Po raz 50 energetycznie na Brdzie
160 kajakarzy z całej Polski płynęło z Mylofu do Plaskosza i ze Smukały do centrum Bydgoszczy.
Jubileuszową, bo 50 imprezę trzeba było uczcić na starcie w Mylofie okazałym tortem, okolicznościowymi mowami, śpiewami turystycznymi w akompaniamencie gitary i wieloma innymi typowo kajakarskimi zaklęciami.
Wszystko po to, by Międzynarodowy Zimowy Spływ Kajakowy Energetyków na Brdzie był udany jak nigdy, choć i 49 wcześniejszych spotkań na wodzie za takowe uznać należy. Tym razem jednak na starcie stanęła rekordowa liczba uczestników - 160 (95 kajaków). W minionych latach było ich około 100 i była reprezentacja Niemiec oraz kilku przedstawicieli innych nacji. W tym roku, mimo że ranga spływu pozostała formalnie międzynarodowa, za wiosła chwycili wyłącznie Polacy. - Ale za to niemal z całego kraju, od gór do morza, od Bugu do Odry - zauważa Grzegorz Rajewski, komandor spływu. - To niezwykłe, że przy tak dużej liczbie uczestników nic się nie stało, nikt nie miał wywrotki, nikt nie wpadł do wody z oblodzonych brzegów. W poprzednich latach zawsze coś się działo. Ale to tylko świadczy o doświadczeniu kajakarzy oraz instruktorsko-ratowniczej kadry spływu. Wszyscy spisali się na medal.
Spływ ruszył tradycyjnie z szybkim nurtem Brdy spod zapory w Mylofie, by po 20 km dotrzeć bezpiecznie do Lutomskiego Mostu. Drugi etap (21,5 km) wiódł przez najpiękniejsze fragmenty Borów Tucholskich do mostu w Plaskoszu koło Tucholi. Jednak na pierwszych sześciu kilometrach do Woziwody rozegrano zawody. Najlepszy czas (41 min 35 sek) uzyskali płynący w kajaku dwuosobowym Andrzej Matusewicz (Osielsko) i Maciej Matuszewski (Gościeradz). Nagrodę fair-play za udzielenie pomocy zagrożonej załodze otrzymał Tadeusz Szypliński.
Emocje opadły na mecie w Plaskoszu, gdzie organizatorzy pod wodzą Anny Świderskiej przygotowali ognisko. Kiełbaska z ogniska płonącego na ośnieżonym brzegu Brdy to nieprawdopodobna pychota.
Ostatni, trzeci odcinek spływu wiódł 12 km ze Smukały do Bydgoszczy - na przystanie RTW Bydgostia i Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Kajakarze przeprawiali się przez Wyspę Młyńską, szli po lodzie do Mostu Miłości i dopiero tam, podziwiani przez bydgoszczan, wodowali na uwolnionej z okowów rzece.
W klasyfikacji drużynowej pierwsze miejsce zajął Ster Skierniewice, drugie RTW Lotto/Bydgostia, trzecie Arka V Bydgoszcz.
Spływ zorganizował PGE Zespół Elektrociepłowni (ZEC) Bydgoszcz. Na starcie w Mylofie z imprezą pożegnał się jej mecenas - odchodzący niedługo na emeryturę dyrektor ZEC Ryszard Popowski. W Bydgoszczy kajakarzy powitał zastępca dyrektora Sebastian Wasilewski i to on ogłosił oficjalnie rozpoczęcie przygotowań do 51 spływu.
- Było świetnie - podsumowuje krótko Aleksander Doba z Polic, dwukrotny pogromca Atlantyku w samotnych rejsach kajakowych, Podróżnik Roku 2015 w światowym plebiscycie „National Geographic”. W maju pan Aleksander znów rzuci wyzwanie Atlantykowi. Popłynie z Nowego Jorku do Lizbony.