Po kompromitacji warto się zrehabilitować
Po fatalnej czwartej kwarcie i porażce Stelmet musi walczyć dalej z Polpharmą. W ćwierćfinale play off prowadzi już tylko 2:1.
Relację z tego meczu, z uwagi na późną porę jego zakończenia mogliśmy dać tylko w części nakładu ,,GL”. Przypomnijmy. Po dwóch zwycięstwach w Zielonej Górze Stelmet jechał do Starogardu jako faworyt i wszystko wskazywało na to że zwycięży i będzie spokojnie mógł przygotowywać się do półfinałów ze Stalą Stalowa Wola. Tak się nie stało. Wygrali gospodarze 65:63. Najgorsze jest to, że przez długie minuty tego spotkania nic nie wskazywało, że możemy to przegrać. Nie był to nasz jakiś wybitny mecz, ale w trzeciej kwarcie wydawało się że panujemy nad sytuacją. W jej ostatniej minucie wygrywaliśmy 56:41, a czwartą zaczęliśmy prowadząc 56:43. I tu zaczęło się coś nieprawdopodobnego w naszym wykonaniu. Nagle wszystko się przewróciło. Popełnialiśmy szkolne błędy, nie potrafiliśmy trafić do kosza. Tak doświadczony zawodnik jak Adam Hrycaniuk popełnił kolejno cztery faule w tym zarobił ,,technika” za kłótnie z sędzią, potem to samo zrobił kapitan zespołu Łukasz Koszarek. Wyglądaliśmy jak zupełnie inna ekipa. Polpharma która pod koniec trzeciej kwarty już jakby pogodziła się z porażką nagle mając przed sobą tak grającego rywala ożyła. Zaczęła odrabiać. W nas grę prowadził James Florence, który zaliczył chyba najsłabszy fragment w swoim występie w Zielonej Górze. Wydawało się, że mimo iż na ławce zielonogórskiej siedziało trzech trenerów nikt nie wiedział jak zareagować. W efekcie rywale nas doszli a Anthony Miles zdobył decydujące punkty. To co pokazał zespół w tych 10 minutach to była kompromitacja. Dość powiedzieć że przegraliśmy tę kwartę 7:22 nie zdobywając żadnego punkty z gry!
Oczywiście mamy z pewnością lepszy zespół od Polpharmy i można przypuszczać, że dziś zaklepiemy awans do półfinału. Jednak wydarzenia z ostatniej kwarty w Starogardzie to kolejny sygnał, że coś tam jest nie tak i nic dziwnego, że kibice się niepokoją. Często wydaje się, że trener mówi swoje, a zespół robi coś dokładnie innego. Obserwując czasem poczynania naszej ekipy można mieć wrażenie, że nie jest to zdeterminowana grupa ludzi, którzy mają wspólny cel i chcą go osiągnąć, a przecież szczególnie teraz w play offach jest to bardzo ważne. Jeśli tak, to sam fakt, że ma się w zespole dobrych zawodników nie wystarczy, co było szczególnie widoczne w tej fatalnej końcówce środowego meczu. Nie ma sensu już prowadzić szczegółowej analizy końcówki spotkania, ale wydaje się, że Koszarek mógłby w decydujących momentach zrobić więcej niż Florence. To kolejna, trzecia z rzędu wyjazdowa porażka i poniesiona w najsłabszym stylu. Wierząc, że zielonogórzanie jednak uporają się z Polpharmą aż strach pomyśleć co będzie w półfinale.
- Brak odpowiedzialności - tak na antenie Radia Zielona Góra ocenił postawę swego zespołu trener Artur Gronek. - Niepotrzebna strata, potem dyskusje, dwa faule techniczne z czego były rzuty wolne i Polpharma zdobyła w półtorej minuty siedem punktów. Z pewnością moi zawodnicy mieli coś do powiedzenia, ale trzeba rozmawiać mądrze i kiedy jest na to czas. Gorąca głowa w play offach? To nie jest czas i miejsce.
Tyle trener. Zostawmy już ten nieszczęsny mecz. Dziś pojedynek numer cztery i szansa na rehabilitację. Początek o godz. 17.45. Transmisja w Polsacie Sport Ekstra. U nas live: www.gazetalubuska.pl
Zobacz więcej