Po roku rządów PiS Polacy znów zagłosowaliby portfelem, a nie różańcem
W 2008 roku, po 12 miesiącach rządów Donalda Tuska, Platforma miała 57 proc. poparcia. Partię Kaczyńskiego popiera dziś 38 proc. Polaków.
Jeśli sparafrazować hasło rocznicy rządu PiS „Dobry rok” - można napisać, że zdaniem premier Beaty Szydło i ministrów, był to bardzo dobry rok. I w zasadzie nie ma się czemu dziwić, ponieważ każdy rząd mówił przy tej okazji to samo.
Jest jednak zasadnicza różnica między rządami Donalda Tuska i Ewy Kopacz a obecnym gabinetem. PiS mogło przegłosować wszystkie ustawy dzięki parlamentarnej większości. W ich ocenie trzeba wziąć pod uwagę dwie najważniejsze sfery - społeczną i ekonomiczną.
- Poparcie gabinetu premier Szydło utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie - komentuje dr Michał Cichoracki, socjolog UKW. - Gdyby PiS nie trafiło w oczekiwania społeczne, na pewno poparcie by spadło. Takie sympatie dowodzą też, że obywatele patrzą na władzę przede wszystkim z własnego, osobistego punktu widzenia - czy jest im lepiej, czy gorzej.
Bydgoski socjolog podkreśla, że rozdawnictwo pieniędzy świadczy o zaufaniu do rządu, od którego oczekuje, że znajdzie na obietnice środki. - Choć - zaznacza - nie ma darmowych obiadów i prędzej czy później ktoś będzie musiał zapłacić za 500+, Mieszkanie+, skrócenie wieku emerytalnego itd.
Pytanie - kto? Dr Andrzej Rzońca, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, powiedział w wywiadzie dla „Forbesa”, że rządzący chcą, żebyśmy sobie zafundowali to, co przyniosło gospodarczą klęskę w PRL.
Były polityk i poseł PO Janusz Dzięcioł dostrzega to zagrożenie, jednak oddaje honor PiS, że dostrzegło potrzebę pomocy finansowej wielu Polakom. A za największą porażkę rządu uważa ciągle pogłębiające się podziały społeczne: - Wezwania prezydenta i premier do pojednania są tylko na pokaz, by zamknąć usta opozycji. Tymczasem ludzie, w większości niezwiązani z polityką, wychodzą na ulice.
Objęcie programami socjalnymi pochwala także dr Sławomir Sadowski, politolog UKW: - W tym wymiarze rząd PiS odpowiedział na potrzeby dużej części społeczeństwa, pomijanej dotychczas przez władze. Ale na razie nie odczuwamy jeszcze negatywnych skutków tych ustaw, nie wiemy, jaki będzie dług publiczny. Chyba należy spodziewać się bardzo poważnej luki w budżecie.
Dr Sadowski zaznacza, że jak dotąd nie działa druga strona programów socjalnych - wpływy do budżetu: - Deklaracji było sporo, m.in. wielomiliardowych wpływów z uszczelniania podatków, wzrostu gospodarczego itp. Tymczasem PiS powiela błędy wszystkich rządów po 1989 roku, czyli rozwój poprzez zadłużanie.
Ale wicepremier Mateusz Morawiecki uspokajał wczoraj, że priorytetem jest właśnie uszczelnienie systemu podatkowego. Nie wspomniał jednak o konkretnych wynikach dotychczasowych działań. Zapewnił jednak, że rząd nie chce doprowadzać do jeszcze większego zadłużenia, ponieważ „odpowiedzialnie zarządza długiem publicznym”.
Na wczorajszej konferencji chwalili się niemal wszyscy ministrowie, także szef dyplomacji Witold Waszczykowski. Nie przekonywały jednak jego argumenty o bardzo dobrych stosunkach z Unią Europejską. - To prawda - mówi dr Sadowski - że od paru lat słyszymy od części polityków PiS i ich mediów, że Bruksela jest czymś wrogim, nieprzyjaznym i wykorzystującym Polskę. A to po prostu szkodzenie samemu sobie. Jestem przekonany, że istnienie Unii ma nie tylko wymiar gospodarczy i społeczny, także - a może przede wszystkim - wyklucza wojnę jako rozwiązywanie sporów politycznych.
Po dwunastu miesiącach pierwszego rządu Donalda Tuska w listopadzie 2008 roku poparcie dla PO wynosiło 57 proc., a dla PiS - 27 proc. - To raczej reguła, że po pierwszych dwunastu miesiącach rządów poparcie utrzymuje się mniej więcej na poziomie zwycięstwa w wyborach - tłumaczy dr Wojciech Peszyński, politolog UMK. - Ale dziś PiS dobrze wyczuwa preferencje społeczne i stara się realizować obietnice wyborcze. Myślę m.in. o bezpieczeństwie zewnętrznym - wstrzymanie relokacji uchodźców do Polski, czy bezpieczeństwie socjalnym w formie 500+, bezpłatnych leków dla seniorów.
- Ale do tej pory - zaznacza dr Peszyński - rząd PiS nie zmierzył się z protestami dużej grupy społecznej - górników, lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli czy rolników. Jeśli do tego dojdzie, PiS może stracić sporo poparcia. - Kiedyś mówiło się, że w Polsce ludzie głosują częściej różańcem aniżeli portfelem - puentuje toruński politolog. - Ja uważam, że dziś, mimo wszystko, częściej obywatele głosują własnym portfelem.