Szczeciński sąd wraca do zawieszonych procesów frankowiczów. Pierwszy wyrok - już z uwzględnieniem orzeczenia unijnego trybunału - spodziewany jest w przyszłym roku. A sędziowie czekają na lawinę kolejnych pozwów przeciwko bankom.
W Polsce jest prawie 800 tys. frankowiczów, czyli osób, które zaciągnęły kredyty (głównie hipoteczne) w szwajcarskiej walucie. Po czwartkowym orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ich szanse na zwrot części pieniędzy i obniżenie rat, mocno wzrosły. TSUE uznał, że sądy polskie mogą unieważniać umowy kredytowe, ale powinny kierować się interesem klienta. Ci, którzy pójdą do sądu mogą odzyskać część pieniędzy, bo kredyt albo zostanie unieważniony, albo odwalutowany.
Oczywiście każdą sprawę sąd będzie badał indywidualnie, ale musi się kierować wskazaniami TSUE. Do tej pory do sądów trafiło ok. 2 procent spraw. Po wyroku TSUE będzie ich wiele więcej, nawet kilkaset tysięcy. W szczecińskim sądzie jest ich na razie kilka. Żadna nie zakończyła się jeszcze prawomocnym wyrokiem.
- Zostały zawieszone, bo sądy czekały na decyzję TSUE. Teraz je odwieszamy. Ja sam prowadzę jedną z takich spraw i podejrzewam, że rozprawa będzie wyznaczona na początek przyszłego roku. Sąd musi się zebrać w tym samym składzie, w którym zaczął proces - wyjaśnia sędzia Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień