryty skarb; gryzienia kogoś w rękę lub nogę w Rhode Island (kara od roku do 20 lat pozbawienia wolności); spania w fabryce sera w Dakocie Południowej; sprzedaży nieswojego oka w Teksasie; niepicia mleka w Utah; gwizdania pod wodą w Wirginii Zachodniej i robienia zdjęcia królikom od stycznia do kwietnia bez specjalnego pozwolenia w Wyoming. Z kolei jeśli ktoś zaprowadzi na tory kolejowe w Nebrasce owcę z zamiarem spowodowania wypadku kolejowego, będzie musiał zapłacić karę w wysokości 50 tys. dolarów i spędzić w więzieniu nawet 5 lat.
Ciężka dola prezydenta
Najbardziej niebezpiecznym zawodem w USA jest … prezydent. Z 45 amerykańskich przywódców, którzy sprawowali rządy od 1789 r. do dzisiaj, aż ośmiu straciło życie podczas swojej kadencji. Jak zauważa gazeta „New Statesman”, oznacza to, że każdy prezydent ma 18,6 proc. szans, że nie opuści Białego Domu żywy. Bycie prezydentem Stanów Zjednoczonych jest więc 27 razy bardziej niebezpieczne niż praca drwala. Z ośmiu zmarłych podczas rządów przywódców aż czterech zostało zamordowanych - aż 9 proc. wszystkich 45 polityków. Dwóch z nich nie trzeba nikomu przedstawiać: Abraham Lincoln został zastrzelony w 1865 r., John F. Kennedy prawie sto lat później (1963). Kolejni to James Garfield w 1881 r. i William McKinley w 1901 r. Pozostała czwórka (Warren G. Harding, Franklin D Roosevelt, William Henry Harrison, który prezydentem był zaledwie 30 dni i Zachary Taylor) zmarła z powodów naturalnych, głównie chorób.
Kosmiczne jaszczurki i WTC
Amerykanie kochają konspiracyjne teorie. Z badania przeprowadzonego w zeszłym roku przez zespół Christophera Badera, socjologa na Chapman University w Kalifornii, wynika, że aż 54.3 proc. obywateli USA wierzy, że rząd ukrywa prawdę na temat zamachów 11 września 2001 r. (teorii dotyczących World Trade Center jest wiele, np. że to Waszyngton tak naprawdę zaplanował atak), a 49,6 proc. uważa, że politycy kłamią na temat śmierci prezydenta Johna F. Kennedy’ego. 42.1 proc. Amerykanów nie wierzy w globalne ocieplenie (w tym obecny prezydent Donald Trump), 30,2 proc. uważa, że akt urodzenia Baracka Obamy jest sfałszowany, a 24,2 proc. jest zdania, że Neil Armstrong tak naprawdę nigdy nie postawił stopy na Księżycu. Z kolei z innego badania, Public Policy Polling, wynika, że 12 mln Amerykanów twierdzi, że krajem rządzą kosmiczne jaszczurki przebrane za ludzi. - USA to niezwykle konspiracyjne społeczeństwo - powiedział Bader, dodając, że gdzieniegdzie ociera się to już o paranoję. Z badań wynika, że najczęściej w szalone teorie konspiracyjne wierzą biali, pracujący Amerykanie o republikańskich poglądach i chrześcijańskiej wierze, którzy jednak rzadko chodzą do kościoła.
Święta przede wszystkim
Oprócz konspiracji Amerykanie bardzo lubią też święta. Hucznie obchodzony jest na przykład Dzień Niepodległości (któremu zresztą poświęcone są popularne filmy pod tym samym tytułem z 1996 i 2016 r., w których 4 lipca USA zmagają się z inwazją kosmitów). Amerykanie wtedy grillują z całymi rodzinami, a w tym roku, jak szacują media w USA, w całym kraju zjedzono 150 mln hot dogów i 200 mln kilogramów kurczaka oraz wołowiny, a na jedzenie wydano ponad 7 mld dol. Najważniejszym punktem Dnia Niepodległości są także parady oraz pokazy fajerwerków, a tych ostatnich było we wtorek 16 tys. 4 lipca popularne są także doroczne mistrzostwa w jedzeniu hot dogów, które organizowane są w Nowym Jorku. Dziesiąty raz z rzędu wygrał je Joey Chestnut, który w ciągu 10 minut zjadł 72 hot dogów (i wygrał 10 tys. dol.). To jednak mniej niż rekord świata, który wynosi 73 hot dogi. Z kolei jesienią, w okresie przed Świętem Dziękczynienia, popularne są konkursy na największą dynię. W 2010 r. pobito rekord - wyhodowano dynię odmiany Atlantic Giant ważącą aż 821 kg i mającą 180 cm średnicy.
Futbolowa gorączka
W USA hucznie obchodzi się Halloween, Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie, ale mało co może równać się z szaleństwem Super Bowl. Mimo że nie jest to oficjalne święto, a jedynie mecz o mistrzostwo w amerykańskiej lidze futbolowej National Football League, to ta jedna niedziela w lutym to dzień, w którym USA staje na głowie, co dla Europejczyków jest trudne do zrozumienia. To druga okazja po Święcie Dziękczynienia, kiedy Amerykanie jedzą najwięcej, wszyscy spotykają się z rodzinami i przyjaciółmi i włączają telewizor. Wydaje się nawet, że czasami same te spotkania są ważniejsze niż mecz. Mało kto wyłącza jednak wtedy telewizor, a rekord pobito w 2011 r., kiedy Super Bowl obejrzało aż 111 mln widzów. Ten dzień to także raj dla stacji telewizyjnych, które inkasują olbrzymie sumy za reklamy. W zeszłym roku półminutowy spot kosztował od 5 do 5,5 milionów dolarów. W finale meczu występują także największe gwiazdy muzyki - każdy chce zaśpiewać na Super Bowl.
Niebezpieczne zakupy
Dzień po Święcie Dziękczynienia Amerykanów ogarnia szał zakupów. Najedzeni i napici ustawiają się oni w długich kolejkach do sklepów, w których tego dnia czekają ich największe promocje w roku. To tak zwany Czarny Piątek (Black Friday), prawdziwy konsumencki fenomen. Tego dnia największe sklepy są otwierane już nawet od 4 rano, a od 2011 r. Target, Macy’s czy Kohl’s otwierano już o północy. To jeszcze nic w porównaniu z otwieraniem w późniejszych latach większych sklepów już po południu czy wieczorem w ... Święto Dziękczynienia, co zresztą wywołało głośne protesty amerykańskich sprzedawców (w stanach Rhode Island, Maine i Massachusetts zakazano otwierania supermarketów w to święto). W Czarny Piątek w sklepach w USA dzieją się drakońskie sceny, a ludzie wyrywają sobie z rąk ostatnie sztuki przecenionych produktów. Często jest niebezpiecznie, o czym świadczy fakt, że od 2006 r. w sklepach w Black Friday zginęło 10 osób, a 105 zostało rannych. Bilans zabitych i rannych podczas tej zakupowej gorączki śledzić można zresztą na specjalnej stronie internetowej Black Friday Death Count (licznik śmierci w Czarny Piątek).
Boże Narodzenie przez cały rok
Pozostając w klimacie świętowania, miłość Amerykanów do Bożego Narodzenia objawia się również ... na mapie. W USA aż 182 miejsc nosi nazwę Christmas. Wśród nich jest miejscowość Christmas w Arizonie, dolina Christmas Valley w Oregonie, wyspa Christmas na Florydzie czy jezioro Christmas w stanie Waszyngton. Z kolei w stanie Indiana istnieje miejscowość o nazwie Santa Claus, czyli po prostu Święty Mikołaj. W 1946 r. wybudowano tam park rozrywki Holiday World (najstarszy taki na świecie), który podzielony jest na cztery sekcje poświęcone: Bożemu Narodzeniu, Świętu Dziękczynienia, Halloween i 4 lipca. Mimo że Święty Mikołaj mieszka w Laponii, to do Santa Claus w Indianie co roku pisze blisko 10 tys. dzieci.
Na śniadanie tylko płatki
Amerykanie nie jedzą najzdrowiej. Świadczy o tym już sama ich obsesja na punkcie płatków śniadaniowych. Z badań wynika, że płatki jedzone są aż w blisko 90 proc. amerykańskich domostw. Płatkowy przemysł szacowany jest na 10 mld dolarów, a najwięcej płatków śniadaniowych na świecie powstaje w Battle Creek w stanie Michigan. Amerykanie kochają też pizzę. Każdego roku w USA sprzedaje się blisko 3 mld pizz (jest tu aż 60 tys. pizzerii), a każdego dnia mieszkańcy tego kraju zjadają ilość pizz, która pokryłaby powierzchnię ponad 404 m kw. Upodobanie Amerykanów do jedzenia łączy się z otyłością. USA to najbardziej otyłe społeczeństwo na świecie - otyłe jest 33 proc. populacji, a nadwagę ma 66 proc. Słynny McDonald’s (restauracje fast food to jeden z głównych powodów problemów Amerykanów z wagą) nie jest jednak największą siecią restauracji w USA - jest nim istniejący także w Polsce Subway.