W minioną sobotę Energa Czarni Słupsk w dramatycznych okolicznościach wygrali z Polskim Cukrem Toruń. Drużyna jest w świetnej formie.
Jeszcze niedawno atmosfera wokół słupskiej ekipy była fatalna. Afera związana z działalnością Marcina Sałaty, byłego menedżera generalnego, odejścia Jarosława Mokrosa, Jerela Blassingame’a i Justina Jacksona, Energa grożąca wycofaniem się z klubu, wieloletni prezes Andrzej Twardowski składający rezygnację i wreszcie bardzo słabe wyniki sportowe... Lista problemów była niebywale długa. Jeszcze w styczniu wydawało się, że ten sezon można powoli spisywać na straty, ba, pod sporym znakiem zapytania stała cała przyszłość klubu.
Jednak to właśnie pod koniec stycznia, który był dla „Czarnych Panter” miesiącem bardzo trudnym (wówczas nastąpiła eskalacja większości problemów), nastąpił przełom. Wtedy to co prawda na przełom nie wyglądało. 29 stycznia Energa Czarni minimalnie wygrali 70:69 z Polfarmeksem Kutno, jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Wynikiem tym nikt się nie zachwycał, ale coś wtedy drgnęło, bo licząc od tego spotkania Energa Czarni mają bilans 7-2. Jedyne porażki ponieśli z najlepszymi drużynami w lidze, czyli Anwilem Włocławek i Stelmetem Zielona Góra. W dodatku przegrywali minimalnie. We Włocławku polegli 63:69, w Zielonej Górze 79:81. W pokonanym polu zostały takie ekipy jak choćby PGE Turów Zgorzelec, Rosa Radom czy ostatnio wspomniany Polski Cukier. Wszystko wskazuje na to, że „Czarne Pantery” przetrwały burzę i wyszły z niej znacznie silniejsze.
Bardzo to szanuję w naszej drużynie. Mieliśmy w tym sezonie wiele problemów, ale paradoksalnie wydaje się, że one nas scaliły, a nie podzieliły. Trzymamy się razem i chcemy awansować do play-offów
- mówi Chavaughn Lewis, rozgrywający słupskiej ekipy. W takiej formie jak teraz Energa Czarni o awans do play-offów mogliby być spokojni, ale straty z pierwszej części sezonu sprawiają, że muszą bić się o miejsce w ósemce. W tej chwili zajmują siódme miejsce w tabeli z bilansem 14-11, jednak liga jest w tym sezonie bardzo spłaszczona i każda porażka powoduje, że dany zespół spada o kilka miejsc.
Dodatkowym paradoksem w Słupsku jest to, że na drużynę dobrze wpłynęło odejście Jerela Blassingame’a, czyli największej gwiazdy zespołu. Zresztą zaraz po rozstaniu Amerykanina z klubem pisaliśmy o tym, że w ostatecznym rozrachunku może to wyjść na plus. Bez niego odpowiedzialność rozkłada się na całą drużynę. Poza tym warto zwrócić uwagę, że Czarni ostatnio imponują zwłaszcza grą w obronie, a to właśnie defensywa była piętą achillesową Blassingame’a. Następny mecz Energa Czarni Słupsk rozegrają w sobotę, gdy o godz. 18 zmierzą się z Treflem Sopot.