Po roku rządów PiS nadal jest liderem
Czy wygrane w 2015 wybory to porażka PO czy zwycięstwo PiS? Co zgubiło PO - ucieczka Donalda Tuska czy ośmiorniczki?
O mijający rok rządów Prawa i Sprawiedliwości zapytaliśmy wielkopolskich polityków - Bartłomieja Wróblewskiego, posła i szefa Prawa i Sprawiedliwości w powiecie poznańskim i Tomasza Nowaka, posła i wiceszefa Platformy Obywatelskiej w Wielkopolsce.
Bartłomiej Wróblewski z PiS: Odstąpiliśmy od bezrefleksyjnej akceptacji tego, co z zagranicy
Wyniki zeszłorocznych wyborów zapewniły PiS samodzielne rządy. To wygrana PiS czy porażka PO?
Zwycięstwo zawsze jest wypadkową dwóch czynników - siły jednej i słabości drugiej strony. Spytaliśmy Polaków o oczekiwania i stworzyliśmy alternatywę programową. Przez osiem lat mieliśmy do czynienia ze swoistym bezwładem. To nie znaczy, że rząd PO-PSL nic nie robił, ale w wielu obszarach abdykował.
Czyli słabość PO, a nie obietnica 500 zł przesądziła o wynikach?
Bezwład PO to jedno, a kontrpropozycje PiS drugie. 500 plus jest dobrą zmianą, bo pozwala wielu rodzinom odzyskać godność. Ale różne grupy społeczne mają różne oczekiwania. Stworzyliśmy dla nich różne propozycje. Odpowiedzieliśmy np. na apele rodziców w sprawie 6-latków, wprowadziliśmy zakaz odbierania dzieci z powodu biedy. Dla wielu ważna była też polityka historyczna czy zagraniczna. W tej ostatniej często byliśmy przedmiotem, a nie podmiotem wydarzeń.
Po roku rządów PiS mówi się o pogorszeniu wizerunku Polski na arenie międzynarodowej.
Pozostajemy odpowiedzialnym partnerem w UE i NATO. Polska odstąpiła natomiast od polityki bezrefleksyjnej akceptacji wszystkiego, co płynie z zagranicy. Może to budzić pewne napięcia. To trochę tak, jak wtedy, gdy młody człowiek wychodzi spod kurateli rodziców. Myślę, że z czasem pojawi się zrozumienie i akceptacja.
Napięcia pojawiły się i wewnątrz kraju, wyciągając Polaków na ulice. Ostatnio z powodu pomysłu całkowitego zakazu aborcji.
Naturalne w demokracji są różnice zdań. PiS nie miało w tej sprawie swojego projektu, nie wprowadza też dyscypliny przy głosowaniu. Kwestia aborcji to konieczność ważenia dwóch konstytucyjnych praw: dziecka do życia oraz wolności kobiety. Ja jestem za życiem. Sądzę, że większość posłów PiS, Kukiz’15, PSL, a nawet część PO, popiera postulat zakazu aborcji eugenicznej. Zabijanie dzieci z zespołem Downa to barbarzyństwo. Nie przejdzie natomiast postulat karania kobiet czy zakaz dopuszczalności aborcji w przypadku zagrożenia życia matki.
PiS stworzy własny projekt? W Sejmie jest kolejny zakazujący całkowicie aborcji.
Nie wiem, czy będzie nowy projekt. Trwa dyskusja. Od czerwca zabiegałem, aby uwzględnić w niej temat pomocy kobietom w trudnych ciążach oraz rodzinom wychowującym niepełnosprawne dzieci. Ostatnio pani premier to zadeklarowała. To dodanie nowych akcentów w dyskusji.
A może ucieczka od tematu?
Nie. To poruszenie realnego problemu wielu rodzin.
PiS obiecało im bardzo wiele, często nie pokazując długofalowej perspektywy finansowej. A dziura budżetowa spora. Za trzy lata będziemy drugą Grecją?
Nie sądzę. Mamy bezpieczny budżet. Są pierwsze efekty uszczelnienia systemu podatkowego. Spada bezrobocie. Duże inwestycje rozpoczyna w Polsce Mercedes i Toyota. Mam też zaufanie do kompetencji wicepremiera Morawieckiego.
Do byłego już ministra Pawła Szałamachy Pan nie miał?
Szanuję go jako fachowca i człowieka. A zmiana w rządzie wynikała z przekonania, że za sprawy gospodarcze powinna odpowiadać jedna osoba.
Wicepremier Morawiecki szykuje teraz podwyżkę podatków?
Nic o tym nie wiem. To przedwczesne komentarze opozycji na podstawie cząstkowych informacji.
Tomasz Nowak z PO: PiS odniosło wielki sukces w wyprowadzaniu protestujących ludzi na ulice
Rok temu PO poniosła porażkę. Co Was zgubiło - ucieczka Donalda Tuska, przegrana Bronisława Komorowskiego, ośmiorniczki?
Przeważyło nadmierne nastawienie na inwestycje. Parliśmy w stronę rozwoju kraju i wzrostu wskaźników obiektywnych, a zabrakło tych indywidualnych, subiektywnych. Ludzie zauważali i doceniali rozwój Polski, ale prawem paradoksu sami nie czuli się lepiej. Ta większość głosująca na PiS czuła, że sama nie jest beneficjentem sukcesu kraju. Wprowadzaliśmy zmiany społeczne, np. dłuższy urlop macierzyński i tacierzyński, dopłaty w żłobkach i przedszkolach czy 1000 zł po urodzeniu dziecka przez nieubezpieczoną mamę, ale przyćmiły je inwestycje gospodarcze. Mieliśmy nawet zaawansowany projekt programu mieszkaniowego, ale w pierwszej kolejności chcieliśmy zbudować nowoczesne, stabilne budżetowo państwo.
PiS zwróciło się w stronę ludzi i wygrało.
Wyczuło nastroje, stąd program 500 plus czy Mieszkanie plus. Tyle że długi są teraz przejadane, a nie inwestowane.
Po wyborach PO - zamiast wyrosnąć na lidera opozycji - zajęła się wewnętrznymi rozliczeniami. Potem miało być nowe otwarcie, a był znany wszystkim Schetyna.
Taki odbiór nie do końca jest sprawiedliwy i wynika ze wspomnianego zapotrzebowania na zmianę. To tak jak z samochodem - choć stary działa bez zarzutu, nowy - nawet z tej samej półki - wydaje się bardziej atrakcyjny. Choć PiS często powtarza tezy Platformy, wydaje się bardziej atrakcyjne. Staramy się jednak to przełamać. Jesteśmy coraz bardziej aktywni i widoczni w Sejmie.
Nowoczesna wydaje się bardziej widoczna.
Bo jest tym nowym samochodem. Ale przez miniony rok PO na zmianę zbliżała się i oddalała od Nowoczesnej. W jej przypadku na korzyść działa efekt świeżości. A w naszym to efekt ciężkiej pracy.
Jakiś przykład tej ciężkiej pracy?
Jesteśmy bardzo aktywni w terenie, w kilkadziesiąt osób odwiedzamy po kolei wszystkie regiony, rozmawiając z ludźmi o naszych założeniach programowych, w których centralne miejsce zajmuje właśnie człowiek, przedsiębiorca, jednostka. Za dwa i trzy lata wyborca musi wiedzieć, że PO ma nową ofertę. Jesteśmy też aktywni z mównicy sejmowej, zgłaszając projekty, interpelacje, patrząc rządowi na ręce.
Przedstawiciele tego rządu uważają, że przez rok zrobili więcej niż PO przez osiem lat.
To był rewelacyjny dla PiS rok pod względem skutecznego wyprowadzania ludzi na ulice. Od 1989 r. nie było tak licznych, spontanicznych protestów przeciwko władzy. Innym realnym osiągnięciem na pewno jest wprowadzenie 500 plus, które było możliwe dzięki pieniądzom wypracowanym przez rząd PO. My zresztą też nie zamierzamy z tego programu rezygnować, ale należy go zmienić, dając pieniądze już na pierwsze dziecko.
I budżet państwa to udźwignie?
W naszym założeniu należy wprowadzić górny próg dochodowy. Ale przy obietnicach PiS budżet może się nie domknąć już w 2017 r. Jeśli rząd jeszcze np. obniży wiek emerytalny i podniesie kwotę wolną od podatku, będzie musiał szukać pieniędzy w naszych kieszeniach, czyli wyższych podatkach oraz obciążeniu przedsiębiorców. Nie ma co liczyć na Unię Europejską, która przez postawę rządu zaczyna traktować Polskę jak niechciane dziecko.