Pływacy dotrą do Torunia. To ich Odyseja Wiślana
W niedzielne popołudnie Leszek Naziemiec chce dopłynąć do centrum Torunia, kończąc kolejny etap Odysei Wiślanej. Towarzyszyć mu będą mu 10-letnia córka Katarzyna i dwóch przyjaciół: Łukasz Tkacz i Mariusz Leboda.
- Pływałem w warunkach polarnych, pływałem w morzach, jeziorach i brakowało mi jeszcze porządnej wyprawy rzecznej - uzasadnia pomysł, któremu nadał nazwę Odyseja Wiślana, Leszek Nieziemiec. - Początkowo myślałem o Jukonie, największej rzece w północno-zachodniej części Ameryki, na w jej alaskańskim odcinku. Myślałem też o jakiejś dużej rzece w Rosji, ale ostatecznie przekonałem się do naszej Wisły. I nie żałuję, bo to fantastyczna przygoda. Chodzi w niej o niezwykłe walory widokowe, przyrodnicze i kulturowe. I rzeka wcale nie jest taka zanieczyszczona, jak niektórym ludziom się wydaje.
Odyseja Wiślana polega na zespołowym pływaniu.
- Nasze pływanie polega na pokonywaniu kolejnych odcinków Wisły w wyjazdach co 2-3 tygodnie. Nie możemy tego zrobić za jednym razem. Nie tylko ze względu na długość tej rzeki, ale też na pracę zawodową i codzienne obowiązki.
Z Odysei Wiślanej płynie też inny przekaz - nie przegradzać rzeki zaporami! Pływak uważa, że to zdegraduje środowisko naturalne, przetnie drogę migracji ryb i innych organizmów wodnych, a przy tym nie pozwoli na retencję dostatecznie dużych ilości wody, skoro Wisła niesie jej coraz mniej, skoro wydłużają się okresy suszy.
Więcej czytaj w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień