Pocałuj i... idź, jedź, zjeżdżaj stąd!
Kolega od niedawna ma upragnione cztery ściany na osiedlu Leśnym. Jak to się mówi, domek ciasny ale własny. No, może nie całkiem własny, bo ADM-owski, ale na pewno ciasny - 36 metrów.
Dla wdowca to jednak wystarczy, w dodatku w ładnej okolicy i blisko śródmieścia. Generalnie byłby cały happy... gdyby nie to parkowanie. - Szlag mnie trafia - ulżył sobie do telefonu nowy lokator domu przy ul. Jaworowej. - Dwieście metrów dalej miasto wybudowało szykowny dworzec, a ja i moi sąsiedzi codziennie krążymy po osiedlu jak Indianie, polując na kawałek miejsca do postawienia samochodu”.
Ma rację. Sprawdziłem to parę dni temu. Przy dworcu jest rondko jak rondel i parking przypominający manewrowe placyki, jakie budują dla swych kursantów szkoły jazdy. Wiem, że to nie przypadek czy zaniedbanie. Takie mają być modne nie tylko w Bydgoszczy parkingi Kiss&Ride czy Kiss&Go. Czyli ktoś cię podwozi, dajesz mu buziaka, on odjeżdża, a ty dalej przemieszczasz się na rowerze albo własnych nogach. Po „kiss” pod dworcem przemieszczasz się oczywiście na peron. Ważne, że auto, którym przyjechałeś, ma natychmiast zniknąć, nie blokować parkingu ani okolicznych ulic. W teorii. W praktyce bowiem wielu pasażerów pociągu parkuje gdzieś w pobliżu dworca, stając się przyczyną irytacji mojego kolegi z Jaworowej.
Ja miałem łut szczęścia. Wcisnąłem się w szczelinę na parkingu przy Sułkowskiego, i to tuż przy skrzyżowaniu z Jaworową. Pokręciłem się chwilkę. Zauważyłem, że cała ta okolica zaczyna przypominać plac manewrowy albo miasteczko komunikacyjne, w którym jako dziecko uczyłem się przepisów ruchu drogowego. Maciupkie ulice, wąskie chodniki, wzdłuż lub w poprzek których ciągną się szpalery metalowych słupków (jak na zdjęciu wyżej), łańcuchów, barierek. Niełatwo pewnie dojść, które z nich są legalne, a które powstały prawem kaduka; które słupki i ilu ludziom ułatwiają życie, a które i ilu ludziom życie komplikują.
Nie potępiam też nikogo, kto schował się za którymś ze szpalerów słupków, bo współczuje mu w rozpaczliwej walce o kawałek przestrzeni życiowej wokół bloku. Przykład ten przywołuję jedynie dla uświadomienia, że europejskie trendy urbanistyczne mogą kiepsko przystawać do polskiej rzeczywistości.
Czy jest to tylko kwestia czasu potrzebnego na dogonienie Zachodu? Jeśli tak, to czasu mierzonego co najmniej w pięciolatkach. Warto, by pamiętali o tym urzędnicy majstrujący przy komunikacji miejskiej i parkingach w centrum Bydgoszczy. Wielopoziomowy parking przy Grudziądzkiej i biegnące od śródmieścia, m.in. wzdłuż ul. Grunwaldzkiej, ścieżki rowerowe mają być kluczowymi elementami systemu eliminującego prywatne auta na ulicach i uliczkach. Innym ważnym elementem tego systemu musi być przystawanie „na buziaka” tam, skąd już można dalej dość piechotą lub dojechać miejskim rowerem oraz budowa dużych parkingów przesiadkowych w Fordonie i innych blokowiskach, gdzie pozostawimy auta na wiele godzi, dojeżdżając do pracy czy na zakupy w centrum tramwajem lub autobusem.
A tego brak i w krótkiej perspektywie nie widać. Jeśli więc rewolucja komunikacyjna w centrum wyprzedzi pozostałe zmiany, to Leśne, Okole czy Szwederowo staną się parkingowym piekłem. Bo to tam szukać będą stopy ziemi pod auto ci, którym zabraknie go w centrum.