Po ponad 100 latach Twierdza Przemyśl zaczyna ożywać. Tym razem dzięki ciekawym pomysłom [ZDJĘCIA]
Organizatorzy pierwszego, nocnego zwiedzania fortu I Salis Soglio Twierdzy Przemyśl spodziewali się, że nieco gości może przyjechać. Jednak żeby aż prawie tysiąc i to z różnych stron Podkarpacia? Ludzie są złaknieni takich atrakcji, a Związek Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl planuje już nowe.
Fort I Salis Soglio. Forteczne kazamaty oświetlone tylko naftowymi lampami, jak ponad wiek temu. Ciepły, październikowy wieczór. W środku żołnierze w mundurach Cesarsko - Królewskiej Armii, sprzed 100 lat. Także sanitariuszki, które dodają uroku fortyfikacji. Po fortecznych zakamarkach błąka się Czarna Dama, szukająca swojego męża, który zaginął na wojnie.
Goście są zachwyceni. Wielu jest tutaj pierwszy raz. Stare korytarze, kazamaty, różne pomieszczenia robią wrażenie. A jedne z większych emocji budzi latryna. Kamienna. Rząd kilku otworów do załatwiania potrzeb fizjologicznych. Niby zwykła, codzienna czynność, jednak Austriacy zadbali, aby to pomieszczenie również było solidne i godne ich ówczesnych standardów. Swoją drogą, mieszkańcy okolicznych miejscowości jeszcze długo po I wojnie światowej zapewne nie mieli ubikacji o tak wysokim standardzie.
- Takiej frekwencji nikt z nas się nie spodziewał. Prawie tysiąc osób. Nie nadążaliśmy z oprowadzaniem kolejnych grup. W szczytowym momencie prawie dwustu naszych gości stało w kolejce, żeby wejść na fort. To było coś niesamowitego - opowiada Mirosław Majkowski, przewodniczący Związku Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl.
Przy forcie Salis Soglio nie ma parkingu, tylko miejsce na kilka samochodów. Droga z pobliskiej wioski wąska, utwardzonych poboczy nie ma, bo dotychczas nie były potrzebne. Z tych powodów sporo osób zdecydowało się skorzystać z transportu specjalnym busem. Chętnych było tak wielu, że ludzie musieli czekać, aż obróci kolejny raz, z następną grupą gości. I cierpliwe czekali, bez narzekania.
Na nocne zwiedzanie fortu Twierdzy Przemyśl turyści wybierali się całymi rodzinami
- Wiele słyszeliśmy i czytaliśmy o Twierdzy Przemyśl, ale pierwszy raz wybraliśmy się na forty. Wcześniej jakoś nie było implusu, żeby tam pojechać. Zachęciła nas zapowiedź nocnego zwiedzania. Pogoda też sprzyjała. Warto było jechać aż z Łańcuta. A najlepsze jest to, że w sobotę wieczór zwiedzaliśmy ten fort w towarzystwie przewodników i tak nam się spodobał, że już w niedzielę po południu wróciliśmy, aby zobaczyć go za dnia - zadzwonił do nas Czytelnik z Łańcuta.
Wśród tysiąca gości nocnego zwiedzania Salis Soglio, sporo było przyjezdnych z odległych stron województwa podkarpackiego. Goście przyjechali też m.in. z Lubaczowa, Przeworska, Rzeszowa, Jarosławia.
- Nie byli to jedynie fanatycy I wojny światowej i fortyfikacji. Zdecydowana większość to ludzie zainteresowani po prostu atrakcją turystyczną. Przyjeżdżali całymi rodzinami, również z małymi dziećmi, dla których była to niesamowita atrakcja. Jednak trafiali się również tacy goście, którzy na tym forcie byli wiele razy, ale nigdy w nocy - twierdzi pan Mirosław.
Jak zaznacza, nie dotarła do niego ani jedna krytyczna opinia. Nikt nie narzekał.
- Ludzie podchodzili i dziękowali za zorganizowanie takiej imprezy. Było wiele opinii, że powinniśmy to powtórzyć. Zapewniali, że jak zorganizujemy coś podobnego, to znowu przyjadą i zaproszą jeszcze znajomych - mówi pan Mirosław.
Zdradza, że już są plany kolejnych akcji nocnego zwiedzania fortów, tym razem w czasie wakacji. Najlepiej, aby co roku był to inny fort.
Jeszcze do niedawna brakowało choćby drogowskazów do fortów Twierdzy Przemyśl. Od niedawna sie to zmienia
Fort I Salis Soglio w Jaksmanicach (Siedliskach), kilkanaście kilometrów od Przemyśla, jest jednym z ładniejszych w całej Twierdzy Przemyśl. Znajduje się tuż przy granicy z Ukrainą, zajeżdżając do niego, musimy się liczyć z wizytą patrolu Straży Granicznej. Niestety, obiekt ten nie doczekał się rewitalizacji w ramach wielkiego projektu, realizowanego przez Związek Gmin Fortecznych kilka lat temu. Od niedawna, nowe władze ZGFTP, prowadzą renowację części fortu.
Trzeba przyznać, że na co dzień forty przemyskiej twierdzy, nawet w sezonie wakacyjnym, niestety nie przeżywają oblężenia turystów. Choć trzeba przyznać, że z roku na rok jest ich coraz więcej. Właściwie utrzymywane są przy życiu dzięki zaangażowaniu prywatnych pasjonatów. Włożone kilka lat temu w renowację twierdzy 20 mln złotych unijnego wsparcia, póki co nie przyniosło spodziewanych efektów, co w 2018 r. wytknęła w raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Kosztowny projekt miał sprowadzić turystów, a przede wszystkim dzięki nim zapewnić miejsca pracy. Tak się na razie nie stało.
Dopiero od niedawna w twierdzy widać dobrego gospodarza. Pojawiały się choćby tak banalne rzeczy, jak... drogowskazy przy głównych drogach. Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze do niedawna ich nie było. Jakbyśmy się wstydzili twierdzy i woleli, żeby nikt jej nie niepokoił.
- Jakiś czas temu zorganizowaliśmy plenerowe widowisko na forcie XIII San Rideau w Bolestraszycach. Wcześniej rekonstrukcje na fortach w Duńkowiczkach i Orzechowcach. Z różnych okresów historycznych. Zawsze tłumy ludzi, co pokazuje, że takie imprezy są potrzebne - twierdzi Majkowski.
Twierdzę Przemyśl Austriacy zaczęli budować w połowie XIX wieku. Wówczas te tereny Polski znajdowały się pod zaborem austriackim. Twierdza nabierała coraz większego znaczenia aż do I wojny światowej. Pozostało po niej kilkadziesiąt obiektów, głównymi są forty rozmieszczone dookoła Przemyśla. W latach I wojny przemyska twierdza należała do największych w Europie.
Jak związek chce wykorzystać potencjał i spore zainteresowanie fortami, nie tylko wśród pasjonatów militariów?
- Widzimy, że jest potrzebny obiekt, umieszczony w jednym z fortów naszej twierdzy, który pokazywałby historię budowy twierdzy, walk o nią. Taka ekspozycja musiałaby zrobiona w sposób nowoczesny, podobnie do muzeum wojennych na zachodzie Europy - twierdzi pan Mirosław.
Dodaje, że najlepszą lokalizacją na taki cel wydaje się fort XI Duńkowiczki w gminie Orły. Obiekt jest w dobrym stanie, ma sporo pomieszczeń bezpiecznych i wygodnych dla zwiedzających. Jest do niego dobry dojazd asfaltowymi drogami z różnych stron, niedaleko od drogi krajowej 77 Przemyśl - Jarosław, ale również od węzła autostrady "Przemyśl". Jest sporo należącego do gminy miejsca na parking.
Turystów przyciągają wojenne cmentarze. Ludzie coraz częściej szukają swoich przodków poległych w wojnach
Najpóźniej za kilka tygodni ma być finalizowany inny, duży projekt Związku Gmin Fortecznych. Na jego zlecenie studenci Wydziału Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Marii Curie - Skłodowskiej w Lublinie przygotowują aplikację, z której pomocą każdy będzie mógł odnaleźć w Internecie nazwiska poległych, zmarłych i pochowanych w różnych miejscach Twierdzy Przemyśl.
Nazwisk może być nawet kilkanaście tysięcy. Znaczna część z określeniem miejsca pochówku na cmentarzach wojennych. Związek ma w planach renowację cmentarzy wojennych z okresu I wojny światowej, w Przemyślu i koło tej miejscowości. Pierwsze prace rozpoczęły się już w Drohojowie w gminie Orły. Planowane są również w Hnatkowicach (gm. Orły), w Chałupkach Bełwińskich (gm. Przemyśl), a także na nekropoliach w Przemyślu, m.in. przy ul. Kasztanowej.
Oprócz przywracania pamięci o żołnierzach, którzy w czasie I wojny światowej polegli w walkach o Twierdzę Przemyśl, nie bez znaczenia jest też aspekt turystyki historycznej i kulturowej. Poszukiwanie informacji o swoich poległych w wojnach przodkach, w tym z dalszej rodziny, miejsc ich pochówku staje się coraz popularniejsze w Europie i na świecie. Twierdza Przemyśla z dziesiątkami tysięcy poległych, zmarłych i pochowanych na miejscowych cmentarzach musi wreszcie wykorzystać ten trend.