13 września 1925 roku ks. biskup Wincenty Tymieniecki uroczyście otworzył lotnisko pod Łodzią - na Lublinku.
Łódzkie tradycje lotnicze są jeszcze starsze i sięgają początku dwudziestego wieku, a - jeśli weźmiemy pod uwagę baloniarstwo - nawet końca dziewiętnastego wieku.
Samo lotnisko nasze miasto zawdzięcza inicjatywie łódzkiego oddziału Ligi Obrony Powietrznej Państwa, która zrzeszała miłośników lotnictwa.
Jego otwarcie było wielkim wydarzeniem, starannie relacjonowanym na łamach ówczesnych mediów.
Jak pisał „Kurier Łódzki” z 1925 roku, po poświęceniu obiektu „z natężoną uwagą i objawami najwyższego podziwu śledzono zwłaszcza zdumiewające ewolucje”.
Wkrótce zostaje uruchomiona pierwsza trasa lotnicza. Wiedzie z Warszawy przez Łódź do Poznania. Niedługo potem powstaje kolejna, tym razem ze stolicy - przez Łódź - do Krakowa.
W sumie do wybuchu II wojny światowej pasażerowie mogą latać z Łodzi do Poznania, Warszawy, a także Wilna i Lwowa.
Kolejny ważny moment to powstanie Łódzkiego Klubu Lotniczego, przekształconego potem w Areoklub Łódzki. Tworzą go Jan Andrzejewski i Wojciech Matz, dzieje się to w 1929 roku. Aeroklub przyciąga pasjonatów latania.
Początki są trudne. Brakuje pilotów, nie ma niezbędnego sprzętu. Wtedy kapitan Stanisław Skarżyński, który kilka lat później jako pierwszy Polak przeleci przez Atlantyk, doprowadza do tego, że w Łodzi zostaje zorganizowany kurs lotniczy. Komendantem kursu Przysposobienia Wojskowego Lotniczego zostaje jeden z najsłynniejszych polskich pilotów, porucznik Franciszek Żwirko.
- Był to pierwszy taki kurs lotniczy w Polsce - wspomina Kamil Nowicki, łodzianin zajmujący się historią miasta. - Szkolono bowiem na nim pod kątem lotnictwa wojskowego. Wcześniej tego nie robiono.
Do Łodzi zjeżdżają młodzi ludzie marzący o karierze lotnika. Szkolą się na samolotach Henriot-28. Oprócz Żwirki latania uczą ich Paweł Zołotow, Antoni Wolniczek i Antoni Mazurek. Z czasem Areoklub szkoli też szybowników.
Areoklub Łódzki ciągle się rozwija. Staje się posiadaczem własnego samolotu. To górnopłat Sido-1 o znakach rejestracyjnych SP-ACZ. Z czasem tych samolotów przybywa. Przed wojną ma ich dziesięć, a także trzy szybowce.
Kolejny etap ma związek z powstaniem wieży spadochronowej. Dzieje się to na Zdrowiu, za stadionem Łódzkiego Klubu Sportowego. Tam zaczynają się szkolić łódzcy spadochroniarze. Ich pierwszym instruktorem zostaje Edmund Krzemiński.
Kolejny ważny okres w historii portu to II wojna światowa. W pierwszych dniach dniach września 1939 roku na Lublinku stacjonują dwie eskadry samolotów lotnictwa Armii „Łódź”. Następne dwie, a także dywizjon, zostają ulokowane na polowym lotnisku Widzew - Zdżary koło Ksawerowa.
Lublinek wcześnie zostaje zbombardowany. Zachowuje się jednak duża część infrastruktury.
Niemcy zajmują lotnisko od razu po wkroczeniu do Łodzi.Zaczynają tam gromadzić zniszczone polskie samoloty. Stąd także startują niemieckie maszyny, które we wrześniu 1939 roku rozrzucają ulotki nad Warszawą.
Przez całą wojnę na lotnisku są Niemcy. Rozbudowują je, tworząc m.in. betonowy pas startowy. Pracują przy tym radzieccy jeńcy wojenni z obozu przy ul. Odrzańskiej. Lotnisko zostaje powiększone o 30 hektarów.
Kolejny zwrot następuje pod koniec wojny. Uciekający z Łodzi Niemcy w dużej części niszczą infrastrukturę lotniska. Obiekt przejmują żołnierze radzieccy. Odbudowują lotniczą bazę, kończą też budowę pasa lotniczego.
Sowieci opuszczają Lublinek w połowie 1945 roku. Lotnisko przejmuje nasze wojsko. Zaczyna tu stacjonować 1 Samodzielny Batalion Inżynieryjno-Lotniskowy pod dowództwem kpt. inż. Czibizowa. Jego zadaniem jest odbudowywanie zniszczonych lotnisk.
Po wojnie to właśnie łódzki Lublinek staje się najważniejszym lotniskiem w kraju. Aż 20 procent całego ówczesnego ruchu lotniczego odbywa się z udziałem Łodzi. To jeden z ważniejszych okresów w historii naszego portu. Pasażerowie latają m.in. do Warszawy, Krakowa, Poznania, Katowic.
Ten okres trwa kilkanaście lat, po czym przychodzą trudne chwile. W roku 1958 władze PRL degradują Lublinek w hierarchii polskich portów. W tym okresie korzystają z niego wyłącznie członkowie Aeroklubu Łódzkiego. Odbywają się loty szybowcowe, korzystają spadochroniarze, lądują małe, prywatne samoloty. Taki stan utrzymuje się przez lata.
Przełom w funkcjonowaniu lotniska następuje w 1996 roku. Po gruntownym remoncie i oddaniu do użytku I terminala, uzyskuje status międzynarodowego portu lotniczego.
Na pierwsze połączenie z zagranicą trzeba poczekać do 2004 roku, kiedy linie European Air Express zaczynają obsługiwać loty do Kolonii. Wydarzenia przyspieszają i już rok później, w ciągu zaledwie 70 dni, powstaje II terminal.
A dwa lata później Lublinek zmienia nazwę i zyskuje patrona. Od stycznia 2006 lotnisko nosi nazwę Port Lotniczy Łódź im. Władysława Reymonta.
Od tego czasu połączeń przybywa. Dziś pasażerowie mogą dotrzeć z Łodzi niemal do każdego zakątka globu. Na pokładzie tanich linii mogą dolecieć do Wielkiej Brytanii, Grecji, a z Lufthansą - z przesiadką w Monachium - zwiedzić cały świat. Dzięki czarterom mogą także spędzić urlop w Grecji, Turcji, Bułgarii.