Lech Wierzbowski od kilkunastu lat zmaga się z chorobą Bürgera, która postępowała na tyle, że konieczna była amputacja obu nóg. Przy życiu trzymają go… trzy konie.
Po naszym artykule znaleźli się przedsiębiorcy i prywatne osoby, którzy pomagają spełnić skromne życzenia zakochanego w koniach pana Lecha.
- Dziękuję za artykuł. Dotarło do mnie już kilka worków z owsem - mówi wzruszony Lech Wierzbowski. Mieszka w starym dworku w Okuninie koło Sulecho- wa. Po artykule w „GL” pod dworek ktoś mu podrzucił owies, ktoś inny mu go przysłał.
- Byle im było dobrze. Konie są najważniejsze. Ja się nie liczę… - mówi. Choć sam ma niewiele, a stary dwór, w którym mieszka, nadaje się do kapitalnego remontu, za pośrednictwem „GL” poprosił jedynie o owies dla koni i akumulatory do wózka. Jego historia wzruszyła m.in. przedsiębiorców, a także prywatne osoby.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień